kac kac
163
BLOG

Czyżby "Radek" odreagowywał wpadkę z wpisem o Ukrainie

kac kac Polityka Obserwuj notkę 1

 

 

 

Grudzień 2013 roku, jest być może najlepszym momentem, aby szukać, a przynajmniej zastanawiać się nad tym, jak powinna brzmieć odpowiedź na pytanie, jakie Jacek Kuroń zadał w swojej książce z 1991 roku pt. "Gwiezdny Czas - Wiary i winy dalszy ciąg"   .


Opisująca lata 1976-1981 ksążka, jest o tyle ciekawe, bo wydaje się, że opisuje "początek czasu", którego zakończenie, "etap końcowy", jest nam właśnie dane oglądać. - Nam, "ludziom ery nowożytnej", ale jakże podobnej do "minionej epoki" sprzed kilkudziesięciu lat, która, wydaje się, trwa jakby w "rzeczywistości równoległej", co jakiś czas przeplatając się z "naszą rzeczywistością". - A może tylko myślimy, że to co nas otacza, jest "naszą nową rzeczywistością", może to co stare, nigdy nie odeszło? / To odchodzi, tylko jak na filmach Hichcoca bardzo powoli wciągane jest w otchłań przeszłości.


Jesteśmy świadkami ostatniego starcia ginącego gatunku "komozaurów" walczących ze swoim odwiecznym wrogiem "demozaurami". - Posłuchajmy co pisze Jacek Kuroń o przeszłości która trwa. /  Jacek Kuroń  "Gwiezdny Czas" '91


(str.7 / rok 1976) "Antek Macierewicz i Piotrek Naimski /../ od paru miesięcy propagowali ideę powołania Komitetu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. /.. / Z początku, kiedy Antek z Piotrkiem zaproponowali powołanie komitetu, nie było jakby przedmiotu działania, więc musiałby on ograniczać się do ogólnych deklaracji. /.. / Myśmy gadali, a tymczasem przez  kraj szła wielka fala pacyfikacji , o której jeszcze nie wiedzieliśmy. Ludowa władza brała odwet na ludziach i miastach, które przeciw niej wystąpiły. (str.9) Ja tymczasem w domu znalazłem kartę powołania do wojska. / .. / 11 listopada byłem już w wojsku. Wcielono mnie do drużyny, która liczyła cztery osoby. Ja, dwuch pracowników Służby Bezpieczeństwa i jeden z kontrwywiadu wojskowego. / .. / Wojsko oczekiwało odemnie tylko jednego - żebym tam był. Nie mogłem opuszczać koszar ... / .. /


(str.10) 4 września dostałem kilkudniowy urlop z wojska i wieczorem byłem w domu. Gajka powiedziała mi, że wszyscy zebrali się u profesora Lipińskiego i że ma zostać powołany komitet. Domyślałem się, kim mniej więcej ci wszyscy, bo rozumiałem, że idzie o komitet praw człowieka i obywatela, o którego powołanie tak długo zabiegał Antek. / .. / Nazajutrz rano przyjechał do mnie Jan Józef, Antek oraz Piotrek i opowiedzieli o przebiegu spotkania. Wtedy po raz pierwszy posłyszałem słowa, które tak nierozerwalnie miały miały od tej pory towarzyszyć mojemu nazwisku - Komitet Obrony Robotników. Poszliśmy na spacer po parku .. i tam dowiedziałem się o szczegółach tego przedsięwzięcia.


(str.11) Wróciłem do wojska i czekałem na wiadomość o efektach powołania KOR-u. Czy się bałem? Strasznie. Zwłaszcza, że zdążyłem już wysłuchać dość negatywnych opinii, że to szaleństwo, wariactwo, że niepotrzebne, bo sprawi tylko, że zamkną dodatkowo kilka osób i tym podobne. Nawet gdyby tak się stało, to fakt, że siedzimy w sprawie uwolnienia robotników, nadawał już temu większą rangę i zyskałby rozgłos na świecie. Władze też zdały sobie z tego sprawę i myślę, że właśnie dlatego nie poszliśmy siedzieć.


