Trzy dni do ciszy wyborczej. W analogicznym czasie dwa tygodnie temu byliśmy bombardowani pseudosondażami robionymi w przerwie na kawę przez znudzonych ankieterów. Nad efektami prac firm przeprowadzających sondaże lepiej spuścić zasłonę milczenia.
W jednym z portali można dziś przeczytać wywiad z szefami firm sondażowych. Podobno marne pieniądze z tych sondaży - stanowią one źródło ok. 1% przychodów firm badawczych. Do tego psują renomę. Generalnie więcej szkody niż pożytku. Trzeba było kolejnej wpadki, żeby dojść do powyższych wniosków?
Mam przeczucie graniczące z pewnością, że mało która firma odważy się wyskoczyć ze swoim sondażem w najbliższych dniach - może odważą się ci, którzy najmniej umoczyli przed pierwsza turą. Sytuacje też dosyć nieciekawa.
Pokażą przewagę Komorowskiego - moga zniechęcić dużą część jego wyborców do pójścia do lokalu w niedzielę i nie będzie zleceń w przyszłości.
Dlatego możemy się spodziewać bardzo wyrównanych notowań Komorowskiego i Kaczyńskiego w następnych dniach.
Nie ma już nieprzekonanych.
Teraz została tylko mobilizacja - każda metoda jest dobra.
Ja stawiam tak: Komorowski 50% - Kaczyński 46% koło piątku. Ale podkreślam - sondaży będzie niewiele i nikt nie wyceni Komorowskiego powyżej 54%.
