Naszym postkolonialnym grajdołkiem wstrząsnęła ostatnio sensacyjna informacja. Do wiadomości tubylców podano, że oto według dokumentów enerdowskiej Stasi, człowiek honoru tow. gen. Kiszczak, zwerbował swego czasu do współpracy z wojskową bezpieką prawdziwego patriotę czyli tow. gen. Jaruzelskiego. Wynika z tego zaiste niezwykła rewelacja - oto tow. gen. Prawdziwy Patriota ma przeszłość agenturalną a tow. gen. Człowiek Honoru przez większość swojego zawodowego życia nie stał na czele kółka różańcowego, tylko tajnej służby działającej w interesach obcego mocarstwa.
Krzyczy o tym na pierwszej stronie ogólnopolski dziennik, powtarzają portale internetowe oraz paski "niusów" w telewizjach. Wprawdzie - jak słusznie zauważają co trzeźwiejsi komentatorzy - informacja nie jest niczym nowym ale w głowach tubylców - umeblowanych starannie przy pomocy propagandy serwowanej konsekwentnie od dwudziestu lat, wciąż w tym samym sosie - tego typu przekaz do tej pory nie zagościł.
Czemu więc, zamiast dyskretnie zamilczeć informację podaną w biuletynie IPN (a nawiązującą do szeregu wcześniejszych publikacji na ten temat) nagłaśnia się ją jak tylko można, narażając tubylców na konfuzję wywołaną sprzecznymi przekazami? Czemu zamiast dbać o ich dobre samopoczucie i podtrzymywać starannie narkotyczną drzemkę, serwuje im się tego typu nieprzyjemne wstrząsy?
No cóż nie trzeba być jasnowidzem żeby odgadnąć że szum zrobiony nagle wokół tego “niusa” posłuży już wkrótce jako pretekst do kolejnego darcia szat nad upolitycznieniem IPN, które brudnym paluchem grzebie w życiorysach Wielkich Polaków.
Biorąc pod uwagę fakt, że sejm pracuje właśnie nad nowelizacją ustawy zmierzającą w kierunku ubezwłasnowolnienia i praktycznej likwidacji IPN, cała ta awanturka dziwnym zbiegiem okoliczności – jak zwykle – wybucha w samą porę. W innych okolicznościach informacja tego typu nie miałaby szans na zaistnienie w głównym nurcie merdiów, funkcjonując wyłącznie w niszowym obiegu, gdzie od dawna nie jest niczym nowym.
Zachęcam do uważnego śledzenia tego jak medialna wrzawa będzie się rozwijać i jakiego rodzaju komentarze sprowokuje w środowisku naszych dyżurnych – pożal się Panie – autorytetów.