Andrzej Tadeusz Kijowski Andrzej Tadeusz Kijowski
882
BLOG

Strażnik Medialnych Pieczęci.Juliusz Braun.Z wideoteki ATeKi

Andrzej Tadeusz Kijowski Andrzej Tadeusz Kijowski Polityka Obserwuj notkę 4

O konsekwencjach rozwiązania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji specjalnie dla SALONU 24 rozmawiam z Juliuszem Braunem.

 ”Z głębokim przekonaniem przed przyjazdem tutaj podpisałem decyzję, która przychyla się do stanowiska zajętego przez Senat i przez Sejm nieprzyjęcia sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji” - powiedział Komorowski w programie ”Tomasz Lis na żywo” w TVP2. 

Zamach na media wykonany. Musi się Komorowski mocno bać, że przegra te wybory skoro nie zawahał się stracić jeszcze paru liberalnych głosów byle tylko przygotować skok na medialną kasę. Ale czy jest się o co bić?  I czy wyrok ostatecznie podpisany?

Wsiadłem  w piątek "do pociągu byle jakiego". 

Spotkałem Juliusza Brauna. Były wieloletni przewodniczący Sejmowej Komisji Kultury był odpowiedzialny za wszystkie wersje Ustawy Medialnej wprowadzanej od 1989 aż po rok 2003. Był także Przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji od 1999 do 2003 roku, a członkiem jej jeszcze w 2005 roku.  Aktualny Dyrektor Departamentu Strategii i Analiz w Ministerstwie Kultury jechał do swoich Kielc. Na mnie w Skarżysku czekano. Było to w piątek 11.VI.2010 -  nazajutrz po odrzucenie Sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji  przez Sejm i Senat.

-  I co Pan o tym sądzi ?  Spytałem

- To  było nieuchronne. Wszystko ku temu  zmierzało.  Krajowa Rada została zlikwidowana po raz drugi. Sejm formalnie przyjmuje lub odrzuca Sprawozdanie. Faktem jest jednak, że to odrzucone  sprawozdanie nie było wcale  najgorsze.  Powiada Braun.

Więc faktycznie jest to raczej ocena instytucji niż dokumentu. Samo sprawozdanie spełnia wiele kryteriów. Sam z tego sprawozdania i towarzyszącego mu dokumentu  często korzystam.W tym tekście jest wiele pożytecznych informacji.Natomiast Krajowa Rada jako taka faktycznie nie funkcjonowała w ciągu minionego roku. W ciągu tego roku funkcjonował,  momentami zupełnie merytorycznie pozytywnie bym to oceniał, przewodniczący. Ale poza przewodniczącym rada nie istniała. Więc jakby z tego punktu widzenia negatywna decyzja jest słuszna.

- Czy istnieje obecnie merytoryczny wariant ratunkowy dla Telewizji ?  Spytałem.

- Tak czy inaczej scenariusz będzie polityczny. Bo politycy będą podejmować decyzje. Scenariusz negatywny jest taki, że jak się zmieni skład Krajowej Rady i znajdą się tam osoby mam nadzieję merytorycznie kompetentne lecz politycznie bliskie Platformie Obywatelskiej część osób z otoczenia Platformy może uznać, że na tym wystarczy poprzestać. Już dalej nie ma o czym mówić. To byłby Pat. Do wszystkich konfliktów targających relacje między przedstawicielem właściciela a Radami Nadzorczymi doszedł by jeszcze konflikt z Radą, która wszakże decyduje do kogo, w szczególności w jakim stopniu do radia, a w jakim do telewizji  mają trafić środki budżetowe.

Natomiast mówi się już dzisiaj o projekcie ustawy, która by pozwoliła skrócić kadencję Rad Nadzorczych i myślę, że to zostanie zrealizowane.

- To jednak zależy od wyniku wyborów Prezydenckich?

- Oczywiście. Kaczyński zapewne nie podpisze tej ustawy. Ale jeżeli wygra Komorowski i tę ustawę podpisze to wygasnie nie tylko kadencja Krajowej Rady ale także kadencje rad nadzorczych. Trzeba to będzie dobrze w tej ustawie zapisać, żeby Trybunał Konstutucyjny tego nie zakwestionował. Ale to jest do zrobienia i wtedy będzie możliwość powołania nowych władz telewizji publicznej. I w tym momencie zaczyna się problem.    

- W ciągu ostatnich trzech lat do tematyki Ustawy o Radiofonii podchodzono kilkakrotnie,przypominam -  była Ustawa, której patronował Maciej Strzembosz z Krajową Izbą Producentów Audiowizualnych powstająca przy Pana udziale jeszcze jako Dyrektora Generalnego Związku Stowarzyszeń Rada Reklamy, potem Ustawa, którą zamawiało Ministerstwo Kultury pisana przez ekspertów kierowanych przez profesora Tadeusza Kowalskiego. Pozostałości z tego tekstu pod którymi profesor Kowalski zdecydowanie się już nie podopisywał trafiły pod obrady sejmu w 2008 roku i zostały skutecznie zawetowane przez Prezydenta Kaczyńskiego. Wreszcie tzw. projekt społeczny, postały w kręgu  Agnieszki Holland i Jacka Żakowskiego. Ten ostatni jednak, choć zarówno premier Tusk jak i środowisko Prezydenta  Lecha Kaczyńskiego obiecało patrzeć nań przychylnym okiem nie został oficjalnie wprowadzony pod obrady sejmu.

- W tej chwili jest to  jedyny dokument jaki mamy - mówi Juliusz Braun, jaki istnieje fizycznie, że tak powiem, kompleksowy. To jest ten dokument Komitetu mediów Publicznych. 

- Był Pan zaangażowany w ten projekt ?

-   W ten - nie . Teraz gdy jestem znów Urzędnikiem Ministerialnym w społeczny projekt się nie angażuję.Przynajmniej do czasu, póki nie zyska on postaci sformalizowanej. Na to zaś się nie zanosi. Mimo wielokrotnych zapowiedzi Projekt Obywatelski nie uzyskał żadnego kształut formalnego. Bo była mowa o tym, że posłowie różnych klubów go podpiszą i pozwoli to uruchomić procedurę parlamentarną.No ale to się nie stało, Jest więc skończony dokument, zamkniety tekst. Nie ma on jednak formuły prawnej. Słyszę jednak lecz jedynie z gazet, że posłowie Platformy pominęli tekst społeczny i przygotowali jakąś własną medialną spec-ustawę.

- Czy społeczny projekt to  dobry tekst ?, pytam Brauna

- Ja mam do niego szereg wątpliwości poczynając od skomplikowanej formuły losowania, które mialoby służyć wyborowi Komitetu Mediow Publicznych.


                                                                                                                                      Ciekawe. Zniechęceni platońską Timokracją, niechętni tyrani, którą zdaniem greckiego akademika winien wprowadzić Strażnik nie obciążony rodziną, intelektualiści skupienie wokół Gazety Wyborczej zaproponowali rozwiązanie rodem z utopi. Jednak utopi, która od czasu do czasu powraca.

W napisanej w połowie zeszłego stulecia rozprawie „Zarys moralności na bazie czysto estetycznej” Etienne Souriau pisał: Każdy kto ma pojęcie o rachunku prawdopodobieństwa i jego zastosowaniach zgodzi się, że losując spośród społeczeństwa reprezentację 900 osób na zasadzie czystego przypadku otrzymamy reprezentację dużo wierniejszą niż w drodze wszelkich innych procedur wyborczych”. Będą tam i pijacy i dziwki ale skoro oni także są w społeczeństwie i stanowią jego określony odłam to chyba najlepiej im być reprezentowanym przez siebie. Nieszczęściem polityki – twierdzi Souriau i trudno się z nim nie zgodzić – jest to, że robią ją zawodowi politycy.”.

Jedynego kompletnego tekstu proponującego systemowe rozwiązanie pata wywołanego finansową dywersją rządu przeciw telewizji publicznej istotnie nie pisali politycy. Najlepszy dowód, że przygotowawszy tekst nie zadbali w rezultacie o to by formalnie został on przedstawiony Sejmowi. Niby wystarczyłoby po temu 15 posłów jednak "piwnice Sejmowe zawalone są takimi projektami" - twierdzi Jacek Żakowski, nie o to więc chodzi by zawalać jeszcze i schody lecz by mieć pewność, że zostanie projektowi nadany stosowny tryb.

Wracając do Juliusza Brauna, którego z pewnością można nazwać strażnikiem medialnej pieczęci.

- Co stanie się z tym niepowtarzalnym w skali światowej Rynkiem Odbiorców ? Pytam: - W warunkach niedofinansowania i silnej konkurencji Telewizji Publicznej udaje się utrzymywać największy w świecie Udział w Rynku. Jeszcze ponad 50 % w roku 2007, dziś w granicach 45 % odbiorców przedkłada programy TVP nad Polsat, TVN czy inne stacje – opowiadając się po stronie programów misyjnych .

