KAP1 KAP1
1040
BLOG

66. Coś o zdrowiu, jedzeniu, bieganiu

KAP1 KAP1 Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Rok 2011 był dla mnie przełomowy pod wieloma względami. Praca nad sobą przyniosła efekty w postaci większej energii i radości do życia. I tak oto przekonałem się na własne oczy jak to ciało wpływa na ducha, a nie tylko duch na ciało. Jak to mówią, w zdrowym ciele zdrowy duch.

Na początku roku zaczynałem od długich, godzinnych, marszowych spacerów, a wracając - wchodziłem na 9-te piętro piechotą. Chodzenie było przyjemne, ale wczłapywanie się po schodach stanowiło już dla mie dość duży wysiłek. Na 9-tym pięterku szybko otwierałem okno i szeroko łapałem powietrze, którego mi brakowało.

Dwa miesiące temu zacząłem biegać. Początkowo z przerwami na marsze. Obecnie już bez przerw.  Teraz, po dwóch miesiącach codziennego biegania mogę swobodnie wejść na 9-te piętro bez zadyszki. Nadal jestem na początku swojej drogi, bo wiele lat biernego siedzenia przed komputerem zrobiło swoje i obecnie przebiegam dopiero 3 km dziennie, a powinienem minimum 8 km.

Od tygodnia biegam z Nike+GPS (wczorajszy bieg powyżej). Wspaniałym motywatorem jest kobiecy głos, który co 250 metrów mówi mi z jaką prędkością biegam i ile jeszcze zostało do ukończenia zaplanowanej trasy. Efekty? Niesamowite samopoczucie i niesamowity przypływ energii. I pomyśleć, że takie reklamy jak poniżej mnie kiedyś nie ruszały ;)

Przy tym wszystkim zmniejszyłem ilość spożywanego jedzenia, nadal nie dbając o jego jakość. Taka dieta bez diety. No, jakaś tam dieta jest, bo nie jem mięsa i piję dużo kawy bez mleka i cukru. Codziennie wchodzę na wagę i zapisuję wynik w programie liczącym BMI. Na wykresie pokazuje mi też efekty pracy nad sobą. Obecnie ważę 76,8 kg. Nie do końca jest dla mnie jasne, skąd mój organizm czerpie energię, ale mogę jeść mało i źle, a czuję się świetnie. Tąpnięcie w październiku na wykresie w górę, to wynik mojego pobytu u rodziców i dwudaniowych pysznych, bardzo pysznych obiadów. Gdy to zauważyłem, ponownie wróciłem do diety bez diety i udało się, zjechałem z kilogramami w dół.

W końcu doprowadziłem do końca też swoje projekty, nad którymi tak długo pracowałem - można powiedzieć, że lata całe. Przy okazji wykluł się jeszcze jeden, kto wie czy nie największy, bo mimo, że prosty, to wzbudza zainteresowanie. Cieszę się, bo robiąc wszystko samodzielnie w pełni nad wszystkim panuję, a dzięki wyłącznym prawom autorskim, mam duże pole manewru do działania.

Poleciałem też do Londynu i zarejestrowałem tam firmę, by sprzedaż na świat prowadzić właśnie stamtąd. No i najważniejsze dla mnie, przełamałem w końcu barierę mówienia w języku angielskim. Po prostu będąc w Londynie byłem zmuszony porozumiewać się z mieszkańcami, którzy jakoś mnie rozumieli i ja ich rozumiałem. Dla mnie to sukces.

Może więc w końcu, w roku 2012 spełnię Marzenie.

KAP1
O mnie KAP1

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości