Panorama Centrum Warszawy
Zdjęcie z portalu wikia.com
Panorama Centrum Warszawy Zdjęcie z portalu wikia.com
Klimowski Michał Edward Klimowski Michał Edward
638
BLOG

Warszawa nie będzie Paryżem

Klimowski Michał Edward Klimowski Michał Edward Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Chciałbym się podzielić z Wami kilkoma przemyśleniami na temat naszego pięknego miasta. To w jakiej Warszawie chciałbym mieszkać, z kim i dlaczego.

Bądźmy dumni

W dwudziestoleciu międzywojennym o Warszawie często mówiło się "Paryż Północy", co mile łechtało nasze ego  i uwidaczniało nasze (i całej Europy) kompleksy wobec stolicy francuskiej. Piękne kamienice, wyniosły a zarazem dostojny budynek "Pasty",  widoczna na każdym rogu historia. Historia miasta walczącego, które dało schronienie Powstańcom - listopadowym, styczniowym i które za swój upór i patriotyzm miało zostać unicestwione.

No właśnie, coś poszło nie tak. Po wojnie Polacy - Warszawiacy - raz jeszcze pokazali że nie ma takiej siły na świecie, która mogłaby zniszczyć ich stolicę. Rozpoczęto wielką odbudowę, na którą, w formie cegiełek,  zlożyło się całe społeczeństwo. I kurczę - jak jasna cholera - jestem niesamowicie dumny, że mogę nazwać się Warszawiakiem. Fakt, że Warszawa kolokwialnie "nie dała się" i stoi dzisiaj tam gdzie stała, jest dla mnie podwójnie ważny; traktuję to bardzo osobiście. Nie chcąc wchodzić w patetyczny ton ani szczegóły, a jedynie starając się wyjaśnić swój stosunek: duża część rodziny Klimowskich mieszkała przed wojną na Woli. W czasie "rzezi Woli" niemal wszyscy zginęli. Mam dziś więc poczucie, że wraz z odradzającą się stolicą, odradzała się też moja rodzina.

Popełniono wiele błędów. Zamiast odbudowywać Warszawę w kształcie, w którym mogliśmy ujrzeć ją przed wojną, nowa władza postanowiła zrobić z niej pole doświadczalne dla nowej ideologii i architektury - socrealizmu. Przyznam szczerze, osobiście strasznie podoba mi się Plan Konstytucji, jestem wielkim fanem zabudowy na Sielcach. Jednocześnie jednak żałuję klimatu jaki musiały dawać modernistyczne cuda z XX-lecia, szczególnie w centrum Warszawy (np. PKiN - fuj). Nie wszystkie eksperymenty wyszły, ale wszystkie pozostały. Z tym się już jednak pogodziłem.

Warszawa nie będzie Paryżem

Chciałbym  - i mocno w to wierzę - aby w materii architektonicznej Warszawa nie stała się Paryżem. Kolosem o glinianych nogach, który większości turystów tam witających niewiele jest w stanie zaoferować. Nie, nie byłem w stolicy Francji, ale sporo o niej czytałem. Czytałem o genezie syndromu paryskiego, który nierzadko stanowi zalążek do psychicznych zaburzeń. Czytałem o niechęci "rodowitych" Paryżan do turystów, okazywaną nierzadko w dość ordynarny sposób. Czytałem o cenach pod wieżą Eiffla i finansowych tarapatach Francji. Wreszcie - czytałem o miliardzie podpobnych do siebie kamienic, między którymi wiją się często zaniedbane uliczki. I po tym wszystkim obiecałem sobie jedno: nie o taką Warszawę będę walczył.

Większość naszych narodowych dzieł została skradziona przez hitlerowców lub spalona. Muzeum Narodowe działa w wielkim budynku, ale to Kraków posiada dużą część eksponatów "narodowych". Nasza architektura nie jest wynikiem tysięcy lat historii Polski i jak określił to bohater "Lalki" B. Prusa - chaos nie porządkował naszej stolicy, tak jak to działo się w Paryżu.

Duża część naszego miasta została zrównana z ziemią. Budynki które przerwały w dużej części wyremontowaliśmy, ale dla przestrzeni pod wieloma z nich - znaleźliśmy nowe zastosowanie. Nowoczesne. Pojawiły się tam oszklone budynki - czasem wieżowce, czasem małe, dwupiętrowe cuda które nazywam "neokamienicami". Dużo częściej, niestety, budynki z wielkiej płyty, które lokatorzy upierają się malować w kolorach pasteli. Ale nawet i do tego można się przyzwyczaić. Dzięki wojnie i komunizmowi (bo nie będzie nam żal burzyć wielu budynków z komuny) mamy szansę na nowo zaprojektować nasze miasto. Pogódźmy się z tym - Warszawa nie będzie już Paryżem Północy. Ma jednak szansę na zostanie Warszawą. Tylko tyle i aż tyle.

Tygiel naroDU...

Proces odbudowy miasta jeszcze sie nie skończył. Śmiem zaryzykować stwierdzenie, że jest to dopiero mozolny początek  - przy czym nie mówię tutaj stricte o architekturze (choć tu też wiele do zrobienia), lecz o społeczeństwie. O ludziach, którymi nazywa się Warszawiakami (Warszawianami wg niektórych), a którzy jeszcze nie do końca zdają sobie sprawę, że budują coś wielkiego.

Warszawa swą rolę jako stolica uzyskała dopiero pod koniec XXVI w. Dopiero od tamtego czasu można mówić o rozroście miasta, jego urbanizacji i rozpoczęciu się mozolnego procesu nabierania przez mikasto specyficznego charakteru. Właściwie więc dochodzimy do wniosku, że Warszawa jest tyglem narodu polskiego, od zawsze pełnym "słoików" (dlatego tak niesamowicie wkurzające są zapewnienia niektrórych Warszawiaków o byciu "rodowitym" mieszkańcem, z dziada pradziada i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze). Właśnie ze względu na tę różnorodność Warszawa stała się tą "siemraną", o jaką walczą liczni warszawscy patrioci, jakiej obraz widzimy na Pradze (mieszkałbym).

 

Aktywny

Warszawa, która ma około 2 mln. mieszkańców, ma obecnie większą ilość radnych niż taki, dajmy na to, Nowy Jork (wiedzieliście o tym?). Gdybym się wyzłośliwiał, powiedziałbym że ktoś kogoś musi w końcu utrzymywać. Patrzę jednak na to jako na szansę. Ta ilość radnych daje nam, mieszkańcom, możliwość na skuteczniejszą walkę o nasze postulaty. Łatwiej jest przekonać do swojej wizji 10 otwartych radnych, niżeli jednego burmistrza - ignoranta. W tym pierwszym przypadku zyskujemy skuteczne narzędzie do nacisku; w drugim? Zupełnie nic. Chciałbym, żebyśmy wykorzystali tę szansę na stworzenie prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego. Pierwszym sygnałem (i okazją) będzie wzięcie udziału w budżecie partycypacyjnym. Potem już wszystko zależy od nas - zrzeszajmy się w grupy formalne, nieformalne. Przychodźmy na spotkania lokalnych inicjatyw, zadbajmy o przestrzeń wokół nas. A może syn Pani spod piątki potrzebuje korepetycji z przedmiotu na którym sie świetnie znasz?

 

I takiej Warszawy sobie i Wam życzę. Dynamicznego miasta ze szklanymi domami (jak w "Przedwiośniu":)), przeplatanymi pięknymi, historycznymi budynkami zarówno z moderny XX-lecia międzywojennego, jak i socrealizmu (oprócz kilku szkaradeł, błagam!). Stolicy z odwagą patrzącej w przyszłość, ale pamiętającej o przeszłości.  Pełnej kulturalnych słoików, którzy tworzą charakter tego miasta i ludzi, którzy rozumieją że to tu bije serce całego kraju, w związku z czym wszyscy Polacy powinni mieć wstęp wolny. Przestrzeni aktywnej i obywatelskiej. Miasta bez kompleksów, ale z ambicjami. Warszawy.

Pozdrawiam!

 

Śledź mnie także na twitterze:

https://twitter.com/MichalKlimowski

i facebooku:

https://www.facebook.com/MichKlimowski

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości