Komentuj, obserwuj tematy,
Załóż profil w salon24.pl
Mój profil
Basia klika na Salonie24 Basia klika na Salonie24
351
BLOG

Zgryźliwe tetryczki – Historia Polski

Basia klika na Salonie24 Basia klika na Salonie24 Kultura Obserwuj notkę 0

Ponad miesiąc temu zostałam zaproszona przez Aspena do Klubu Inteligencji Salonowej. Cholernie mi było głupio, że przez ten czas nie napisałam żadnej inteligentnej notki ani nie zostawiłam chociażby jednego inteligentnego komentarza. Nie, nie dlatego, że sądziłam, że zaszczyt, który mnie spotkał był nieuzasadniony. Wręcz przeciwnie – zawsze, podskórnie, od ukończenia nauki w przedszkolu, wiedziałam, że stanę się ważną postacią. Członkiem elity intelektualnej i moralnej. No, przynajmniej intelektualnej. Że jestem predestynowana do wyższych celów. I tylko ten świat, ten cholerny popaprany świat, tego nie zauważa i nie wręcza mi zaproszenia do iluminatów, loży masońskiej czy choćby loży szyderców. Wiele lat temu utraciłam, bezpowrotnie wydawałoby się, wiarę w swoją predestynację. Przepełniona żalem i zawiedziona życiem zaczęłam praktykować predestylację.

Czy zaproszenie do Klubu Inteligencji Salonowej odmieniło moje życie? W pewnym stopniu tak. Poczułam się pewniej jako człowiek i jako kobieta. Zaczęłam dbać o siebie, jeździć na rowerze, ćwiczyć pilates, drastycznie ograniczyłam ilość spożywanego cukru.

Dlaczego zatem nie napisałam nic przez miesiąc? Tak do końca nie wiem. Sądzę, że przez alkohol. Miesiąc temu, po otrzymaniu zaproszenia do Klubu Inteligencji Salonowej, odrzuciłam bowiem moją wiarę w predestylację. I od tego czasu nie zdarzyło się w moim życiu nic, absolutnie nic, co zainspirowałoby mnie do napisania inteligentnej notki.

Targana wyrzutami sumienia zaprosiłam wczoraj do siebie sąsiadkę, Helenę, której wyłuszczyłam swój problem, licząc na jej pomoc lub choćby niewielką inspirację. Po chwili przyszła do mnie, uśmiechając się tajemniczo z filmem na dvd i czosnkową nalewką.

Wsunęłam do odtwarzacza płytę, usiadłyśmy wygodnie w fotelach i rozpoczęłyśmy seans. Tajemniczy, niepodpisany film, który przyniosła Helena, był fabularyzowaną wersją historii Polski. Po trzygodzinnym seansie, tak jak to mamy w zwyczaju, na gorąco rozpoczęłyśmy dyskusję…

 

Basia, czyli ja: Heleno, obejrzałyśmy właśnie dwuczęściowy film fabularny „Historia Polski”. Jak go oceniasz?

Helena, czyli sąsiadka: Dziękuję ci za zaproszenie do dyskusji, Basiu, ale tym razem nie będziemy tak rozmawiać…

Basia: ???

Helena:Od kilkunastu lat, odkąd urządzamy wieczorki zgryźliwych tetryczek, ustawiasz się w roli moderatora dyskusji. Zawsze ja zaczynam pierwsza, po czym ty, ex cathedra, złośliwie komentujesz moje wypowiedzi i sprowadzasz dyskusję na manowce. Ja obejrzałam „Historię Polski” już kilka razy. Teraz to ja chciałabym się pierwsza dowiedzieć jakie jest Twoje zdanie o filmie. Poza tym ratuję ci twój plagiaciarski tyłek przynosząc film i czosnkową nalewkę. Sądzę, że jesteś mi to winna.

Basia: Dobrze, Heleno, skoro tak stawiasz sprawę… Powiem szczerze, że jestem nieco rozczarowana. Owszem, film oglądało się nieźle, ale nie przypadły mi do gustu niektóre rozwiązania scenariusza.

Helena: Na przykład?

Basia: Sztampowość. To nachalne, mechaniczne powtarzanie utartych wzorów. Główna bohaterka, przez bite trzy godziny projekcji nieustannie molestowana przez sąsiadów. Co w tym nowego, świeżego, odkrywczego? Ile razy oglądałyśmy takie filmy? Stanowczo zbyt wiele: „Wojna państwa Rose” czy chociażby ostatnio „Enough” z Jennifer Lopez. W „Enough” Lopez przynajmniej nauczyła się krav magi i pod koniec filmu zlała męża. A tutaj? Jezu, bidna sierotka, zamiast wziąć wałek albo inny młotek i zlać jednego z drugim, szlocha załamana, rwie szaty i codziennie lata do kościółka prosząc Pana Boga o zlitowanie.

Helena: Molestowana??? Ty to nazywasz molestowaniem??? Może na początku filmu. W drugiej części, a szczególnie pod koniec filmu ja bym tego nie określiła molestowaniem ale co najmniej maltretowaniem.

Basia: No dobrze – maltretowana. Biedna, bezbronna, niewinna kobitka maltretowana przez sąsiadów. Zadowolona?

Helena: Wiesz, Basiu, nie sądziłam, ze jesteś tak nieczuła na kobiecą krzywdę…

Basia: Nie wciskaj mi tutaj swoich feministycznych farmazonów. Chodzi mi o to, że po prostu nie rozumiem, jak z silnej, energicznej kobiety, którą główna bohaterka stała się w pod koniec pierwszej części filmu mogła na starość przeistoczyć się w taką płaksę. W środku filmu naprawdę byłam zafascynowana, gryzłam paznokcie z emocji – kto ukorzy się przed główną bohaterką? Sąsiad ze wschodniej czy z zachodniej klatki?

Helena: Tak, tutaj musze się z Tobą zgodzić. Środek filmu jest najlepszy, tak mniej więcej od czasu jak wychodzi za Litwina…

Basia: No ale po co prowokowała tego Ukraińca? Nie mogła flirtować, przespać się z nim parę razy, dać mu nadzieję? Nikt nie mówi o zdradzie albo o poligamii. Wiesz jacy są faceci… Nie, ona musiała mu wypalić prosto w twarz, ze nigdy między nimi nic nie będzie. I czego się spodziewała? Wiesz dobrze jakie raptusy z tych Ukraińców.

Helena: No dobrze, może zabrakło jej kobiecego wyrachowania, ale nie możesz przez to zwalać na nią winy, za to co ją później spotkało w drugiej części filmu.

Basia: A na kogo mam zwalać winę? Na sąsiadów? A czego mogła się od nich spodziewać? Kwiatów i zaproszenia na studniówkę? Wiesz dobrze jacy są mężczyźni na naszym osiedlu. Sami chuligani. Trzeba było zamiast leżeć do góry brzuchem w wyrku, bzykać się i oglądać telewizję z Litwinem, zlać gówniarzerię zanim dorośnie.

Helena: Nie sądzisz, że trochę przesadzasz? Jak niby to miała zrobić?

Basia: Po prostu wejść do domu jednego z drugim i zlać po pysku. A po wszystkim najlepiej wyeksmitować z mieszkania. A jak się nie czuła zbyt mocna w środku filmu, to wziąć się ostro do pracy, zarobić na kurs krav magi jak Lopez i wlać im pod koniec.

Jestem magistrem ekonomii. Moja pasja to muzyka barokowa, spacery po lesie i czytanie gazet. Nie gram w golfa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura