KAP1 KAP1
923
BLOG

55. Wegetariański biznes

KAP1 KAP1 Kultura Obserwuj notkę 4

Nijak mi nie pasuje pisanie o wegetarianiźmie, ale jako wywołany do tablicy "nie chcem ale muszem". W momencie, gdy przechodziłem na wegetarianizm, ten ruch był nieobecny w Polsce, a w sklepach trudno było kupić cokolwiek bez mięsa, bo po upadku komunizmu Polacy zachwycali się tym, że wreszcie mogą się najeść do syta tego, co lubią, czyli jak w kabarecie O.T.T.O "I zasmażka". Biznes wegetariański - nie istniał. Potrawy wegetariańskie w restauracjach - nie istniały.

Pamiętam, że w około 1999 roku byłem biznesowym gościem, z ramienia firmy, w której pracowałem w pewnej jednostce wojskowej. Tam zostałem ugoszczony przez pułkownika, który zaprosił mnie do kantyny oficerskiej. Dumny oprowadzał mnie po tym przybytku, gdzie stały jakieś zbroje rycerskie i inne atrakcje, a ja, jako małolat miałem duszę na ramieniu - czy nie popełnię fopa prosząc o coś jarskiego? No i stało się. Gdy usiedliśmy przy stole, dostałem propozycję jakiejś dziczyzny i innych, w jego przekonaniu delicji. Kiwałem głową, ale jednocześnie wyrzuciłem w końcu z siebie, że my, prezes i wiceprezes firmy też, jesteśmy wegetarianami (zawsze to w grupie łatwiej).

Nawet to dumnie zabrzmiało, a zdanie powiedziane po wojskowemu, z pewnością siebie odniosło skutek. Pułkownik wezwał żołnierza-kucharza i zapytał co może dla mnie przygotować. Zrobił przy tym tak groźną, wymuszającą minę, że pracujący w kantynie błyskawicznie wyrzucił z siebie po wojskowemu, że proponuje wyśmienite kotlety serowe, zieleninę i ziemniaczki. - Będę zachwycony - powiedziałem. - Bardzo się cieszę - odrzekł pułkownik i sam zamówił dzika (chyba w cieście). Na temat wegetarianizmu rozmawialiśmy chyba przez cały obiad, chociaż oczywiście nie poruszałem takich tematów jak zabijanie zwierząt, a jedynie: jak być wegetarianinem, co można jeść i jak to smakuje.

W 2004 roku już z ramienia swojej firmy walczyłem razem z kooperantem o kontrakt dla fabryki papieru w Kwidzynie. Naszą rolą było programowanie. Oni robili maszynę. Oprogramowanie działało, ale maszyna była co i rusz sabotowana przez pracowników, którzy niechybnie straciliby pracę, gdyby kontrakt wypalił, ale ja nie o tym. Jest tam stołówka przyzakładowa w oddzielnym budynku. Wszyscy byliśmy głodni. Stanęliśmy w kolejce. Wszyscy pracownicy nieuprzejmi, skrzywieni. Wzięlismy tacę. Przemieszczamy się. Wzięliśmy jakieś kompoty z farfoclami. Rozglądam się za czymś wegetariańskim. Nie ma. Jest tylko surówka. Wziąłem ją. Przechodzę dalej. No trudno. Przy kasie siedzi taka bardzo gruba Pani kasjerka. Spojrzała na mnie dziwnym okiem - tylko to? - Tak, nie ma nic wegetariańskiego - uśmiechnąłem się. - Niech Pan zaczeka. Heniek! - krzyknęła do tyłu. - Tak? - podbiega jakiś kucharz. - Zrobisz dla tego Pana coś bez mięsa? - Jasne. Może być kotlet serowy? Roześmiałem się od ucha do ucha, bo byłem naprawdę głodny. - Niech Pan siada, ja przyniosę. - odpowiedziała jeszcze Pani kasjerka.

Powiedziałem, że wystarczy mnie zawołać ale nalegała, że przyniesie. Było mi naprawdę głupio. Bardzo głupio, ale usiadłem. W pewnym momencie sala jakby zamarła - wchodzi jakaś delegacja zagraniczna. Mówią po angielsku. Chyba ze trzyciestu obcokrajowców w garniturach. Stają w kolejsce. Kolejka się powoli przesuwa. Nagle staje, bo Pani kasjerka wstała od swojego miejsca pracy, przeszła przez całą salę i przyniosła mi talerz świetnie udokorowanego jedzenia wegetariańskiego. - Bardzo dziękuję - powiedziałem. A oczy wszystkich na tej sali, włącznie z delegacją skierowane były na mnie, jakby pytały: "kim jest ten facet?"

Rok chyba 2005. Spotkanie partnerów firmy Great Plains (obecnie część Microsoft Dynamics) w hotelu Neptun na Helu. Po długiej sesji szkoleniowej idziemy na obiad. Wszyscy już mają swoje talerze - standardowo (kotlet, ziemniaki, coś tam), gdy nagle wchodzi kelner i wnosi pięknie udekorowane talerze pełne owoców i warzyw. Stawia u mnie na stole. Widzę zachwycone spojrzenia wszystkich obecnych. Niektórzy próbowali domówić to samo, ale to nie było możliwe. Podzieliłem się jedzeniem.

Dzisiaj. Googlam sobie googlam i wygooglałem program Uwaga w TVN pt. "Weganie żyją dłużej":

  • Nie jedzą niczego, co pochodzi do zwierząt. Nawet miodu. Dążą do minimalizacji wykorzystywania zwierząt. Weganizm to styl życia i radykalna dieta. Jednak według ostatnich badań przeprowadzonych w USA, weganie żyją dłużej niż przeciętni ludzie i są zdrowsi. Weganie rzadziej zapadają na choroby serca, układu krążenia i niektóre nowotwory. Nie maja też problemu z otyłością. [...]
  • Klinika pediatrii Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie przeprowadziła szczegółowe badania dzieci na diecie wegańskiej i tradycyjnej czyli obejmującej produkty od zwierzęce. Cel był jeden – przekonać się czy dieta wegańska jest zdrowa i bezpieczna.
  • - Przebadaliśmy około 150 dzieci z tego około 70 na diecie wegańskiej, wegetariańskiej. Więcej odchyleń od diety żywieniowej zdarzało się w diecie tradycyjnej. To były nadmiary tłuszczy, cholesterolu i duże niedobory błonnika, witaminy E i magnezu – mówi Małgorzata Desmond, specjalista ds. żywienia.
  • Podstawowym problemem wegan w Polsce jest brak możliwości zjedzenia czegoś na mieście.
  • Film z reportażem

Pomyślałem, że obok mnie jest ta polecana przeze mnie w ostatniej notce restauracja Vega, pogooglałem więc dalej, aby sprawdzić jak to jest w innych miastach, aż wygooglałem:

  • Green Way to międzynarodowa marka pod którą grupa polskich firm oferuje swoje produkty z przeznaczeniem na rynki związane ze zdrowymi stylami życia. Ideą Green Way jest tworzenie produktów jak najbardziej przyjaznych ludzkiemu zdrowiu, jednocześnie wskazując na głęboki szacunek dla innych istot i całej planety.
  • Prozdrowotność każdej z koncepcji gastronomicznych sieci Green Way wyraża się tym, że przy tworzeniu potraw i napojów - z pełną świadomością - unikamy produktów wysoko przetworzonych, a także genetycznie modyfikowanych. Ponadto nie używamy ogólnie stosowanych chemicznych dodatków do żywności.
  • Podczas VI-tych Spotkań Lekarzy, Producentów i Konsumentów Polfood 2000 otrzymaliśmy prestiżową nagrodę "Wielkiej Gai" przyznawaną przez Kolegium Medyczne Forum Promocji Zdrowia "Quo Vadis" w skład którego wchodzą osoby o wysokich autorytetach medycznych. W 2004 roku marka Green Way uzyskała tytuł „Polskiej Marki Przyszłości” w konkursie zorganizowanym przez redakcję  BUSINESSMAN MAGAZINE.

No proszę, nareszcie jakiś porządny wegetariański biznes i do tego rodzimy! I co więcej, z misją. Tak wyglądają te jakże tanie potrawy z sieci barów opartych na bazie franczyzy, gdzie smaczna zupka w Warszawie jest serwowana za 5 zł:

Znajdziemy tam też artykuły na temat wegetarianizmu i aktywizm, a nawet przepisy wegetariańskie. Jest tam też wywiad z wegetarianinem, Robertem Suskim (mój rocznik), który nie je mięsa 10 lat. Uśmiałem się, bo ma podobne doświadczenia do moich:

  • Nigdy nie lubiłem mięsa, od dawna kojarzyło mi się ono z cierpieniem. Decyzja o zostaniu wegetarianinem była więc dla mnie łatwiejsza niż dla wielu innych osób.[...]
  • Staram się co roku robić morfologię, choć czasami lekarze dziwnie reagują, gdy podaję powód dla którego chcę sprawdzić czy nie mam problemu z anemią. Jedna lekarka nie chciała przepisać mi skierowania na morfologię, bo wegetarianizm jest według niej fanaberią.

Miałem dzisiaj napisać coś innego. Obrazek będzie wymowniejszy :)

KAP1
O mnie KAP1

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura