jurekw jurekw
924
BLOG

A. Lepper, J. Korwin-Mikke, K. Rybiński - co ich różni?

jurekw jurekw Gospodarka Obserwuj notkę 23

 

Tytułowe pytanie domaga się wyjaśnienia. Skoro go postawiono, to należy wyjaśnić czy rzeczywiście pod jakimś istotnym względem ci trzej panowie są podobni. Wszyscy trzej zasłynęli krytyką społeczno-gospodarczej rzeczywistości. W każdym z tych przypadków media prezentują tą krytykę jak folklor, pomagając rządzącym zbywanie jej wzruszeniem ramionami. Co prawda w każdym z tych przypadków przedmiotem krytyki jest inny aspekt rzeczywistości, ale nie uważam by to było najważniejsze. Andrzej Lepper krytykował dominację neoliberalizmu. Janusz Korwin-Mikke krytykuje brak wolności gospodarczej. Krzysztof Rybiński natomiast politykę prowadzącą do lawinowego zadłużania Polski. W każdym z tych przypadków jest wiele racji, ale sama krytyka jest efekciarska. Nie odsłania ona istoty problemu, ani nie pokazuje realistycznej alternatywy. A. Lepper lubił personalizować zło neoliberalizmu, wołając: "Balcerowicz musi odejść". Janusz Korwin-Mikke w równie efektowny sposób wieszczy iż ostatni socjalista zawiśnie na wnętrznościach ostatniego demokraty. A Krzysztof Rybiński wieszczy katastrofę finansową przed którą może nas uratować tylko likwidacja KRUS'u.

Te trzy osoby są na tyle różne iż nie można uzasadniać zauważonego podobieństwa cechami charakteru. Skąd się więc takie zachowanie bierze? I tu dochodzimy do różnic. Andrzejowi Lepperowi po prostu brakuje wiedzy, by sformułować bardziej merytoryczną krytykę. Januszowi Korwinowi-Mikke na tym w ogóle nie zależy - wszak on jest felietonistą, a felieton żywi się efekciarskimi paradoksami. A Krzysztof Rybiński? On jest śmiertelnie poważny, a wiedzy mu z pewnością nie brak.

Nie jest łatwo przeciwstawić się "stadu niezależnych umysłów". Baśń "Nowe szaty cesarza" pokazuje bardzo uniwersalną prawdę. Takim nagim cesarzem jest na przykład nasz system emerytalny. Mieliśmy system w którym dzieci płaciły na emerytury rodziców. Mamy mieć system, w którym każdy będzie składał na swoją emeryturę. Ale w okresie przejściowym mamy płacić podwójnie: na siebie i rodziców. Wskutek tego pracownikowi zabiera się prawie 30% zarobków(nie licząc tego co płac pracodawca), a i tak pieniędzy brakuje i budżet musi się zadłużać. Warto przy tym zauważyć, że te 30% dla kogoś kto zarabia niewiele, to może być dylemat: czynsz czy opał na zimę? A dla kogoś kto przekroczył drugi próg podatkowy - to praktycznie żadna różnica (zabiorą na ZUS czy na Urząd Skarbowy). Dlatego zaciekłość z jaką K. Rybiński broni tego systemu jest moim zdaniem wręcz czymś wręcz niestosownym. Gdyby to robił w sposób merytoryczny, mówiąc całą prawdę na ten temat - wtedy nie miałbym zastrzeżeń.

Może zresztą ja za dużo oczekuję?

Przypadkiem zobaczyłem jego wypowiedź w której twierdzi iż wejście do strefy euro obroni nas przed kryzysem: http://www.youtube.com/watch?v=RgevA7o6nYk

Ciekawe czy nadal to podtrzymuje? Dla porównania proponuję obejrzenie filmu z tego samego okresu: http://www.tv-trwam.pl/index.php?section=euronew

 

Ciekawa byłaby rzeczowa dyskusja między osobami reprezentującymi oba odmienne stanowiska. Ale tu jż z pewnością za dużo oczekuję :-(

jurekw
O mnie jurekw

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka