Karnigore Kanibal Karnigore Kanibal
36
BLOG

Studium fałszu medialnego

Karnigore Kanibal Karnigore Kanibal Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Fałsz medialny, drodzy państwo, można podzielić na kilka kategorii. Część z nich ma swoją przyczynę w chęci odpowiedniej manipulacji odbiorcą, inne to po prostu chore wyziewy z czachy obłąkańca które niczym chmura śrutu albo trafią w co trzeba, albo nie.

1. Zwyczajne kłamstwo - w mediach nie przechodzi. Jeżeli z zimną krwią wciśnie się komuś kit nie mający uzasadnienia w żadnych empirycznie potwierdzonych faktach, można zostać pociągniętym do odpowiedzialności karnej. A tak głupi to nikt nie jest.

2. Urojenie - patologiczna postać zwyczajnego kłamstwa, różniąca się tym, że kłamca sam w nie wierzy, bo chce dostrzegać pewne rzeczy tam gdzie ich nie ma. Ubzdura się takiemu coś i będzie to wciskał jako najświętszą prawdę. Zwykle ma podłoże w zaburzeniach psychicznych - obsesja, paranoja, czasem sprawy dużo poważniejsze. Przykład: supertajny chip wszyty w prezydencką marynarkę i BORowcy pilnujący jego ciała. Albo twierdzenie, że Stanisław Lem był tak naprawdę tajną komórką KGB. Albo Illuminaci/masoni/mędrcy Syjonu rządzący światem. Im mniej o danej rzeczy wiadomo i im bardziej ludzie chcą mieć jakiekolwiek wyjaśnienie, tym łatwiej jest im takie urojenia kupić.

3. Manipulacja - przemilczenie, wyolbrzymienie lub zmyślenie pewnych faktów dotyczących rzeczywiście zaistniałego zdarzenia. Dobre, jeżeli mamy przed sobą laika i/lub jesteśmy uznawani za autorytet. Wtedy, dzięki tytułowi naukowemu lub podobno posiadanym źródłom dostępu do tajnych dokumentów jesteśmy w stanie wcisnąć ciemnemu ludowi dobrze skrojony kit. Przykład? Globalne ocieplenie. Dwutlenek węgla w atmosferze jest? Jest. Bierze się z kominów? Bierze się. Szkodzi ludziom? Szkodzi. Wymyślmy, że coś, co bierze się w przyrodzie nie wiadomo skąd jest winą dwutlenku węgla, a człowiek produkuje go więcej niż sama natura. Udowodnienie, że tak nie jest, zajmie mniej więcej tyle samo czasu, co wymyślenie takiego kłamstwa. Jeśli fakty nie zgadzają się z naszą teorią, natychmiast zmieniamy ją tak, by fakt uznać za udokumentowane, ale rzadko występujące i nieistotne odstępstwo od reguły. Przykładem służę.

4. Nadinterpretacja - weźmisz dwa fakty, zmyślisz do nich osiem tak żeby się to kupy trzymało. Ściema w stylu urojenia (i w niektórych przypadkach trudna do odróżnienia, chyba że naprawdę dobrze trzyma się kupy), ale wciskana z pełną premedytacją. Mistrzami tego procederu są totalitarni prokuratorzy i sędziowie - jak mawiał kardynał Armand Jean książę de Richelieu, "daj mi pięć linijek napisanych przez najuczciwszego człowieka w kraju, a ja znajdę w nich powód do powieszenia go." Przykład: rząd wymyślił ustawę. Prezydent wysłał ją do kosza. Media napisały, że prezydent to chamulec utrudniający rządowi budowę nowego lepszego państwa. Należy w tym momencie zapytać, jak ta ustawa brzmiała i czemu poszła do kosza. Bo jak się okaże, że pisano ją na pałę albo na zamówienie (lub czasopisma, bez danin zwanych dopłatami), to dopiero się gnój zrobi.

5. Skutek przyczyną przyczyny - weźmisz świeży fakt, stary fakt, i drugi pierwszym uzasadnisz, choćby nawet nie było między nimi zbyt dużego związku. Przykład: afera Kluski - komuś się spodobała dobrze prosperująca firma Optimus, trzeba było wyleczyć prezesa z jego pakietu akcji i wpływów, szczególnie że rządowy kontrakt z jego firmą był od początku, z inicjatywy samego zamawiającego, robiony jako ewidentny przewał. Pociągnięto parę sznurków, prezesa z akcji oskubano i wsadzono do ciupy. Potem dobrze zapowiadający się dział internetowy odkupił ktoś inny, wpompował w niego grubą kasę, wykorzystał własne dojścia i zrobił z niego (niestety) najpopularniejszy portal w Polsce. Między jednym a drugim parę lat upłynęło, ale zawsze jeden paranoik z drugim może sobie ubzdurać, że przecież taki był plan od początku: zbudować medialne imperium kradnąc je "naszym", i będzie jęczał jak Grzegorz Halama: "Ja wiedziałem że tak będzie!"

Podstawą skuteczności dobrej ściemy jest faktoodporność. Innymi słowy, trzeba nakręcić tak, żeby żaden łatwy do udowodnienia fakt nie mógł tego zepsuć. Stąd popularność terrorii spiskowych: powstają one wokół takich wydarzeń, o których na dobrą sprawę niewiele wiadomo i padają tylko jeśli uda się znaleźć przeciw nim dostatecznie wiele dowodów. A z tym jest ciężko. Dobry faktoodporny kant zwykle nie obywa się bez autorytetu, najczęściej takiego, na jakiego kanciarza stać. Stąd w sprawie globalnego ocipienia gardłuje zwykle "sto trzydzieści profesory", czerpiących z tego kasę na (podobno) badania, a o nigdy nie udowodnionych (i pewnie nieistniejących) przewałach rządu mądrzy się raptem trzech podrzędnych gryzipiórów, jeden kanapowy politykier i emerytowany docent z SGPiSu (młodszym czytelnikom wyjaśniam, iż nie chodzi o Sztab Generalny Prawa i Sprawiedliwości, ale warszawską SGH, kiedyś Szkołę Główną Planowania i Statystyki), co to twierdzą, że byli i widzieli, bo nikt poza nimi nie był i nie widział. Na tym przykładzie widać, że bełkot oszołomów z różnorakich ekstremistycznych publikacji kupują tylko najgorsze głąby, ale już dobrze spreparowana ściema wielkich mediów po pierwsze ma gigantyczny zasięg rażenia, po drugie tak zwana "general public" wierzy w nią, bo w końcu to wielkie media, które nie mogłyby zdobyć takiej popularności za pomocą ściemy, a po trzecie zawsze można przeciwko krytykom rzucić kartę "jesteś ekstremistycznym oszołomem" i poszczuć ich rzeczoną "general public".

A tak poza tym: Hipokryta? Jaaaa? A skąąąąąd...

Lubię ludzi. Problem w tym, że niektórych z nich najbardziej lubię boleśnie kąsać, ewentualnie tradycyjnym męskim sposobem potraktować pałą w łeb - z tą różnicą, że w przeciwieństwie do polityków nie chowam tej pały w wiązance kwiatów niesionej z uśmiechem przed sobą. Oprócz tego w uprawianiu kanibalizmu przeszkadza mi fakt, że ludzi, których gryzę, zwyczajnie nie trawię. Jestem także utalentowanym słowopotfurcą. Niestety, drodzy paranoicy wszystkich opcji politycznych, nie jestem przez nikogo opłacany, a szkoda. Lista persona non grata utajniona, co będę matołom reklamę robił.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości