No dobra. O tym, że do CBA biorą patałachów o niezdrowych aspiracjach i domorosłych inkwizytorów, już pisałem. A dzisiaj Wybiórcza wyskoczyła z kolejną rewelacją: że oto agenci Centralnego Biura Antykonkurencyjnego chwytali się wszystkiego, byle tylko udupić Kaczmarka, nawet jeżeli były to tak absurdalne rzeczy jak wizyta u wróżki w celu sprawdzenia, co na Kaczmarka mają w gwiazdach. Ja oczywiście wiem, że to Wybiórcza i pewne fakty mogą powstawać tam w trakcie przerwy na kawę, ale jeszcze nie w takim stopniu, jak w pisemku redachtora Warząchwi, gdzie jeden bzdetny artykuł doprowadził autochtonów ze wsi w Wielkopolsce do białej gorączki. Poza tym, CBA to nie wieś i zamiast ganiania dziennikarzy z widłami zapewne znajdzie się inny sposób wyprostowania całej sytuacji jeśli to bujda na resorach.
Ja rozumiem, że w tym kraju musi być śmiesznie, ale są granice.