Dzisiejsza debata nad sprawozdaniem rządu na temat afery hazardowej wyglądała jak turniej piłkarski ,w którym zawodowcy z Lechii Gdańsk ośmieszają półamatorów z Pelikana Łowicz i amatorów z FC Kacze Doły.
Numer z Bonim był mistrzowskim posunięciem. Prezes Jarosław nie miał z kim polemizować, bo musiałby znać sie na tym o czym mówi Boni. A on o procedurach ma blade pojecie, co udowodnił jako premier i za co jeszcze odpowie.
Determinacja Tuska, by pogonić Kamińskiego wyraźnie przeraziła PiSowców, bo pewnie wszystkich przestępczych działań tego człowieka i jego kontaktów z partią Kaczyńskich nie zdąży suie pozamiatać, a to może grozić wierchuszce PiSu więzieniem.
Jestem przekonany, że teraz panowie bliźniacy będą nieśmiało odszczekiwać sie na konferencjach prasowych modląc się w duchu, by Tusk nie potraktował swoich zapowiedzi o wojnie poważnie.
Wcale mnie nie cieszy, że tylko jedna partia w Polsce, wcale nie rewelacyjna, przekracza próg profesjonalizmu.
Marzę o nowej prokuraturze wrocławskiej, która przeczyści polska politykę tak konsekwentnie, jak Wrocław czyści piłkę nożną.
Obawiam się jednak, że wtedy na urząd premiera trzeba by organizować łapankę, a w ostateczności traktować jako alternatywę wyroku dożywocia.