fot. Johntex_Wikimedia
fot. Johntex_Wikimedia
Monika Kamińska-Wcisło Monika Kamińska-Wcisło
674
BLOG

Walentynki – festiwal kiczu czy niegroźne święto?

Monika Kamińska-Wcisło Monika Kamińska-Wcisło Społeczeństwo Obserwuj notkę 5

Święto Zakochanych obchodzone 14 lutego przyjęło się w Polsce na dobre i ma dziś wielu zwolenników. Część z nas nadal jednak uważa, że to twór przeszczepiony z amerykańskiej kultury, festiwal kiczu i komercji.

W lutym rynek zalewa rynek fala czerwieni: od pluszowych misiów, serduszek, koronkowej bielizny, słodkich lizaków i czekoladek, po kosztowne walentynkowe kolacje i weekendy spa dla zakochanych. Niemal każdy sklep chwali się specjalną ofertą „dla dwojga”.

Walentynki, czyli święto zakochanych, przywędrowało do nas z Zachodu – z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Nazwa pochodzi od św. Walentego – patrona zakochanych. 14 lutego w Kościele katolickim obchodzi się jego wspomnienie liturgiczne.

Święto stało się w Polsce popularne dopiero w latach 90. ubiegłego wieku. Na prezenty walentynkowe wybieramy słodycze, kwiaty, bieliznę, maskotki, chodzimy do kina na romantyczne komedie i przygotowujemy kolacje przy świecach. Czasem decydujemy się na weekendowy wyjazd we dwoje do hotelu, pensjonatu lub SPA.

Krytycy uważają, że Walentynki to przejaw amerykanizacji, obcy polskiej kulturze i wypierający rodzime tradycje. Facebookowy profil „Nienawidzę Walentynek” ma już prawie 80 tys. fanów.

- Nigdy specjalnie nie celebrowaliśmy Walentynek. Jakieś drobne upominki tak, to zawsze jest miłe. W tym dniu mój mąż ma urodziny i to jest prawdziwy powód do świętowania. Denerwuje mnie rozmiar tej nachalnej reklamy, chyba wolałam jak miało to wymiar symboliczny – kartki, kwiatki, tomik wierszy – mówi Milena, 32-latka z Krakowa.

Dla pana Marka Walentynki to święto wszechogarniającego kiczu. - To kolejny zaraz po Halloween nietrafiony kompletnie pomysł przenoszenia na nasz grunt amerykańskiego stylu bycia  – mówi. 

W naszej rodzimej, słowiańskiej tradycji świętem m.in. miłości była Noc Kupały przypadająca na najkrótszą noc w roku, czyli ok 21-22 czerwca. Niegdyś rozpalano ogniska, palono w nich zioła, skakano przez ogień, tańczono i odprawiano wróżby. Dziewczęta puszczały na rzece wianki z zapalonymi świecami. Jeśli wianek został wyłowiony przez kawalera, oznaczało to jej szybkie zamążpójście. Jeśli płynął dalej, dziewczyna miała nieprędko znaleźć męża. Kościół katolicki zasymilował ten zwyczaj i obchodzi noc świętojańską w wigilię dnia św. Jana Chrzciciela, czyli z 23 na 34 czerwca. Jednak święto to nie jest powszechnie znane.

Psycholog Aneta Bartnicka-Michalska uważa, że Walentynki należy traktować z przymrużeniem oka, mieć dystans i pamiętać, że to przede wszystkim święto komercyjne, gdzie sprzedawcy i producenci wykorzystują naszą potrzebę okazywania uczuć.

– Jednak nie ma w tym nic złego. Walentynki są potrzebne choćby z bardzo prozaicznego powodu: warto powiedzieć naszym bliskim, że ich kochamy. Ludzie potrzebują pretekstu, by się obdarować, uczcić jakoś swoją miłość. Stąd rosnąca popularność tego święta. Jest na nie zapotrzebowanie – mówi psycholog.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo