kreatywny wandal kreatywny wandal
502
BLOG

Moje pożegnanie z sawolfem…

kreatywny wandal kreatywny wandal Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 

Nie będą to kolejna funeralia, jak by to nazwał bloger Coryllus, wypisane z powodu odejścia na wieczną wachtę Tomasza Mierzwińskiego seawolfa, ale tych parę słów mu się ode mnie należy i nie odpuszczę…

Śmierć zawsze przychodzi za wcześniej. Teraz dopiero zauważyłem, że na moim blogu nie było wymienionego seawolfa wśród moich ulubionych autorów. Niedopatrzenie? Ciągły brak czasu ? A może złuda, że on tu będzie zawsze…Pewnie wszystkiego po trochu ale przecież prawie każde wejście na „salon” rozpoczynałem od szukania jego nowego tekstu…

Po ciężkim dniu. Zmęczony nie tylko pracą ale i kolejnymi „na miarę naszych ambicji i możliwości” sukcesami „naszych” rządzących najróżniejszego płazu i autoramentu, był jak odczynnik czy odtrutka na codzienne użeranie się z naszą Polską rzeczywistością…Był jak seta na stres lub lekarstwo na otaczająca nas głupotę która aż po prostu boli.

Można się było nad jego tekstami głęboko zadumać ale i można było zdrowo przy czytaniu ich po rechotać. Były czasami, niby jakaś współczesna forma zakazanych piosenek. Nie mogły wiele zmienić ale łatwiej się żyło je czytając. Można było zdrowo po rechotać nad tymi napuszonymi idiotyzmami które nas otaczają, małymi ludźmi którzy uparli się nam jawić niczym współcześni herosi i Guliwerzy a są tylko ich mierną blaszaną imitacją… On to wszystko widział i nie omieszkał…

Lubiłem u niego komentować i z niecierpliwością czekałem na jego odniesienia do moich komentarzy. Ripostować i puentować potrafił po mistrzowski…

Będzie mi go brakowało. To oczywista oczywistość. Nie jego jakiś głębokich filozoficznych odniesień do świata. Takich nie czynił,  nie maił takich aspiracji. Nie tego u seawolfa szukałem. Nie był napuszony i paternalistyczny. Był jak prosty marynarz lub rybak spotkany w nadmorskiej tawernie który opowiada słuchaczom o swoim ostatnim rejsie…

 Będzie mi brakowało jego prostego ciętego języka, trafnych krótkich odniesień do rzeczywistości, rubasznego humoru, ironii pisanych prostym i zrozumiałym językiem. Prostych jak „morskie opowieści” wzruszające ale i zmuszające do zastanowienia nad sensem życia i trwania nam wszystkim na posterunku, jak na kapitańskim mostku, do ostatka…

Do ostatka, wbrew porażającym prognozom synoptyków, znawców historii od siedmiu boleści, niedouczonym nawigatorom stojącym za sterem państwowej nawy. Wbrew  wzmagającym się i pomrukującym groźnie huraganom oraz chmurom zbierającym się nad Polskim niebem, na wschodzie i na zachodzie.

Polska jest takim statkiem na rozkołysanych niespokojnych morzach… Tak, jestem tego pewien, widział ją seawolf. Jest statkiem płynącym gdzieś do bliżej nie określonego portu o nazwie przeznaczenie. Na swój sposób chciał ją chronić od wejścia na mieliznę i zejścia z wyznaczonego przez zeszłe pokolenia kursu. Szkoda że na jej pokładzie zabrakło dziś „seawolfa” człowieka zaprawionego w walce z morskimi i nie tylko morskim bałwanami.

 

Poszedłeś na inną spokojniejszą mam nadzieje wachtę seawolfie. Odpoczywaj w pokoju. Świeć Panie nad jego duszą

 

 

Umiarkowany konserwatysta.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości