Klaudio Klaudio
50
BLOG

Demagogiczny debiut albo pierwszy post populistyczny

Klaudio Klaudio Kultura Obserwuj notkę 3

- Słucham. Jak sprawa wygląda? Pan Łukasz coś mi tam naszkicował, ale bez szczegółów.

Siedział przy niewielkim okrągłym stole przykrytym koronkową serwetką. Jak zwykle w takich sytuacjach, czuł się dziwnie. Jego niewymuszenie elegancki sposób ubioru, zapach, pewność siebie, nie pasowały do tego dusznego pokoju ze starymi meblami i makatkami na ścianach. Gospodyni w przykurzonym polarze i dresowych spodniach poczęstowała go papierosem. Odmówił. Słuchał jej historii pełnej żalu i rezygnacji. Bawiąc się słonecznymi okularami, starał się wyłapywać tylko to, co może być przydatne w pracy, jeśli się jej podejmie. Jeśli. „Za jej emeryturę pewnie nie kupiłbym nawet tych okularów. A sprawa wygląda na beznadziejną” . Historia zaczynała się krótko po wojnie. Odbudowa zniszczonej kamienicy, jakieś rachunki z tego okresu, umowy na pożółkłych kartkach. Kupno mieszkania przez rodziców i ucieczka byłego właściciela z pieniędzmi i aktem notarialnym do Australii. W latach 50-tych przejęcie przez kwaterunek.

- Wie Pan, wtedy nikt się nie interesował tym co jest w księgach, komuna była. A on obiecał, że wszystko załatwi i uciekł. Potem notariusze byli państwowi i szukaj wiatru w polu. A potem Mamusia została sama, nie miała do tego głowy. Dopiero teraz, jak się okazało, że nas wykupili i ten nowy właściciel podniósł czynsz dziesięć razy, to Mamusia mówi, że to było ich, że kupili. No to zaczęłam szukać, ale nie znam się na tym, nie wiem gdzie można te stare akty znaleźć. Mamusią się musiałam opiekować, chora już była, całe życie byłyśmy same…

Spojrzał na nią. Stara, brzydka kobieta. Całe życie sama. „Nic dziwnego” – pomyślał i natychmiast poczuł się nieswojo.

- Ten co nas wykupił, to podobno ma pełno takich kamienic. I wszędzie ludzi na bruk wywala, czynsze podnosi. A kotłownie to mu ZGM-y za darmo dały i coś tam jest w prokuraturze o korupcję. A skąd wiedział, gdzie szukać spadkobierców tego złodzieja, co do Australii uciekł? Tylko z ZGM-ów, tam przez sąd szukali, to wiedzieli. W łapę dał i mu powiedzieli.

Słuchał tego bez emocji. Mało to takich historii już słyszał? Mieszanina rzeczywistych i urojonych krzywd, własnych wieloletnich zaniedbań i oskarżeń o złodziejstwo, korupcję, niesprawiedliwość. Coraz rzadziej próbował im tłumaczyć, że o własne prawa trzeba dbać, że za zaniedbania się płaci, że sprawiedliwość…

- Proszę mnie uważnie wysłuchać. Nie chcę Pani naciągać na niepotrzebne wydatki, a jeśli się podejmę zająć tą sprawą, będzie Pani musiała mi zapłacić. Szansa na to, że znajdziemy ten akt sprzedaży sprzed 60 lat jest. Może nawet niemała. Problem w tym, że to prawdopodobnie niewiele da. Nowy właściciel, jeśli kupił od osoby wpisanej w księdze wieczystej, to nawet gdyby okazało się, że ta osoba nie była uprawniona, nie była właścicielem, to i tak kupujący nabył to prawidłowo i jest teraz pełnoprawnym właścicielem. Na tym polega wiara publiczna ksiąg wieczystych. Rozumie Pani?

- No ale jak? Rodzice to kupili, to było ich, a teraz on jest prawowitym właścicielem? To co to za prawo?

- No a jak by Pani kupiła dom, wszystko zrobiła jak trzeba, sprawdziła w księdze, poszła do notariusza, zapłaciła itd., a potem ktoś by do Pani przyszedł i powiedział, że to jest jego, bo ten co to Pani sprzedał nie był właścicielem, to by było w porządku?

- No nie, ale to jest sprawiedliwe?

Ogarnęło go zwykłe w takich chwilach uczucie zniechęcenia. Zawsze kończy się tak samo, pytaniem o sprawiedliwość. I najczęściej ucina rozmowę krótkim „Takie są przepisy”. Spojrzał w okno, za którym miasto kąpało się w majowym słońcu. Wyjść, usiąść w jakimś ogródku, wypić kawę. Po co mu ta sprawa, z której ani pieniędzy ani, najprawdopodobniej, satysfakcji?

- Zróbmy tak: najpierw sprawdzę stan księgi, jeśli, co najbardziej prawdopodobne, okaże się, że nowy właściciel kupił wszystko zgodnie z prawem, Pani podejmie decyzję, czy szukamy dalej tego zaginionego aktu. Bo może udałoby się uzyskać jakieś odszkodowanie od spadkobierców tego gościa z Australii. Zastrzegam jednak, że to też wydaje mi się mało prawdopodobne. Musi Pani zdawać sobie z tego sprawę, zanim podejmie decyzję. To są Pani pieniądze, nie chciałbym, żeby miała Pani poczucie, że Panią naciągnąłem.

- A jakie ja mam wyjście? Mieszkanie mi chcą zabrać.

Żegnał się pośpiesznie.

- Zadzwonię, jak tylko będę coś wiedział.

- Wie Pan, w 82 siedziałam za odmowę zaprzestania działalności związkowej. Gdybym wtedy wiedziała, o co tak naprawdę walczę…

Zbiegł ze schodów i wyszedł na ulicę. Wcisnął kręcącemu się koło samochodu pijaczkowi dwa złote, wyciągnął zza wycieraczki kilka zdjęć apetycznych panienek i uśmiechnął się do wspomnień. Lubił swoje wspomnienia.

Klaudio
O mnie Klaudio

Birbant, bawidamek i bałamutnik ;-)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura