Artykuł w The Daily Beast na telefonie komórkowym (zdjęcie autora)
Artykuł w The Daily Beast na telefonie komórkowym (zdjęcie autora)
JeremiZaborowski JeremiZaborowski
2235
BLOG

Chce być nowym Sorosem Europy. Czy rozpali populistów?

JeremiZaborowski JeremiZaborowski Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 102

Widmo krąży nad Europą, widmo Steve’a Bannona. Były główny strateg prezydenta Donalda Trumpa, szef jego kampanii wyborczej i architekt zwycięstwa z listopada 2016 r. chce wspierać prawicowych populistów. I stworzyć w Unii Europejskiej populistyczno-nacjonalistyczną międzynarodówkę, która będzie zdolna namieszać w polityce już w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 r.

Medialna bomba wybuchła ponad dwa tygodnie temu, gdy amerykański portal internetowy The Daily Beast opublikował materiał pod tytułem „Inside Bannon's Plan to Hijack Europe for the Far-Right”. Już podtytuł i pierwsze zdanie materiału dawało zapowiedź politycznego trzęsienia ziemi: „Bannon przenosi się do Europy, aby założyć Ruch (The Movement), fundację dla populistów rywalizującą z tą, założoną przez George’a Sorosa, której celem jest wzniecenie prawicowej rewolty na kontynencie. Bannon planuje iść krok w krok za Sorosem, aby rozpalić prawicową rewolucję w Europie”.  

Artykuł można uznać za wiarygodny, przynajmniej co do planów samego Bannona, gdyż chętnie wypowiada się on dla mediów. Prawie rok od odejścia z Białego Domu, architekt wyborczej wiktorii Donalda Trumpa nie ukrywa, że teraz widzi swoją przyszłość w Europie.  


Od Le Pen do polskich populistów


Jak do tego doszło, że główny ideolog populistycznego ruchu „Po pierwsze Ameryka”, nagle zakochał się w Starym Kontynencie? Jak sam opowiedział w The Daily Beast, olśnienie przyszło w czasie wystąpienia na zjeździe francuskiego Frontu Narodowego w Lille. Marine Le Pen poprosiła go, aby powiedział ze sceny coś w stylu „nie jesteście sami”.  

Wtedy Bannon wygłosił znamienne słowa: „Walczycie o swój kraj i nazywają was rasistami. Ale dni, kiedy tego typu obelgi działały, skończyły się. Media głównego nurtu są psami tego systemu. Z każdym dniem wy stajecie się silniejsi, a oni słabsi. Niech was nazywają rasistami, ksenofobami, kimkolwiek, noście te obelgi niczym odznaczenia”.

Atmosfera sali udzieliła mu się na tyle, że postanowił połączyć siły wszystkich prawicowych populistów w Unii Europejskiej. „Prawicowy populistyczny nacjonalizm (…) będzie rządził. Będziemy mieli oddzielne państwa narodowe, z własnymi tożsamościami i własnymi granicami” – wyznał Bannon, wyrażając przekonanie, że czas integracji europejskiej wkrótce się skończy.

Optymizm Bannona wynika z sukcesu akcji na rzecz Brexitu. A właściwie śmiesznie niskiej ceny, jaką za kampanię na rzecz wyjścia z UE, zapłacili jej inicjatorzy. – Kiedy powiedzieli mi, że budżet na wydatki wynosi 7 milionów funtów, odpowiedziałem: „chyba 70 milionów, k…, za siedem milionów funtów nic nie kupisz, żadnej bazy danych z Facebooka, żadnych reklam, nic”. Stary, okazało się, że wyrwali piątą gospodarkę świata z Unii Europejskiej za 7 milionów funtów – mówił Bannon. Świadom przecież, że do wyboru prezydenta USA potrzebne są wydatki rzędu kilkuset milionów, jeśli nawet nie ponad miliarda dolarów.

Najciekawszy fragment tekstu w Daily Beast nie dotyczy odpowiedzi na pytania: co i jak Steve Bannon chce tworzyć, ale z kim. „Przez ostatni rok Bannon prowadził rozmowy z prawicowymi grupami na całym kontynencie: od Nigela Farage’a i polityków Frontu Narodowego Marine Le Pen (który zmienił ostatnio nazwę na Zjednoczenie Narodowe) na zachodzie, aż po Viktora Orbana na Węgrzech i polskich populistów na wschodzie”.


Z tekstu wynika, że koalicja ma być szeroka: od partii Le Pen, poprzez włoską Ligę (która współtworzy rząd włoski, a której lider – znany z nieprzejednanej postawy wobec imigrantów - Matteo Salvini jest wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych), niemiecką Alternatywę dla Niemiec (AdF) czy wręcz węgierski Fidesz.

Aby ten, kto usłyszy nazwisko Clinton, chciał zwymiotować

Plan jest prosty – zdobyć wspólnie jak najwięcej głosów w wyborach do Parlamentu Europejskiego w maju 2019 r., aby uzyskać wpływ nie tylko na polityczny kierunek UE, ale być może nawet – ze względu na wyrównane siły socjaldemokratów i chrześcijańskich demokratów – na wybór Komisji Europejskiej.

Rok – dokładnie tyle trwała kariera Stephena Kevina Bannona jako najbliższego współpracownika najpierw kandydata, a potem 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Początkowo był szefem jego kampanii wyborczej, później – głównym strategiem Białego Domu. W tym czasie stał się chyba najbardziej, obok samego Trumpa, znienawidzonym człowiekiem przez mainstreamowe elity Ameryki.

Jak napisał dziennikarz Joshua Green, który Bannonem interesował się od 2011 r., „miał lepsze wyczucie niepokojów amerykańskich wyborców niż ktokolwiek na politycznej arenie, może z wyjątkiem Donalda Trumpa”. Wierzy, że „twarde nacjonalistyczne przekonania wyniosą odpowiednią osobę do Białego Domu”. Najpierw postawił na Sarah Palin, potem na Donalda Trumpa.

Bannon uważa politycznych reporterów za idiotów, którzy nie rozumieją, o czym piszą. Kiedy zarobił miliony na rynkach finansowych i show-biznesie, poświęcił się polityce. Wygląda jak abnegat – nosi na zmianę kilka koszulek polo, luźne spodnie, ma niechlujną fryzurę – koledzy w czasie kampanii wyborczej żartowali, że jest gotów do tego, by zawsze móc spędzić noc jako bezdomny na parkowej ławce. Ale to ten człowiek doprowadził do szokującego zwycięstwa Trumpa w listopadzie 2016 r. Co – jak uważa sam Bannon – nie było aż tak skomplikowane: „moje zadanie polegało na tym, aby 8 listopada «dzień po wyborach» każdy, kto usłyszy nazwisko Clinton, chciał zwymiotować”.  

Odszedł od Trumpa w sierpniu 2017 r. w atmosferze skandalu. Skłócił się z najbardziej obecnie wpływowym małżeństwem w Waszyngtonie – córką Trumpa Ivanką i jej mężem Jaredem Kushnerem – których nazywał prześmiewczo „Jarvanką”. Naraził się Trumpowi także ciągłymi przeciekami do prasy. Choć głośno mówił, że „media mainstreamu są partią opozycyjną” oraz „wrogami ludu amerykańskiego”, to nie unikał z nimi kuluarowych rozmów, racząc je kompromitującymi szczegółami na temat swoich konkurentów w otoczeniu prezydenta.

Krytykował też samego Trumpa, którego oskarżał o zdradę ideałów „gospodarczego nacjonalizmu” Ameryki i o uleganie „frakcji globalistów”. To Bannon był głównym narratorem krytycznej wobec prezydenta USA książki Michaela Wolffa „Ogień i furia”. Wielkie ego Donalda Trumpa najbardziej nie mogło jednak znieść sugestii, iż to jego doradca jest prawdziwym „mózgiem prezydentury”.

Trump nie tylko zwolnił swego najbliższego doradcę i współpracownika, ale też postanowił go dobić, wymuszając na bogatych sponsorach odcięcie „niechlujnego Steve’a” (taki przydomek mu nadał) od środków na dalszą działalność. Bannon musiał zrezygnować z zarządzania wpływowym konserwatywnym portalem Breitbart.com, a o milionach dolarów na wspieranie wytypowanych przez niego kandydatów na polityczne stanowiska mógł tylko pomarzyć.

Genialny analityk czy szarlatan? O Bannonie i jego planach możesz w całości przeczytać w Tygodniku TVP: https://tygodnik.tvp.pl/38240523/chce-zostac-sorosem-prawicy-czy-rozpali-konserwatywna-rewolte-w-europie

Jeremi Zaborowski z Chicago

Tydzień na kolanie? Bo w pośpiechu notowane, przy okazji innych zajęć. Całość co piątek w nowojorskim tygodniku "Kurier Plus" http://kurierplus.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka