juzbliskoswit juzbliskoswit
1418
BLOG

Bez wybaczenia. O zamachach.

juzbliskoswit juzbliskoswit Polityka Obserwuj notkę 0

Witam wszystkich czytelników.

Dzisiaj temat, który mnie trochę denerwuje i bardzo śmieszy. Wielokrotnie już tutaj pisałem o tym, że onet cenzuruje wypowiedzi, także i dzisiaj nie przepuścił mojego komentarza, który był odpowiedzią do jednego ze "znawców" wywiadów, chociaż był jak najbardziej na temat, nie zawierał wulgaryzmów, ani nikogo nie szkalował - zresztą gdyby robił to ostatnie, najlepiej jeszcze w stosunku do osoby Jarosława Kaczyńskiego, to by pewnie przeszedł. Ale jak wiadomo nie robił, więc nie został przepuszczony przez moderatorów, podważał teorię oficjalną, że zamachy robi się tylko na "przywódców mających szansę na reelekcję, oraz to "że takie zamachy są zawsze perfekcyjne do granic możliwości".

Tak więc "znawca" z forum onetu napisał, że gdyby to był zamach to  na pewno wszystko by się zgadzało, wszystko by idealnie pasowało, wszyscy by byli zgodni co do jednej wersji, a kontrolerzy na pewno nie zmienili zeznań. Ten posiadający zapewne olbrzymią, wielokrotnie większą wiedzę od nas wszystkich, prawdopodobnie przeczytał wszystkie książki na temat wywiadu, a może nawet lepiej - twierdził bowiem z tak silnym przekonaniem o własnej nieomylności, że trudno wątpić, iż z pewnością ma rację. Suworow, Bukowski, Golicyn, Sejna, Gordijewski i jeszcze pewnie ze 100 innych książek.

Inni znawcy, zapewne posiadający równie dużą wiedzę, gorąco popierali go, bo jak powszechnie wiadomo jakieś 90% zamachów na polityków przeprowadza się "na polityków mających szansę na zwycięstwo w wyborach", no i oczywiście - wszystkie zamachy na każdego - czy to polityka, czy dysydenta czy dezertera wychodzą perfekcyjnie. Ja przeczytałem mniej niż 100 książek, ale będę bezczelny i będę polemizował ze znawcami, nieomylnymi.

Być może oni mają jakąś większą wiedzę, skoro są tak pewni. Ja taki pewien nie jestem. Bo oto na przykład sprawa Ignaca Poreckiego, nielegała działającego na terenie Europy Zachodniej znanego pod pseudnonimami "Reiss" i "Ludwig". Porecki był na tyle odważny, że wysłał list do KC, w którym przyznał się iż "wybiera wolność" i wezwał do walki ze Stalinem i stalinizmem, w imię Lenina i Trockiego. Porecki nie spodziewał się jednak, że NKWD wie iż potajemnie spotyka się on z oficerami zachodnimi i otworzy list jeszcze przed jego dostarczeniem. Za Poreckim natychmiast wysłano tzw "grupę ruchomą", mówiąc prosto - zabójców. List od niego pokazano Walterowi Krywickiemu, który sam później uciekł na zachód. 4 września 1937 roku Szwajcarska policja znalazła nieopodal Lozanny jego ciało. Zamach na Poreckiego zlecono żydowskiej komunistce Gertrudzie Schildbach, która uciekła z Niemiec po dojści do władzy NSDAP. Napisała ona do Poreckiego, z którym się przyjaźniła, list w którym prosiła go o spotkanie. Porecki i jego żona umówili się z nią w kawiarni. Schildbach jednak złamała się i nie wykonała polecnia NKWD, które kazało jej wręczyć Pani Poreckiej zatrute czekoladki. Wyprowadziła jednak Poreckiego z kawiarni na boczną drogę, gdzie czekał już zabójca NKWD - Ronald Franocois Rossi, posługujący się pseudonimem "Abiate". Porecki w pewnym momencie zorientował się co się dzieje i zaczął prawdopodobnie walczyć, ale nie miał szans z karabinem maszynowym. Jednak nim zginął zdołał wyrwać Gertrudzie Schildbach kosmyk włosów. Dzięki temu Szwajcarom udało się ustalić zabójców. Schildbach zidentyfikowano na podstawie kosmyku siwiejących włosów, Rossiego wydała jego Szwajcarska kochanka, udało im się jednak uciec.

Kolejną ofiarą ruchomych grup, padł szef Paryskiego biura ROWS - generał Miller. Krywicki opowiadał, że porwanie Millera przygotował osobiście Słucki. Krywicki na jego polecenie wyszukał dwóch agentów, którzy mieliby odegrać rolę oficerów Niemieckich. Generał został porwany 22 września 1937 roku. Miller jednak - wiedząc iż może być potencjalnym celem zamachu, zostawił swojemu sekretarzowi list, który ten miał otworzyć, gdyby nie wrócił, ze spotkania z dwoma "Niemieckimi oficerami". Nie wrócił. Sekretarz otworzył list, w którym Miller napisał, iż spotka się z dwoma Niemieckimi oficerami, a towarzyszyć ma mu generał Skoblin. Generałowie Kiedrow i Kusoński z ROWS wezwali Skoblina do siebie z pytaniem "gdzie jest Miller". Skoblin skłamał iż nie widział Millera od trzech dni. Pokazano mu wówczas list, lecz Skoblin dalej wypierał się. Postanowili zaprowadzić go na posterunek, lecz uciekł im i zbiegł do Hiszpanii. Jego dalsze losy pozostają nieznane, lecz mówi się iż został zamordowany przez NKWD w Hiszpanii. Żona Skoblina stanęła przed Francuskim sądem w grudniu, podejrzana o współudział w przygotowywaniu porwania, skazano ją na 20 lat ciężkich robót. Generał Miller został odurzony narkotykami,  przewieziony do ambasady sowieckiej, a stamtąd przetransportowano go do portu w Le Havre i załadowano w skrzyni na statek odpływający do Moskwy. Świadkowie potwierdzili iż widzieli tajemniczą skrzynię, którą sowieci przyjmują na swój frachtowiec. Po wielomiesięcznych torturach Miller został skazany na śmierć i rozstrzelany. Po zdradzie Skoblina i zabójstwie Millera ROWS stał się już tylko marginalną organizacją.

To tylko dwa przykłady nieudolnych zamachów Sowietów, było ich znacznie więcej.

Po wojnie zabójstwa wciąż były "ulubioną" robotą sowieckich służb. Zaczęto jednak stosować coraz bardziej skomplikowane i zmyślne metody zabijania. Perfekcyjnym zamachem na pewno było zabójstwo Lwa Rebata, teoretyka ukraińskiego nacjonalizmu i głównego ideologa NTS. Bohdan Staszyński, dostał od KGB specjalny pistolet, ktory przy wystrzale miażdżył ampułkę zawierającą cyjanek potasu, co powodowało iż przy wystrzale z lufy wydobywał się trujący dym. Przy wystrzale prosto w twarz gaz powodował zawał serca. Identycznie jak Rebata zabito Stepana Banderę, przywódcę nacjonalistów Ukraińskich. Jak się okazuje jednak - mimo perfekcyjnego zadania - zamach wydał się z powodu dezercji zabójcy.

Inny zamach wydział 13 (wydział "mokrych robót") zorganizował na swojego zabójcę - Nikołaja Chochłowa, który nie wykonał zadania - miał zabić Grigorija Okołowicza, szefa NTS iAleksandra Kiereńskiego - byłego premiera rządu tymczasowego, obalonego przez bolszewików. Chochłow zadania nie tylko nie wykonał, ale zdezerterował i opowiedział o wszystkim Okołowiczowi. Namierzono go w październiku 1957 roku i otruto - do dziś spekuluje się czy był to radioaktywny tal czy polon - Chochłow przez blisko rok leżał w szpitalu, został ledwo odratowany.

Po dezercji Staszyńskiego - Aleksander Szelepin, szef KGB musiał ustąpić ze stanowiska, ze względu na skandal jaki wywołały zeznania Staszyńskiego o tym, iż to właśnie on osobiście zlecił mu zabójstwo Bandery. KGB oceniając straty na arenie międzynarodowej jakich doznał ZSRR w wyniku ujawnienia zamachu, postanowiło tymczasowo zawiesić zabójstwa polityczne. Ciekawostką niech będzie, że Staszyński został skazany przez sąd RFN na 8 lat więzienia za WSPÓŁUDZIAŁ w zabójstwie. Prawdziwym winnym uznano "rząd sowiecki, który zinstytucjonalizował zabijanie". Wkrótce potem Staszyński został wywieziony do USA wraz z rodziną, gdzie nadano im nową tożsamość.

Paradoksalnie zaprzestanie zabójstw wiązało się też z dezercją podpułkownika KGB - Anatolija Golicyna. Dzięki jego informacjom ujęto, bądź wydalono blisko 200 agentów i oficerów KGB. Golicyn twierdził też iż KGB pod przywództem Szelepina opracowało ogromną taktykę dezinformacyjną dla zachodu, wzorowaną na operacjach OGPU Dzierżyńskiego z lat .20, które pozwoliły przeżyć ZSRR. W 1984 roku podpułkownik Golicyn wydał książkę pod tytułem "Nowe kłamstwa w miejsce starych", w której przewidział odrodzenie Solidarności, okrągły stół złożony z koalicji Kościoła-Solidarności-Komunistów, rozwiązanie UW, nadejście Gorbaczowa, odrodzenie się sojuszu sowiecko-chińskiego, upadek muru w Berlinie i wiele innych rzeczy. Opisał to wszystko jako zaplanowaną operację KGB, co jak wiemy po latach - potwierdziło się. Jak wyliczył Mark Riebling, dziennikarz śledczy ze Stanów Zjednoczonych w swojej książce "Tajna Wojna między FBI a CIA" ze 194 "przepowiedni" Golicyna 139 sprawdziło się w 100%, a co do kolejnych 46 można przypuszczać iż jest to prawda. Ale sprawa ppłk Anatolija Golicyna, to temat na całe tomy, więc tutaj się nią szczegółowo nie zajmę. Dla poszukujących prawdy o świecie, o Smoleńsku i polityce dzisiejszej Rosji - jego trudna, skomplikowana i szczegółowa książka jest wręcz lekturą obowiązkową. Niech wystarczającą jej recenzją będzie iż WSI walczyło jak lwy, by nie doszło do jej wydania w Polsce - http://abakus.salon24.pl/80548,nowe-klamstwa-w-miejsce-starych-komunistyczna-strategia-podstep - dostępna na salonie.

W ślad za Golicynem wysłano ludzi "wydziału 13", specjalną grupę, która miała zlikwidować dezertera. Zawieszono spotkania operacyjne z agentami dla 52(o ile dobrze pamiętam) rezydentur. Wyjątkiem był Philby, do którego Modin pojechał z ostrzeżeniem do Bejrutu, żeby nie wracał do Wielkiej Brytanii, gdyż zostanie aresztowany. Wysłano też 7 fałszywych dezerterów, którzy mieli podważać zeznania Golicyna - to ewenement w historii sowieckiego wywiadu. Jednym z nich był Jurij Nosenko. Dzisiaj nieprzychylne Golicynowi media przemilczają fakt iż Nosenko faktycznie miał pracować dla KGB jako fałszywy dezerter.  Jednak jego misję odkryto, m.in przez to iż podawał fałszywą rangę, którą potwierdzali inni, dzisiaj już wiadomo, że fałszywi agenci - "Top Hat" i "Fedora". Moskwa więc kazała mu wracać do ZSRR, czego Nosenko odmówił i stał się wtedy faktycznym dezerterem. Nosence jednak nie uwierzono w CIA i torturowano go przez 1227 dni. Później zrehabilitowano go i wypłacono zaległy żołd, przysługujący mu jako współpracownikowi CIA. Nosenko razem z Golicynem od chwil ich ucieczek, stali się głównym celem KGB na świecie. W 1978 roku KGB ponownie namierzyło Chochłowa, jednak szefostwo KGB odmówiło wydania polecenia jego likwiacji argumentując, iż do czasu, aż zlikwidowani nie zostaną Golicyn i Nosenko, nie będzie żadnych "mokrych robót" w USA.

KGB jednak chętnie pomagało swoim podwładnym - bo jak ich inaczej nazwać - ze służb bloku wschodniego. To z laboratorium KGB wyszedł tak zwany "Bułgarski Parasol", którym otruto Georgija Markowa, po tym jak elegancki mężczyzna nieznacznie ukłuł go w udo końcówką parasolki. 4 dni później - Markow nie żył, a w jego nodze odnaleziono pękniętą kulkę, ktora zawierala truciznę, ta zdążyła się już wchłonąć, więc autopsja jej nie wykazała. Identyczną metodę Service 7 (Bułgarski oddział zabójców) zastosował przy próbie zabójstwa Wladimira Kostowa. Kostow miał jednak niewiarygodne szczęście - kuleczka z trucizną nie rozpadła się i lekarze zdołali ją usunąć. Nie wiadomo ile zabójstw dokonała Secret 7 - archiwa Bułgarskiej bezpieki pozostają tajne, najprawdopodobniej ze względu na straszliwe informacje o głównych zabójcach bloku, którymi byli Bułgarzy.

17 sierpnia 1988 roku, KGB podłożyło bombę w samolocie Prezydenta-dyktatora Muhammada Zia ul-Haq'a. Ustalono to po wieloletnim śledztwie, badając mikroślady znaleziono dowód na materiał wybuchowy (na TU takich mikrośladów już nie znajdziemy, zmył je wiatr i deszcz - o ile kiedykolwiek oczywiście były). Komisja stwierdziła, że najprawdopodobniejszą wersją jest zamach, ale nie wskazano winnego - łatwo się jednak domyślić, znając historię relacji Zia-ZSRR. Opisywałem już to w artykule " "Nie było motywu do zamachu na Kaczyńskiego" ", więc kto ciekawy - proszę zajrzeć tam.

Po latach .90 koło historii toczy się dalej. W tajemniczych okolicznościach umarł generał Jan Sejna, autor ksiązki "We Will Bury You", którą polecam, jeden z najwyższych rangą dezerterów w historii Układu Warszawskiego, na "zawał" umarł opowiadający o strategii "podboju ideologicznego" oficer propagandy dezerter - Jurij Bezmienov, na "zawał" umarł niedawno dezerter z SWR Siergiej Trietiakow, umarł - otruty polonem Aleksander Litwinienko, umarła zastrzelona, wcześniej ją próbowano otruć, Anna Politkowska, rok po śmierci Litwinienki próbowano zabić pułkownika Olega Gordijewskiego, jednak udało mu się cudem przeżyć, truciznę podano Wladimirowi Cchajowi, próbującemu wyjaśnić sprawę powiazań FSB ze światem przestępczym, oraz Prezydentowi Wiktorowi Juszczence, mnożą się tajemnicze zabójstwa opozycji, dziennikarzy i członków Dumy w Rosji, pragnących dojść do prawdy o zamachach na bloki mieszkalne. Rosja wraca na stare tory? A czy kiedykolwiek z nich zeszła? Czy jest z tego jakiś wniosek?

Jak widać po powyższych słowach - komentator z onetu oczywiście mylił się - zamachy są różne, raz się udają, innym razem nie, raz wychodzą na światło dzienne, innym razem nigdy się o nich nie dowiadujemy, przy planowaniu zamachu wszystko wygląda na dopięte na ostatni guzik, jednak w wielu przypadkach coś - czy urządzenie, czy czynnik ludzki - zawodzą.

 

"Nie możemy kupić swojego bezpieczeństwa, wolności i braku strachu przed bombą przez popełnienie grzechu tak wielkiego, jak powiedzenie miliardowi istot ludzkich żyjących obecnie w niewoli za żelazną kurtyną: "Porzućcie swoje sny o wolności, ponieważ, aby ratować własną skórę, zamierzamy ubić interes z waszymi panami". " Ronald Wilson Reagan, 40. Prezydent Stanów Zjednoczonych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka