kotekmamrotek kotekmamrotek
51
BLOG

Leming: jaki jest każdy widzi

kotekmamrotek kotekmamrotek Polityka Obserwuj notkę 2

Ta notka powstała pierwotnie w dużej mierze jako komentarz do tekstów:

"Polemika z Ezekielem, czyli i ja byłem kiedyś lemingiem" autorstwa t-rexa , "Lemingi a sprawa polska" pióra platosa oraz "Syndrom Barabasza" napisany przez Kuriera z Munster.

Stąd jej nieco przyczynkarski i chaotyczny charakter.

Czy w lemingach drzemie narodowy/państwowotwórczy czy choćby zwyczajnie ludzki potencjał?- zastanawiają się autorzy i komentatorzy salonu24

Spójrzmy najpierw jak to jest z tą sprawą polską - czyli tożsamością narodową

Ależ to oczywiste, że lemingi poszukują identyfikacji ze wspólnotą (w tym wypadku wspólnotą narodową). Jakąś tożsamość - choćby szczątkową trzeba mieć. A narodowa jest jednak łatwiejsza i przystępniejsza niż wciąż jeszcze niewyraźne "europejska", "nowoczesna", "postępowa" itp. W swoisty sposób ta narodowa identyfikacja przejawia się np. w stadnych zachowaniach stadionowych (bez obrazy wobec tych kibiców, którzy szczerze demonstrują na nich swój patriotyzm ponieważ uznają go za istotną wartość). Czy też w emocjach wzbudzanych przez każde międzynarodowe wydarzenie sportowe, w którym ktoś z "naszych" ma jakiekolwiek szanse.

Wynika to z kilku powodów ale ponieważ pora jest wieczorna i rozpisywać mi się nie chce to wymienię dwa najważniejsze:
1. Instynkt stadny - nie wymaga chyba komentarza
2. Potrzeba zaleczenia indywidualnych kompleksów i poczucia niższości wobec innych wspólnot - ciekawe czy są gdzieś dane na temat tego, jaki procent populacji ze 'znawstwem' i wypiekami na twarzach śledził dyscyplinę skoków narciarskich zanim nie zaczął w niej wygrywać Małysz.

Tyle tylko, że taka identyfikacja ze wspólnotą nie ma nic wspólnego z instynktem narodowym, patriotyzmem lub jakimikolwiek ideami.

Według mnie najbardziej wyrazistym przymiotem każdego leminga jest lenistwo czy też raczej (z braku lepszego określenia) wygodnictwo. Lemingi nie lubią wysiłku - dlatego nie lubią samodzielnego myślenia, dlatego podążają za stadem. Lemingi wybierają to, co łatwe. Najchętniej przyjmując po prostu to, co już ktoś za nich wybrał, bo i sam wybór to jakiś wysiłek.

Samodzielne myślenie wymaga zadania sobie trudu pozbierania informacji, często nieoczywistych i nie zawsze dostępnych od ręki, umiejętności kojarzenia faktów i wyciągania z nich logicznych wniosków. Dodatkowo niezbędny jest elementarny zasób wiedzy o świecie (a znów nabycie tej wiedzy też wymaga wysiłku). Wreszcie konieczna jest odwaga pójścia pod prąd stadu - to też ciężka praca a i bywa niekiedy niebezpieczna.

Lemingi nie lubią wysiłku więc wolą kiedy ktoś im pokazuje dokąd mają dreptać i odgórnie wkłada do głowy właściwe myśli - stąd w ulubionych przez lemingi me(r)diach informacja podana jest w sposób nierozdzielny z komentarzem, tak aby od razu było wiadomo jak brzmi właściwa interpretacja relacjonowanych faktów.

W tym sensie PO (ale nie ona jedna) jest ideałem dla lemingów - bo NICZEGO od nich NIE WYMAGA. Nie żąda refleksji na temat najnowszej historii i zachodzących w Polsce przez ostatnie 20 lat przemian. Nie wymaga jakichkolwiek rozstrzygnięć światopoglądowych, refleksji natury etycznej czy choćby społeczno-politycznej. Nie każe decydować (choćby w zaciszu własnego sumienia) o tym co słuszne a co nie; co wypada a czego sie po prostu nie robi, bo to herbertowska "kwestia smaku".

Nie wymaga właściwie żadnej refleksji.

Nie muszą też lemingi odpowiadać sobie na żadne pytania o to, jaka jest ta Polska, w której żyją i jaką chcą ją zostawić swojemu potomstwu. Nie muszą podejmować wysiłku utożsamienia się lub przeciwstawienia jakiejkolwiek wizji/idei - narodowej czy jakiejkolwiek innej.

Ich ulubiona partia zresztą żadnej wizji (nawet koślawej) nie próbuje im proponować. Mówi tylko:
"Zobaczcie drogie lemingi, my jesteśmy fajni i tym właśnie się różnimy od tamtych, którzy są niefajni. Aha no i jeszcze obciachowi oni są, a poza tym to przecież faszyści (uwaga, trudniejsze słowo ale nie trzeba go rozumieć, wystarczy tylko zapamiętać, że to coś złego)."
"Tak więc drepczcie za nami drogie lemingi bo nie musicie się przy tym wysilać, możecie w spokoju łykać swoją ulubioną teleturniejowo-serialowo-lajfstajlową papkę. W zamian będziemy was strzyc przy samej skórze - ale to też od was nie wymaga wysiłku, bo całą tę ciężką robotę odwalimy my."

I uprzedzając komentarze oskarżające mnie o lżenie 50% populacji, ogólną pogardę dla rodzaju ludzkiego i jeszcze pare innych myślozbrodni śpieszę podkreślić:

Uważam, że w lemingu tkwi dokładnie taki sam potencjał (narodowy, państwowotwórczy, społeczny, etyczny i jaki tam jeszcze) jak w każdej innej istocie ludzkiej. Leminga od Człowieka odróżnia to, że nie jest zdolny podjąć wysiłku na rzecz - częściowej choćby - realizacji tego potencjału.

Dlatego nie zgadzam się ze stwierdzeniami, że poparcie dla ubabranych w aferach polityków i partii bierze się z faktu, że większość Polaków to drobne cwaniaczki, którzy sami maja sporo za uszami. Jakaś część - na pewno. Większości po prostu "się nie chce". Dlatego wybierają tych (polityków, media, autorytety etc.), którzy niczego od nich nie wymagają. I ukojeni łatwostrawną papką drepczą sobie dalej przez życie.

 

kotekmamrotek

Lord, give me serenity to accept things I cannot change. Courage to change those I can. And wisdom to know the difference.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka