Pyzol Pyzol
1399
BLOG

Fotka redaktor Paradowskiej

Pyzol Pyzol Społeczeństwo Obserwuj notkę 19

Nie, nie dosłowna, metaforyczna.  Red. Paradowska to delikatny, wrażliwy człowiek i  trudno by jej było stanąć do fotografii obok skręconego paraliżem dziecka na inwalidzkim wózku.  Ale, serce, nie sługa:  tematem się zainteresuje i podda swojej redaktorskiej obróbce. 

 
Wzorem innych wrażliwych komentatorów, Paradowska ubolewa nad losem przebywających w Sejmie dzieci. Nie wiem ile razy red. Paradowska zainteresowała się  nimi, kiedy przebywały poza Sejmem.  Nie wiem czy i ile razy w ogóle poświęciła trochę uwagi warunkom, w jakich funcjonują w domach.
 
Rodzice już odpowiedzili  tak "zatroskanym":
 
"Tysiące dzieci leży w domach miesiącami, latami, patrzą się w ścianę i sufit. Bo nie mogą same wyjść na dwór, bo nie mają wózków aktywnych, bo mieszkają w bloku bez windy na 3 piętrze i nie ma ich kto znieść! Albo urodzili się w jakiejś chałupce na wsi i dookoła domu cały rok jest błoto i klepisko. I nikogo te dzieci nie obchodzą!!!! O tych dzieciach nie wiecie, bo o nich nikt nie wie. A te dzieci są i nie ma systemu, który by im pomógł - DOCIERA??? Wiele dzieci niepełnosprawnych leży latami na wyrku i spoko…"

http://www.wykop.pl/ramka/1929546/list-otwarty-do-oburzonych-postawa-rodzicow-dzieci-niepelnosprawnych/

Może mają jeszcze zdjęcia porobić, aby "zatroskani" mogli sobie pojeździć po rodzinach, nie będacych w stanie zorganizować dzicku pobytu na świeżym powietrzu, a z wielu powodów ( np. braku łóżka, z zabezpieczeniami przed upadkiem) trzymają je na podłodze?  Och, nie wątpię, że poruszyłyby one mocno wiele serc krwawiących nad kondycją dzieci przebywających w Sejmie! Natychmiast urządziłyby wielki lobbying na rzecz odebrania "zaniedbywanych"  dzieci do ośrodków, na które państwo, jednak, musi dużo wysupłać więcej, niz oczekują rodziny. 

Eleganckie towarzystwo zostało narażone na obcowanie z problemami, którym do tej pory nie poświęcały wiele czasu, a że w tej chwili zupenie przemilczeć ich nie da rady - mizdrzą się do nich niczym pies do jeża. 

Z jednej strony, z drugiej strony - debatują jak Tewje Mleczarz, z tą różnicą, że Tewje w końcu podejmował konkretną decyzję. 
 
Paradowska widzi więcej agresji i brak dobrej woli niż desperacji. Może których z zaprzyjaźnionych psychologów, z zamiłowaniem oddających się analizowaniu Jarosława Kaczyńskiego i jego elektoratu podpowie jej czym się objawia desperacja?  Gdzie była red. Paradowska kiedy ci sami rodzice bez agresji i z morzem dobrej woli przyjeżdżali na kolejne spotkania z premierem? 
 
 
"Publicystka podnosi, że choć nikt nie zdobył się na to, by publiczny postulat zakończenia protestu, po cichu prawie wszyscy powtarzali taką właśnie opinię. "
 
Pomińmy błąd wprowadzający nieco zamieszania semantycznego popełniony w opracowaniu wypowiedzi Paradowskiej przez "Dziennik".  "Po cichu, prawie wszyscy".  
 
Nie wątpię, że osoby, z którymi pani redaktor rozmawia po cichu, opowiadają się za zakończeniem protestu. Dziwi wręcz i podbudowuje, że jednak nie wszyscy. Paradowskiej, jak wiadomo, odwagi cywilnej do wywalenia głośno tego co ktoś tam mówi po cichu, nie brakuje.  Szkoda tylko, że  nie kwapi się ujawnić co "po cichu" mówią w jej towarzystwie o śledztwie smoleńskim. 

 "Kto miał przyjść i fotkę sobie zrobić do najbliższej kampanii politycznej czy związkowej, już był. Kto chciał okazać się hojniejszy w obietnicach, już swoje zrobił - pisze Paradowska i dodaje, że więcej wytargować od rządu nie można było." 
 
"Zrobić fotkę, naobiecywać".  Tyle red. Paradowska widzi w tym proteście, skwapliwie dołączając do   a l b u m u.  
 
- Do domu, rodzice!  Fotki się skończyły.  Pogasły flesze, umilkły mikrofony, zasnęły kamery.  
Panicznie obawiający się oskarżenia o "lans" politycy też pouciekali. 
 
Rząd więcej dać nie może - konkluduje samozwańcza rzeczniczka.  Nie może, bo przecież musi jeszcze bulić na reklamy w mediach, które utrzymują red. Paradowską.  No, trudno, aby i ona musiała spać na podłodze, czy, dla oszczędności gazu, gotować co drugi dzień.  Ona na gazie oszczędza biegając od przyjątka do przyjątka, od lunchu do lunchu, za który płaci kto inny. Proste? Proste. 
 
Syty głodnego nigdy nie zrozumie. No cóż, nie musi, ale niechby przynajmniej nie układał mu jadłospisu!
 
Kaśka
PS. Po katastroie w Czernobylu prof. Bożkowa popisała się w telewizji,  że ona to się cieszy, bo teraz matki będą częściej myły główki dzieciom.  Czekam kiedy red. Paradowska zwróci uwagę na protestujących   p o d  Sejmem,  z zachwytem  zauważając, że przynajmniej  przebywają na świeżym powietrzu.  
 
Pyzol
O mnie Pyzol

Panie, daj mi odwagę, aby zmienić to, co zmienić mogę, pokorę, aby w pokoju pogodzić się z tym, czego zmienić nie mogę, i daj mi mądrość, aby odróżnić jedno od drugiego.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo