kaminskainen kaminskainen
372
BLOG

Ichtiostruktura wrocławskiej fosy

kaminskainen kaminskainen Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Tytuł jest oczywiście żartobliwy, można powiedzieć nieco na wyrost że "parodiuje" naukowy żargon itd. Rzecz jednak w tym, że adekwatny - cała notka ma oddać pewien proces dostrzegania struktury w czymś, co się zrazu jawi jako przypadkowe kłębowisko. "Strukturę" rozumiem tu przy tym jako pewną opisywalną "rozciągłość i rozległość" nadającą obserwowanemu zjawisku poszczególnemu właściwe czy głębsze znaczenie (porządek) - w ramach właśnie pewnej uniwersalnej struktury. Klasycznym przykładem tak rozumianej struktury może być język - a przykładem objaśnienia zjawiska w jej kontekście - zrozumienie zdania w tym języku.

Zdarzyło się dopiero co, pod koniec kwietnia tego roku, że ryby z fosy wrocławskiej zrobiły sobie zebranie przy mostku, gdzie fosa ulega przewężeniu i nurt wody staje się odczuwalny. Było to zapewne powiązane z przemieszczaniem się ryb ze stanowisk zimowych na letnie - oraz z zachowaniami przed- i/lub potarłowymi (ryby się generalnie gromadzą w czasie tarła). Ryb były dziesiątki a może i setki, choć cudów nie było - raczej wszelki rybi drobiazg, z liczebną przewagą uklei. Ale oka tej gęstej, migotliwej uklejowej "siatki" przenikały grubsze, ruchliwe punkty niewielkich, kluskowatych kleni, oraz mniej ruchliwe i mniej kluchowate, a bardziej rybowate (bocznie spłaszczone) - jazie. Też niewielkie. Można było więc patrzeć na klenie lub jazie na tle pozostałej zawieruchy - i widziało się już coś innego, niż patrząc tak po prostu. I jazie, i klenie mają swoje specyficzne zachowania, pływają zawsze w grupkach "patrolujących" dany odcinek rzeki czy kawałek innej wody.

Inaczej zachowywały się nieduże leszcze, które także ściągnęły w to miejsce - były zawsze ciut głębiej od pozostałych ryb, bardziej były obecne "cieniem" niż własnym jestestwem, co jakiś czas jeno pokazując się przy powierzchni i dając się dokładniej obejrzeć. W ogólnej masie niewielkich ryb płocie i wzdręgi wybijały się dzięki czerwieniom swych płetw - zwłaszcza wzdręgi. Były dość nieliczne, ale zaznaczyły swą obecność i wzbogaciły obraz fosowej ichtiofauny, któryśmy tak niespodziewanie mogli przez kilka dni podziwiać. Kolejne "warstwy" tworzyły pojedyncze karpie i liny - a także, o ile dobrze pamiętam, karasie. Każdy nowy gatunek to nowa historia, kolejny element układanki - ze swymi obyczajami, walorami urody, przydatnością w naszej kuchni lub jej brakiem.

A najbardziej podobały mi się większe jazie, takie po 40-45 cm, tworzące osobną podkategorię. Pływały w parach i trójkach pod mostek i z powrotem. W pewnym momencie pomyślałem, że mogły to być nawet bolenie - czemu nie, takie kręcące się towarzysko bolenie już w życiu widywałem, a w końcu Odra jest tuż tuż i jakieś nieliczne bolki muszą w fosie żyć. Na brak pokarmu nie mogły by narzekać.

Zmierzam do tego, że nie sposób "dostrzec chaos" - gdy już zaczyna się coś faktycznie dostrzegać, to zawsze widzimy w tym pewien porządek! I tak pląsające sobie beztrosko ryby okazują się tworzyć wielowarstwową, dynamiczną "strukturę". W jakimś stopniu "o tym" był KosmosGombrowicza - książka, o której moja własna żona powiedziała, że mogłaby ją sama napisać (i była to pochwała), i którą w naszym rankingu przebił dopiero Pamiętnik znaleziony w wannieLema. Polecam.

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości