Jeżeli jest to taka tania energia to przecież niejeden bank powinien wyłożyć kapitał na budowę tego typu elektrowni. Tymczasem ludziom wmawia się, że muszą wyłożyć 100 mld publicznych pieniędzy po to aby wybudować elektrownie która będzie dawała tanią energię. Bo jest to rzeczywiście tania energia, ale pod warunkiem że nie bierzemy pod uwagę kosztów budowy. A te mimo że wg planów są już wysokie to zdarza się że w trakcie budowy rosną np. trzykrotnie. A jako że inwestorem jest państwo to oczywiście wszyscy się na to składamy.
http://www.time.com/time/magazine/article/0,9171,2059603-1,00.html
Pozostają jeszcze koszty składowania odpadów radioaktywnych, które nie mogą zostać przecież po prostu wyrzucone na wysypisko. Te koszty społeczeństwo będzie ponosić przez następne ...no właśnie... trudno policzyć ile lat. One też nie są uwzględniane są w kosztach energii wyprodukowanej w takiej elektrowni. Pomijam dyskusję czy to bezpieczna czy to niebezpieczna energia. Ale znowu, czemu ryzyka takiej awarii nie chce ponieść żaden prywatny inwestor?
Zatem proszę o oświecenie i wytłumaczenie mi takiej kwestii: dlaczego prawicowe partie w tym kraju za punkt honoru stawiają sobie budowę energetycznego socjalizmu?
Aby ta krytyka była jednak konstruktywna podpowiem od razu że można inaczej. Jeżeli rzeczywiście nie ma dla nas innej alternatywy niż atom to Bloomberg pisze że owszem istnieją technologie, które pozwalają na budowę małych 25MW elektrowni atomowych za cenę... $50 mln, czyli kwotę będącą w zasięgu bardzo licznej grupy prywatnych inwestorów.
http://www.businessweek.com/magazine/content/10_22/b4180020375312.htm
Mieszają mi się już zera na kalkulatorze, ale ile to będzie taniej względem planów wydania na taką inwestycję 100 mld zł z publicznych pieniędzy?