- Nie wiem. Skoro Francuzi, Brytyjczycy, Włosi, Niemcy, Hiszpanie, kraje z którymi powinniśmy się porównywać, satysfakcjonują się udziałem niższym to czy Polakom trzeba więcej? Ważne byśmy nie mieli mniej. By zagwarantować mediom przynajmniej miliard złotych i by pieniądze te pochodziły z niezależnej od rządu opłaty audiowizualnej. Po pierwsze trzeba przypomnieć, że za parę lat powinna funkcjonować już naziemna telewizja cyfrowa,która zupełnie zmieni rynek odbiorców, co już widzimy w innych krajach. To wszystko zmienia. Nie da się Polsce zostawić skasenu z nadawaniem analogowym. Telewizja publiczna w tej chwili jest już upadająca. Nie w sensie formalnym lecz faktycznie. Trzeba by więc wprowadzić coś w rozaju operacji likwidacji i powtórnego zbudowania mediów publicznych

- Czy to znaczy, że mamy zniszczyć ten Rynek ? Zamknąć firmę, która codzienie jest oglądana przez większość Polaków ?

- No nie. Nie większość…Telewizja publiczna ma razem udział w rynku 45 %. Jest to najwięcej w Europie i w ogóle. Jest to udział największy na świecie. Czy musi być taki duży – nie wiem. Ale na pewno nie powinien być mniejszy niż mniej więcej 1/3. Bo to jest ten wzorzec brytyjski, niemiecki, francuski. To są kraje, z którymi myśmy się powinni chcieć się porównywać. Więc pomysły, że telewizję publiczną się przerobi na taki większy kanał kultura z oglądalnością 0,07 % albo nawet 0,7 albo nawet 7 % - no to jest uważam zły pomysł. Uważam, że taka właśnie telewizja publiczna, uniwersalna mająca rzędu 30% udziału w rynku jest w Polsce potrzebna z punktu widzenia spoleczego, kulturalnego. Tak jak jest potrzebna w Niemczech, w Wielkiej Brytanii, w Hiszpanii, we Włoszech. Dlaczego by uznać, że takiej telewizji w Polsce miałoby nie być.

- Broni Pan faktu istnienia telewizji publicznej zakładając zarazem jej nieuchronne osłabienie. Czemu? Czemu mamy schodzić do poziomu Francuzów, skoro nasz jest wyższy ? Czy jak u nich spadnie do 20% to i my mamy się do europejskie średniej dostosować ? Czy skoro w Polsce udało się ocalić wielki Rynek Kulturalnj Potrzeby – nie powinniśmy swoich standardów narzucać Europie. Niemcom i Anglikom świecić przykladem ?           

-Różnica pomiędzy 30 % a 40 % odpowiada Braun (zręcznie ujmując jeszcze 5 % wciąż zachowanej oglądalności) to nie jest różnica jakościowa. Różnica jakościowa to jest pomiędzy 30% a 10%. Bo to już jest zupełnie inny moduł. Więc ja bym się nie martwił, gdyby ten udział spadł do 30 czy 33 %. Natomiast martwiłbym się jakby zaczął spadać niżej. A co więcej martwiłbym się, gdyby celowo zaczęto działać w kierunku obniżenia .

Bowiem telewizja Polska jest niczym anegdotyczna żyrafa. Z opisu wnika, że istnieć nie może, a przecież jest, żyje. Bo z jednej strony ona ma wyraźnie największy w Europie udział w rynku,  a z drugiej strony ma jeszcze bardziej wyraźnie, drastycznie najmniejsze finansowanie. Jeżeli zatem uznamy, że telewizja publiczna, nie taka jaka ona jest dziś jest lecz spełniająca wszystkie funkcje misyjnego nadawcy,  jest w Polsce potrzebny to drugim, jednoczesnym krokiem musi być jej finansowanie.

Wracam właśnie z edukacyjnego wyjazdu do Paryża do Instytutu Audiowizualnego. Pokazana nam tam aktualne dane dotyczące finansowania także archiwów audiowizualnych. Są one finansowane z abonamentu podobnie jak nasza NInA ( Narodowy Instytut Audiowizualny). No to w ubiegłym roku z abonamentu radiowo telewizyjnego we Francji zebrano ponad 2.5 mld €uro. Z czego spokojnie 100 milionów €uro mogły dostać archiwa. Więc jeśli się chce mieć takie media to trzeba na nie dać pieniądze. Dlatego nie mogą istnieć media publiczne, mające duży udział w rynku, spełniające funkcje i nie mające pieniędzy.

- Czy nie chodzi tu o to by nas po prostu ogłupić ?  Pytam:  Za tzw. komuny wykształcono naród również za pośrednictwem telewizji,  teatru, radia, klasyków, reportażu. Co wstrzymała cenzura uzupełnił nam rodzinny dom i powstający obieg niezależny. W rezultacie naprzeciwko komunistów stanęło w 1980 roku społeczeństwo wykształcone i solidarne w oporze przeciw systemowi. Czy Unia, której obecna polska władza bez reszty się poddaje nie stosuje zabiegu odwrotnego ? Uczy nas miłości do systemu. Zostawia swobody, a jednocześnie nie kształci. Wiedząc świetnie, że niewykształconymi masami najłatwiej zarządzać !? Czy wartości intelektualnych naszej telewizji, edukacyjnej misji, wysokich udziałów -  nie należy bronić jak Okopów Świętej Trójcy ?

 - Trzeba bronić, choć nie wszystkie pozycje są do obrony. Pozycji, że 40 procent ludzi ogląda Teatr Telewizji, no z wielkim żalem, ale to jest nie do obrony, w sytuacji, kiedy skończył się monopol i ludzie mają prawo dokonać sobie wyboru.

- To nie jest tak. Dobry teatr telewizji w przyzwoitej porze ogląda nawet dwa miliony ludzi. Mimo konkurencji. Pytam o to czy tendencja globalizacyjna, unifikacja kulturalna nie doprowadzi do takiej deprecjacji wartości, która skończyć się będzie musiała odrzuceniem uniwersalizmu i powrotem najciemniejszych być może demonów, wywoływanych z otchłani przez notoryczne lekceważenie wartości duchowych w  skomercjalizowanych mediach ?

- Ja oczywiście nie umiem powiedzieć co będzie dalej.Odpowiada Braun. Natomiast jeśli chodzi o kulturę na pewno powinniśmy    dbać o to, żeby przynajmniej ta licząca się grupa, tak zwane środowiska opiniotwórcze uczestniczyły w życiu kulturalnym i do tego się odwoływały.

- Czy zatem możemy obawiać się prywatyzacji tego co pozostało po mediach publicznych ?

- Moim zdaniem prywatyzowanie dziś telewizji publicznej nie ma wielkiego sensu. Służyłoby to w istocie tylko zajęciu częstotliwości i może przechwyceniu marki. To co się dokonuje to już nawet trudno nazwać prywatyzacją, To jest po prostu likwidacja mediów publicznych. To jest możliwe. I to jest istotne zagrożenie. Mam nadzieję, że do tego nie zdążamy ale dziś wydaje się to jednak realne. Jeżeli utrzyma się sytuacja taka, że telewizja publiczna nie dostaje pieniędzy, a ma nadawać dwa programy ogólnopolskie i jeszcze 16 szczątkowych programów regionalnych – no to ona de facto przestanie być telewizją publiczną. Będzie pewna ilość obowiązkowych oczekiwań, których nikt inny nie zrobi.

- No ale skoro wszystko rozbija się o pieniądze i o fundusz misji publicznej to czy pomysł ściągania daniny przy PIT-cie z możliwością odliczeń tak jak proponuje to projekt obywatelski uważa pan za słuszny?

- To pomysł szczelny finansowo ale bardzo skomplikowany formalnie. W istocie nikt nie wymyślił systemy lepszego niż abonament.  Tylko, że ten system został w Polsce tak głęboko zdewastowany, że już jego nie da się pod tą nazwą odbudować. Tak na marginesie przychody realne z abonamentu spadały od roku 1994 roku systematycznie. Był tylko krótki okres wzrostu lat 1999-2002. To te trzy lata, gdy  ( nie chwalęcy się…) to ja kierowałem Krajową Radą. No ale do tej samej rzeki wrócić się nie da. Stąd całą sztuczka z opłatą audiowizualną. W istocie to szukanie nowej nieskompromitowanej nazwy. Problem więc, przed którym stoimy  ( wobec braku źródeł finansowania) to czy media publiczne zostaną zlikwidowane czy też sprowadzone do niszy -  jak to nazywa Karol Jakubowicz „model klasztorny”. Coś tam będą sobie ścibolić jak w Kanale Kultura, którego programy ogląda średnio niewiele ponad 20 tysięcy osób. Trudno więc dawać dużo pieniędzy na coś czego nikt nie ogląda.

- To jednak zaklęty krąg. Mało kto ogląda bo nie ma pieniędzy i dobrej emisji.

-Oczywiście to jest zamknięte koło: nie ma pieniędzy bo nikt nie ogląda nikt nie ogląda -  bo pieniędzy nie ma. Słowem jeżeli telewizja publiczna ma funkcjonować to trzeba dokonać  rewolucji w jej finansowaniu. Telewizja publiczna musi mieć przychód w wysokości co najmniej  1 mld złotych. To i tak jedna dziesiąta tego co na swoje media publiczne łożą Francuzi. Bez takich pieniędzy nie ma co o telewizji mówić. A w tej chwili ma ona około 250 - 300 milionów złotych.

- Co więc nas czeka w najbliższym czasie ?

- Najgorszy wariant jest taki, że może szybko nie być dalszych kroków i proces degeneracji telewizji publicznej będzie nadal postępował.

- Czy tzw. misja może być realizowana jedynie przez nadawcę publicznego ?.

- Zarówno w projekcie Profesora Tadeusza Kowalskiego jak i sygnowanym  przez  Agnieszkę Holland oraz Jacka Żakowskiego jest pojęcie Funduszu Misji Publicznej.

Jestem wielkim zwolennikiem tego rozwiązania. Jednak uważam, że to rozwiązanie nie jest zamiast lecz powinno funkcjonować obok mediów publicznych finansowanych w całości. I wykonujących misję. Fundusz misji publicznej powinien służyć temu, żeby oprócz mediów publicznych na zasadzie grantów można finansować działania misyjne o szczególnych wartościach społecznych czy kulturalnych. Jeśli takie treści miałyby być emitowane w programie komercyjnym – to trzeba mu to umożliwić. Zrekompensować mu te koszty, które ponosi tracąc przychody

-  Obecnie wprowadzono rodzaj opłaty od nadawców, właściwie podatek dzięki któremu z Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej otrzymywać można granty na działalność filmową. Czy Fundusz Misji Publicznej miałby być podobnym tworem? A może należałoby instytucje te połączyć ?

- Doświadczenie europejskie pokazuje, że należy utrzymać odrębności sztuki filmowej. Sto milionów złotych jakimi dysponuje PIS to spore jak na polską skalę pieniądze ale nieporównywalne z potencjalnym budżetem  Funduszu Misji Publicznej, który musi być przynajmniej dziesięć razy większy. Nie należy więc zdecydowanie tych instytucji łączyć, gdyż film utonąłby w powodzi innych form audiowizualnych.

- Stale odwołuje się Pan do Europy. Czy nie zbyt dużo tu jednak biurokracji , a zbyt mało troski  o formy rodzime ?

- Wzory Francuskie są dobre jeśli chodzi o tworzenie Instytucji Kultury. Każdy francuski Prezydent pozostawia po sobie pomnik o charakterze kulturalnym. Georges Pompidou stworzył centre Beaubourg. Mitterrand nowa narodową bibliotekę. Jacques Chirac potężne muzeum cywilizacji okcydentalnych zwane Musée du quai Branly.

- Mówimy więc o instytucjonalizacji. Francuzi istotnie mają tu wielkie zasługi. Sami żartują, iż efektem atencji Charlesa De Gaulle’a dla Andre Malraux była konieczność znalezienie dlań miejsca w Rządzie. I tak w 1945 roku powstało pierwsze w świecie Ministerstwo Kultury. Wynalazek wcześniej nieznany przyjął się w całej zachodniej a także i wschodniej Europie.

- Franuzi są mistrzami instytucjonalizacji. Podjął Braun. Francja ma narodowy instytut audiowizualny, który zajmuje się archiwizacją zasobów audiowizualnych ale zajmuje się nie tylko zbieraniem wszystkiego co w tej materii jest rejestrowane  lecz też przygotowuje różnorakie wydawnictwa i dba o to ażeby francuska twórczość była zapamiętana i obecna.

- Bardzo zaniepokoiło mnie powołanie Narodowego Instytutu Audiowizualnego. Mamy świadomość, że nie sposób zachować wszystkiego co na licznych, często mało żywotnych nośnikach w sferze audiowizualnej dziś powstaje. Archiwizacja i zabezpieczenie to zawsze kwestia wyboru. Dążąc do przejęcia fragmentu abonamentu telewizyjnego przeznaczonego na archiwizację, zgłaszając pretensje do tej części archiwów telewizyjnych, które powstały przez powołaniem Spółki Skarbu Państwa, słowem przekazując zadanie dokumentacji z rąk znającego wartość swych dzieł producenta, rządowym urzędnikom tworzy się, w moim przekonaniu instytucję w istocie orwellowską, w której można będzie podejmować decyzje o tym, które „słuszne” programy powinny być archiwizowane, a źle postrzegane przez administrację,  z pamięci historycznej eliminować.

- Fundamentalnie się z takim poglądem nie zgadzam !  Odparował Juliusz Braun. Narodowy Instytut Audiowizualny ma, a raczej będzie miał, gdyż właśnie nad tą ustawą pracuję,  będzie miał zatem obowiązek  pełnej archiwizacji wszystkich programów telewizyjnych.

- Moim zdaniem o pełnej archiwizacji nigdy nie będzie mowy.

- Otóż właśnie to jest możliwe, obejrzałem to we Francji. To jest !  Braun mi na to. Przeciwnie to w Instytucji takiej jak np. telewizja może ktoś dojść do wniosku, że archiwa poprzednika już mu nie są potrzebne. Właśnie u producenta wiele rzeczy może zginąć. Chodzi więc o to aby stworzyć system, w którym można je odnaleźć. Oczywiście także Francuski Instytut Audiowizualny prowadzi pewną politykę. Bardzośmy się znając polskie realia dopytywali jak oni przedstawili na swojej stronie internetowej cała wielką ofertę aktualną na temat Maja’68. Pytam więc na przykład o jednego z przywódców tego ruchu, aktualnie czynnego politycznie Daniel Cohn-Bendit. Mogliście go przecież pokazac trochę lepiej, trochę gorzej. Czy nikt nie ma pretensji ? – Nie nikt pretensji nie ma . Tak więc kiedy przedstawia się wybór można w jakimś sensie manipulować, ale każdy może znaleźć sobie także inne materiały poza tymi, które wydobywa się na wierzch.

Więc ja uważam, że stworzenie takiej instytucji, która by archiwizowała możliwie dużo jest wskazane. Ale "możliwie dużo" to określenia czysto formalne a nie jakościowe dokonywane poprzez jakiś wybór. Zresztą co powiedzieli nam Francuzi. Otóż archiwizowanie programów telewizyjnych w całości jest tańsze niż ich przebieranie. Prościej jest zgrać wszystko i opisać niż dokonywać selekcji. We Francji Narodowy Instytut Audiowizualny digitalizuje dziś archiwa telewizji publicznej, które zostały od niej przejęte.  W najwyższej brodcastowej jakości *.mpg2  zapisują metodą pobierania z udostępnianych serwerów  7 głównych kanałów. W rozdzielczości niższej przeszło stoi innych programów wszystkich nadawców działających na francuskim rynku audiowizualnym.

Polski Narodowy Instytut Audiowizualny ma być zatem rodzajem Biblioteki Narodowej dla zapisów audiowizualnych. Powinna ono zabezpieczać mocą ustawy absolutnie wszystko, co zostanie jej przekazane przez producentów zobowiązanych do przekazywania obowiązkowego egzemplarza każdego wyprodukowanego programu.

- Czy również te, które dziś sam zabezpieczam, a któreśmy wspólnie przed 15 laty nagrywali, gdy zapraszałem Pana do Stacji Nicola Grauso ? Zapytałem.

- Przynajmniej wszystkie te, które dziś są przez producentów nagrywane.

- No cóż. Dziękuję za rozmowę. Kolejną po latach. Usłyszałem w niej znów o nadchodzącej cyfryzacji, o konieczności kontroli, o zakusach polityków na media i straconych marzeniach dziennikarzy, o wolnych, uczciwie finansowanych mediach.

Ostatni raz tak długo ( tyle, że na wizji) – rozmawialiśmy  3 maja 1995 roku. Czy jakichś swobód,   poza przerzedzeniem włosów i siwizną na naszych skroniach, przez te piętnaście lat przybyło?  Czy coś się na lepsze, a może wszystko na gorsze zmieniło ?

 

 

 

 

 

 

Kawaler Krzyża Komandorskiego Polonia Restituta     Moje poglądy polityczne są - gramatyczne.      Nie głoszę takich, które źle brzmią po polsku.            „Opis obyczajów w 15-leciu międzysojuszniczym 1989-2004”  „Organizacja kultury w społeczeństwie obywatelskim na tle gospodarki rynkowej. Czasy kultury 1789-1989”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka