kominiarz kominiarz
37
BLOG

Nigdy dość powtarzania

kominiarz kominiarz Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

  W drugiej połowie kwietnia krytycznego 1943 roku mieszkałem
w dalszym ciągu w swym małym, wiejskim domku w odległości 12 kilo-
metrów od Wilna i do miasta przychodziłem piechotą i rzadko. Za cza-
sów okupacji sowieckiej zmieniłem swój zawód dziennikarza i literata
na bardziej odpowiadający warunkom - zostałem mianowicie furma-
nem ciężarowego wozu. Za czasów okupacji niemieckiej siedziałem
cicho na wsi i nie byłem niepokojony, jakkolwiek władze niemieckie
nie mogły oczywiście nie wiedzieć o mojej egzystencji.

  Na jakiś tydzień przed Wielkanocą sprzedawałem na rynku w Wilnie
palto letnie i tu spotkałem dawnego swego kolegę. Pracował on w cha-
rakterze akwizytora ogłoszeniowego w administracji wydawanego przez
Niemców pisma w języku polskim, stąd miał kontakty i wiadomości
często z pierwszej ręki.

  Było ciepło. Wiosna. Podmuchy południowego wiatru wznosiły
rtęć w termometrach. Ludzie wyszli bez watowanych palt, ale już bez
tej nadziei na rychły koniec cierpień, jaką przywiązywano dotychczas
do każdej, corocznej wiosny. - Właśnie przeżuwano wrażenia i ko-
mentarze do straszliwej, nowej zbrodni, odkrytej pod Smoleńskiem. -
Poza tym wlokło się życie przygnębiające, głodne, biedne, apatyczne.
Ale mój znajomy błysnął oczyma na mój widok, a łatwo było poznać,
że z jakowegoś wewnętrznego podniecenia. Zaraz też, chwytając za
guzik palta, które trzymałem w ręku, mówi mi głosem przyciszonym:

  - Od wczoraj telefonuje Klau. Wener Klau, szef biura prasowego
przy Gabietskommissariat Wilna-Stadt, dopytuje, czy ktoś z pracowni-
ków nie zna przypadkiem twego adresu. Chcą cię zaprosić do Katynia.
[1]

                                                ***

  Święto państwowe ustanowione „W hołdzie Ofiarom Zbrodni Katyńskiej oraz dla uczczenia pamięci wszystkich wymordowanych przez NKWD na mocy decyzji naczelnych władz Związku Sowieckiego z 5 marca 1940 roku " [2] obchodzimy dzisiaj po raz pierwszy.


  Pół roku temu, na początku listopada, delegowani do Moskwy, polscy korespondenci niemało wszystkich gazet codziennych, telewizji itp. informowali, że obchody Dnia Jedności Narodowej - święta upamiętniającego wygnanie Polaków z Kremla w 1612 roku - są dla przytłaczajacej większości Rosjan niezrozumiałe.
 Przekazywano również informację o odbywającej się tego dnia, tj. 4 listopada
manifestacji pod Ambasadą RP w Moskwie. Grupa demonstrantów
żądała uznania zbrodni katyńskiej za dzieło hitlerowców, a nie NKWD.
To na marginesie głównego wątku.


  Wyraźnie rysuje sie tutaj pewna analogia (bynajmniej nie związana z ową demonstracją). Chodzi mi dokładnie o zrozumienie sensu dzisiejszego święta. Czy Polacy znają jego genezę? Czy wiedzą dlaczego Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanawił dzień 13 kwietnia Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej?


  Ze smutkiem odpowiadam na obydwa pytania: nie. W „przytłaczającej większości” nie wiedzą, dlaczego 13 kwietnia. Natomiast to, że media, delikatnie mówiac, nie pomagają w przyswojeniu sensu tego święta, nie jest smutne w ogóle. Jest żałosne.


  Wracajac do głównego wątku; zajrzyjmy do uzasadnienia uchwały ustanawiającej
Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. W tymże uzasadnieniu czytamy:

  [...]
  13 kwietnia 1943 r. w Radio Berlin
[Großdeutscher Rundfunk - przyp. aut.]
wg. specjalnego programu przygotowanego przez Josepha Goebbelsa,
ówczesnego ministra propagandy III Rzeszy, podało komunikat o
odnalezieniu w Lesie Katyńskim szczątków oficerów polskich
wymordowanych przez Sowietów w 1940 roku i rozpoczęło akcję
propagandową obliczoną na skłócenie aliantów i antysowieckie
nastawienie Polaków.

  15 kwietnia ukazał się sowiecki komunikat „Sowinforbiura" o
„oszczerstwach Goebbelsowskich", zredagowany przez Andrzeja
Wyszyńskiego, ówczesnego ministra spraw zagranicznych Związku
Sowieckiego, poprawiony przez Mołotowa i osobiście akceptowany przez
Stalina, rozpoczynając proces „kłamstwa katyńskiego”.


  Człowiekiem, który od poczatku poświecił sie, aby kłamstwo katyńskie zwalczać,
był Józef Mackiewicz. Zwykło się mówić, że J. Mackiewicz był pisarzem. To prawda, był pisarzem wybitnym, jednak on sam w 1975 roku, dziesięć lat przed swoją śmiercią, mówił: „Jestem ponad wszystko badaczem sprawy mordu katyńskiego, począwszy od r. 1943 do dziś”.

  Dzisiaj, w dniu szczególnym, w Dniu Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej, słowa stojacego w leśnych rojstach opodal Dniepru, nad dołem katyńskim, Mackiewicza, brzmią szczególnie podniośle.


  Wróciłem, wciąż z chustką przytkniętą do nosa, wyrzygałem się
dyskretnie za pniem grubej sosny i znów grzebać począłem patykiem
w strzępach cuchnących papierów, porozrzucanych po lesie. Tam, gdzie
skrawki gazet nie wykazywały daty, odczytywałem ustępy depesz, opis
zdarzeń, z których wyraźnie wynikało, że dotyczą pierwszych miesięcy
roku 1940. Nie późniejszych.

A więc jednak nie ulega wątpliwości: zbrodni mogli dokonać tylko bolszewicy.

[...]

  Wróciłem znów na krawędź grobu, skąd wciąż jeszcze wydobywano
zwłoki.
- Jest panu niedobrze? - zapytał Szwed.
Potrząsnąłem głową i patrzyłem. Przede mną rozwarty dół, a w jego
czeluści warstwami, ciasno jak sardynki w pudełku, trupy. Mundury,
płaszcze, mundury polskie, pasy, guziki, buty, zwichrzone włosy na
czaszkach, usta poniektórych wpółotwarte. Właśnie przestał mżyć
deszczyk i blady promień słońca jął się przepychać poprzez koronę
sosny. – „Tiń, tiń, tiń!” – zawołał ucieszony ptaszek. A promień
padł w grób i na sekundę błysnął na złotym zębie otwartych ust
jakiegoś trupa. – Nie wybili mu jednak... – „Tin, tiń tiń!” – Straszne.
Ręce i nogi nawzajem splecione, wszystko uciśnięte jak walcem. Po-
szarzałe , martwe szereg za szeregiem, setka za setką niewinni bez –
bronni żołnierze. Krzyż Virtuti Militari widać na samym przodzie.
Głowa odwalona pod but kolegi. Tamten leży twarzą w dół. Ten jest
jeszcze w czapce. Wyjątek. A tam dalej wszyscy w płaszczach i nie roz
poznać w tej lepkiej masie indywidualnych kształtów. Właśnie: masa,
słowo tak ulubione w Sowietach. [3]




[1]Józef Mackiewicz, Dymy nad Katyniem, "Lwów i Wilno" 1947 nr 10 i 11

[2]Tekst uchwały z dnia 14 listopada 2007 r. w sprawie ustanowienia Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej

[3]Józef Mackiewicz, Dymy nad Katyniem, "Lwów i Wilno" 1947 nr 10 i 11






 

kominiarz
O mnie kominiarz

Mam głęboką nadzieję, że jeśli chodzi o ludzi nieuczciwych, złodziei, skorumpowanych wysokich urzędników i polityków, to IV Rzeczpospolita będzie dla nich piekłem. Mariusz Kamiński

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura