Jan Borkowski – wiceszef naszego, rodzimego ministerstwa spraw zagranicznych – tłumaczył się z kontrowersyjnej – delikatnie rzecz ujmując – publikacji wydawnictwa „Kultura Gniewu”. Mniejsza o nazwę wydawnictwa, bo to naprawdę nie ma żadnego znaczenia i również mojej uwagi by nie zmąciło. Mniejsza o treść, która jaka jest – każdy widzi. Mniejsza o te 30ooo ojro, które zostały na tego cudaka wydane.
I może tylko bym pogrymasił, odpuścił, zapomniał. Ale jak Jan Borkowski, wydawałoby się poważna osoba, mówi lekko „mleko się rozlało” i że należy komiks „tylko zniszczyć”, to krew mi odcięło. I nie odpuszczę wydawnictwa, które powinno być dokładnie prześwietlone (bez złych konotacji). Nie popuszczę treści, która mnie – choć kogo interesuje moje zdanie, tymowego szaraka-polaka – drażni. I mam nadzieję, że za takie słowa Jan Borkowski z własnej kieszeni odda mi te ok. 120ooo złotych. Bo to są moje pieniądze, Pana pieniądze, Pani pieniądze, nasze pieniądze!
Ale co tam. Zamiast promocji Polski i jednego z jego wielkich ludzi, mamy najprawdopodobniej najdroższe mleko na świecie. Mleko, którego nikt się nie napije i to nie ze względu na jego wartość i nie dlatego, że się rozlało – dlatego, że jest skwaśniałe.
Ale czemu się czepiam – w końcu zostaną wyciągnięte „konsekwencje służbowe”, a i nasze ministerium może pochwalić się sukcesem i realizacją swego celu: udało im się niedopuścić komiksu do rozpowszechnienia. Zaiste niebywały sukces. Niesamowity gość ten Borkowski.
Mleko się rozlało i karuzela może kręcić się dalej.
Borkowski - oddaj moje 120ooo!