(str.12)  Wróciłem do Warszawy na dwa tygodnie przed zakończeniem moich "ćwiczeń wojskowych". Te dwa tygodnie łączą się z nazwiskiem Wojciecha Jaruzelskiego. Wiedziałem, że moje ćwiczenia są zamiast więzienia. / .. / Warunki mojego pobytu w wojsku były oczywiście nieporównywalnie lepsze niż w jakimkolwiek więzieniu, ale zawsze była to niewola. Gdy przyjeżdżała Gajka ... ona śmiała się i mówiła, że to najpiękniejsze nasze widzenia jakie mieliśmy do tej pory. Po kilku tygodniach w koszarach przyczepił się do mnie jakiś służbista, szef sztabu bodajże, który chyba z własnej głupoty postanowił zatruć mi życie. / .. / Znałem już wojsko na tyle, żeby wiedzieć, że nic baranowi nie wytłumaczę i wpadłem na pomysł, że muszę jakoś poinformować jego otoczenie, dlaczego tu jestem, a wtedy wstyd mu będzie mnie szykanować. W tym celu napisałem raport do ministra obrony narodowej, Wojciecha Jaruzelskiego, i przekazałem go drogą służbową , tzn za pośrednictwem kolejnych przełożonych. / .. / Raport wysłałem kadra dowiedziała się, co chciałem, i nie liczyłem już na nic więcej, aż tu jednego pięknego dnia osobisty rozkaz ministra - natychmiast zwolnić. Doprawdy byłem zdziwiony, pomny choćby tego, że za tego samego ministra obrony narodowej, po marcu 1968 r., masowo wcielano studentów do armii. To samo działo się przed podwyżkami. Dlaczego tym razem minister postąpił inaczej? << pyta nas Jacek Kuroń. / Warto się nad tym pytaniem zastanowić, bo myślę, że jest to "arcyprzewrotne" pytanie, na które, spośród "naszych bohaterów", tylko Jacek Kuroń, mógł sobie "luzacko" pozwolić. (:


(str 111-112 / rok 1980)  Zwróciłem się do Kingi i Sergiusza , .. by pojecchali do Gdańska z prośbą, żeby Wałesa był koniecznie w momencie rozpoczęcia strajku. Pamiętam, że rozmawiałem z nimi w kącie mojego podwórka, przy śmietniku, w przekonaniu, że w ten sposób unikam podsłuchu. / .. / Zatraymano ich zaraz po śmietnikowej naradzie. Żywy dowód, że tam też mieli nasłuch, bo z całego tłumu, który przetoczył się wtedy przez moje mieszkanie, wylowiono właśnie te dwie osoby. Nikogo innego nie zatrzymano. A jeżeli tak było, to znaczy, że o strajku też wiedzieli. Tylko Co mogli zrobić? (miał na myśli ówczesną stronę rządową) <<< wspomina ... i pyta Jacek Kuroń. / Przypomnę, że Anna Walentynowicz wspominała, że Wałesę służby przywiozły do stoczni motorówką. - Dziwne to miejsce przy "kuroniowym śmietniku". (:

 

Słynnego 14 sierpnia zadzwoniła Alinka Pieńkowska i powiedziała: Jacku zaczęliśmy. ... Idzie pochód pod dyrekcję , na przodzie transparenty, za nimi wali tłum! Staneli! Jest z nimi Wałęsa! O, wyszedł właśnie na czoło i coś mówi! Teraz mówi dyrektor! Teraz znowu Wałęsa! / To były moje pierwsze wiadomości o strajku. Potem zadzwonił Andrzej Gwiazda i powiedział o pierwszych postulatach. , że Wałęsa i Ania Walentynowicz mają zostać przywróceni do pracy. / .. / Zaraz po telefonie Gwiazdy z Gdańska zadzwonił Bogdan Borusewicz i poinformował o stoczni.

- Gdzie jesteś pytam.

- W mieście.

- To idź do stoczni -  mówię. - Niech cię tam zrobią obserwatorem, doradcą, kimkolwiek, ale bądź tam z nimi.

Byłem przekonany, że właśnie tam, w stoczni, zadecyduje się wszystko.


(str 113-114) 16-tego ... Dyrekcja ustąpiła w sprawie 2 tysięcy zł podwyżki i tym samym wszystkie żądania strajkujących w stoczni gdańskiej zostały spełnione. Komitet strajkowy głosował i i większością głosów podjął decyzję o zakończeniu strajku. Zupełnie blady Wałęsa poszedł w kierunku bramy, żeby jako demokratycznie wybrany przewodniczący ogłosić decyzję komitetu, ale zdawał sobie sprawę, że jest to sprzeniewierzenie się wszystkim zakładom, które rozpoczynały swoje strajki w solidarności ze stocznią. Wałęsa ogłosił decyzję komitetu i zebrani drobną większością głosów, decyzję tą podtrzymali. 


Wtedy grupa: Andrzej Gwiazda, Ania Walentynowicz, Alka Pieńkowska, Joanna Duda-Gwiazdowa, Andrzej Kołodziej, Bogdan Lis - zdecydowała się strajk kontynuować. 


Po oświadczeniu Wałęsy wystąpiła Alka Pieńkowska i bardzo ostro opowiedziała się przeciw złamaniu strajku i Wałęsa się do nich przyłączył, a do stoczniowców zwrócił się tak. - Kontynuujemy strajk w imię solidarności, ale kto chce, to niech idzie do domu. I tłum ruszył w stronę wyjścia. 


A wtedy Alka, mała dziewczynka, chwyciła megafon, podbiegła do bramy i stanęła w niej jak Rejtan i woła:

- Te minuty są decydujące, jeżeli wyjdziecie za bramę, to przegapicie historyczną szansę - ludzie stoją i słuchają - Wyjdziecie to będzie po wszystkim. ... I część została. Olbrzymia większość poszła do domów. Tej nocy na teren stoczni ściągneli przedstawiciele poszczególnych zakładów, delegaci załóg. Powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. To było znakomite posunięcie. Od tego momentu strajk miał już inny wymiar. Posunięcie było świetne również dlatego, że tej nocy było w stoczni raptem tysiąc osób i między Bogiem a prawdą, to okupowali oni zakład prawem kaduka.


(str 117-118) Łącznicy ze stoczni przywieźli wiadomość, że wychodzi biuletyn strajkowy i że nazywa się "Solidarność", a redaguje go Krzyś Wyszkowski i Konrad Bieliński. / .. / Krzyś stoczył duże boje, żeby pismo nazywało się  "Solidarność" , gdyż większość optowała za "Robotnikiem Wybrzeża" , co miało być gestem podziękowania wobec KOR-u i na solidarność z KOR-em wskazywać. Ale Krzyś rozumiał, że tu o większą solidarność chodzii uparł się, i postawił na swoim. A potem, to już każdy chciał się przyznawać do tego, że nazwę S o l i d a r n o ś ć  wymyślił sam.


Przyjechała Anka Kowalska , potem profesor Kielanowski. Anka przywiozła kartkę, którą napisał do niej Mieczysław Rakowski. Ostrzegał, że to nasze ostatnie minuty , za chwilę wejdą do stoczni, rozpędzą wszystkie komitety strajkowe, a nas zgniotą. Wszystko się skończy. Decyzje są przygotowane i pacyfikacja za moment się zacznie.


No i co my mieliśmy zrobić? Schować się? Zacząłem się śmiać, bo to nie pierwsze wiadomości od Rakowskiego , jakie przychodziły przez Ankę.

- On jest taki świetny polityk - mówię - że jak Mietek mówi "wejdą" , to znaczy "nie wejdą" i wszystko dobrze się skończy ... - Mówię to i trzymam tą nieszczęsną kartkę w ręku, a tu .. puk, puk, otwierają się drzwi do pokoju i głowę wsadza kapitan Sitek z MSW. 

- Czy można wejść?

- Bardzo proszę - odpowiedziałem i zjadłem list od Rakowskiego. <<< pisze Jecek Kuroń. ... i jakby ktoś nie wiedział, lub zapomniał. Jacek Kuroń pisze o liście od Mieczysława Rakowskiego napisanym w 1980 roku. - liście od tego samego Rakowskiego, który był premierem w latach 1988-1989, czyli w czasie, kiedy Jacek Kuroń z "resztą naszych bohaterów" w 1989 roku komunizm w Polsce obalili. - Czyżby Rakowski im pomagał?  (: Może to pomoże nam znaleźć odpowiedź na zadane wcześniej przez Kuroniaq pytanie: Dlaczego tym razem minister ( Wojciech Jaruzelski) postąpił inaczej? ... a było to już w 1976 roku, a nawet może wcześniej.


(str.206) Drugiego dnia obradowaliśmy o sytuacji "Solidarności", kraju i drogach wyjścia z kryzysu. / .. / W każdym razie zdecydowana większość KKP poparła moje propozycje ... Sprzeciwił się Janek Rulewski .. Janka poznałem jecienią 1966 r. w celi pawilonu XII, w więzieniu mokotowskim. Siedziałem wtedy z niewątpliwie wybitnym więziennym agentem SB - Jerzym T. Janka Rulewskiego, młodego chłopaka, ... wsadzono do naszej celi po to, żeby w rozmowie ze mną z czegoś się tam zwierzył. >>>> https://www.youtube.com/watch?v=yOtVB8qOxtI


 


fot. Tomasz Hamrat/Gazeta Polska

fot. Krzysztof Sitkowski/Gazeta Polska


13.12.13 "Do wczorajszego Marszu Wolności, Solidarności i Niepodległości chciało dołączyć się kilku prowokatorów. M.in. słynny "Andrzejek", który najpierw brylował jako obrońca Krzyża Pamięci, a potem pojawiał się u boku Janusza Palikota, wspierając marsz homoseksualistów. Organizatorzy powiadomili jednak policję, że nie życzą sobie "Andrzejka" na Marszu 13 grudnia.


Nie spodobały nam się także dwa transparenty, nielicujące z charakterem marszu. Na jednym z nich umieszczono napis "Konzentrationslager Europa" - o nim właśnie informował Radosław Sikorski na Twitterze i mainstreamowe media." 

 

Czyżby "Radek" odreagowywał wpadkę z wpisem o Ukrainie, z sprzed wyjazdu Kaczyskiego do Kijowa, gdzie prezes PiS, odniósł ogromny sukces medialny? 

b

kac
O mnie kac

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka