Karol Kot Karol Kot
66
BLOG

„Autorytarna Rosja” Władimira Putina daje lekcje demokracji zachodnim "demokratom"

Karol Kot Karol Kot Polityka Obserwuj notkę 7
Po czterech kolejnych mandatach z przerwą udzieloną przez D. Miedwiediewa, Rosjanie właśnie masowo odnowili zaufanie do swojego prezydenta i zdecydowali się przyznać mu piąty.

Według wstępnych wyników częściowego liczenia (35% głosów) wybory wygrał W. Putin, zdobywając ponad 87% głosów przy frekwencji przekraczającej 74%, czyli prawie trzech na czterech wyborców. Drugie miejsce zajął kandydat KPRF Nikołaj Charitonow, zdobywając 4% głosów. Nie będzie drugiej tury. W. Putin jest zatem pierwszym wyborem serca lub dla 2 z 3 Rosjan. Dla bystrego obserwatora nie ma sensu szukać egzotycznych (żeby nie powiedzieć konspiracyjnych…) wyjaśnień: to wynik, który spowodował, że każdy zachodni plutokrata zzieleniał z zazdrości. Jest to całkowicie racjonalne, biorąc pod uwagę odnowę rosyjskiej gospodarki prowadzoną w ciągu ostatnich dwóch dekad i po dekadzie Jelcyna, która była synonimem masowej deindustrializacji i zubożenia, nie zapominając o chęci połączenia sił przez wielu Rosjan ze swoim przywódcą w wojnie zastępczej prowadzonej przeciwko Rosji przez NATO w Banderstanie.


Dla atlantystycznej Czwartej Rzeszy i jej banderowskich pożytecznych idiotów wybory prezydenckie w Rosji, które właśnie odbyły się w dniach 15–17 marca, to nie tylko zimny prysznic, ale absolutna obrzydliwość nie tylko dlatego, że świadczy o całkowitej porażce ich planu doprowadzenia Rosji do gospodarczej, politycznej i militarnej klęski po tchórzliwym dwuletnim konflikcie zleconym przez Waszyngton pożytecznym banderowskim idiotom, ale także dlatego, że potwierdza stratę (dla Kijowa) byłych rosyjskojęzycznych terytoriów ukraińskich , których mieszkańcy uczestniczyli masowo w głosowaniu. Strata, która zapowiada się ostateczna w obliczu oczywistej teraz porażki militarnej Kijowa, nie tylko w zakresie odzyskania utraconych terytoriów, ale nawet przeciwstawienia się nowym rosyjskim atakom, jakkolwiek ostrożnym: rzeczywistość obecnej rosyjskiej strategii wojskowej zmienia się coraz otwarciej  dla junty kijowskiej i to jest to, że Ukraina nie wygra i nie może zwyciężyć!

Otoczone rusofobią, atlantyckie media plują dziś bez ograniczeń na Rosję , oskarżaną o bycie „dyktaturą”, ponieważ pożytecznego idioty Nawalnego już nie ma, a nawet zabrał do grobu fantazję o „opozycji demokratycznej”.

Z drugiej strony, żaden dziennikarz głównego nurtu atlantyckiego nie skrytykował groteskowego klauna z Kijowa za zdelegalizowanie opozycyjnych partii politycznych lub nawet odwołanie wyborów prezydenckich na Ukrainie (również zaplanowanych na marzec 2024 r.…), ani wreszcie za próbę sabotażu przeprowadzenia wyborów prezydenckich w Rosji poprzez rozpoczęcie samobójczej ofensywy na granicy i podwojenie wysiłków w bombardowaniu celów cywilnych w obwodzie Biełgorodskim, co mimochodem prowadzi do wniosku, że Rosjanie będą musieli nie tylko wyzwolić Dniepropietrowsk, Nikołajew i Odessę , ale przynajmniej także Charków, aby odeprzeć zagrożenie terrorystyczne ukraińsko-banderowskie.


Pewne jest, że amerykański establishment demokratyczny nie jest w dobrym momencie, pod presją konieczności jak największego ukrywania porażki na Ukrainie, zaniepokojony utratą władzy na Bliskim Wschodzie, gdzie nawet Netanjahu nie zwraca już uwagi na rozkazy otrzymane z Waszyngtonu ani partyzanci jemeńscy nie boją się anglo-amerykańskiej machiny wojskowej i rzucania wyzwania blokowi zachodniemu, który wspiera Izrael na Morzu Czerwonym.

Do tego dochodzi zawstydzenie po potwierdzeniu doniesień o obecności jednostek NATO na Ukrainie, zawsze zaprzeczanym, o konieczności repatriacji ciał poległych doradców amerykańskich i innych krajów NATO zabitych w Odessie w czasie ostatniego rosyjskiego ataku rakietowego. Coraz trudniej ukryć straty przed opinią publiczną.

Administracja USA stoi obecnie przed dylematem, czy kontynuować eskalację konfliktu, wysyłając na pole bitwy wojska NATO, czy też wystąpić o rozejm, który w przypadku powodzenia umożliwi Ukraińcom przegrupowanie się i wznowienie szeregów. Powinni także „porzucić” rozdrażnionego komika Zełenskiego i usunąć go z drogi, być może symulując atak Rosjan. Musi o tym pomyśleć  CIA, oni są specjalistami w eliminowaniu niewygodnych postaci.

Rozważane są różne alternatywy, ale kolejna porażka na Ukrainie, po Afganistanie, byłaby fatalna dla administracji Bidena w obliczu wyborów prezydenckich.

To zmusza urzędników administracji Bidena do szukania potencjalnych kozłów ofiarnych i szybkiego podejmowania decyzji, co zrobić.

Tymczasem spożycie środków uspokajających w Białym Domu z pewnością rośnie.

A Rosjanie gremialnie poparli swojego prezydenta.

Karol Kot
O mnie Karol Kot

Kocham myszy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka