Krytyczno-cyniczny Krytyczno-cyniczny
131
BLOG

Nie chodzi o prasę.

Krytyczno-cyniczny Krytyczno-cyniczny Polityka Obserwuj notkę 1

Przeczytałem tekst Marka Minkowskiego. Skoro nasz salonowy szef polecił, to i zajrzałem. Czemu nie? Ogólnie rzecz biorąc, z wieloma postawionymi tam pytaniami sam się borykam i podzielam pogląd autora na przyszłość mediów. Ale nie o tym chciałem. Moje wątpliwości budzi fragment poświęcony związku GW z zadymami na Marszu Niepodległości. 

Minkowski pisze:
"Tak więc kiedy ktoś mówi, że "Gazeta Wyborcza" podjudza, zachęca lub kształtuje negatywny wizerunek, musi pamiętać, że owa "Gazeta Wyborcza" w formie papierowej dociera jedynie do bardzo drobnego wycinka polskiego społeczeństwa (...)"

Pełna zgoda, ale tylko jeśli będziemy traktować GW jako prasę. Wielu blogerów (a i dziennikarzy, jak podejrzewam) pisząc o Gazecie Wyborczej ma na myśli raczej pewną grupę nacisku, aniżeli po prostu zbiór artykułów prasowych. Dla wielu, GW stała się poniekąd spadkobiercą "Komandosów", czy też "lewicy laickiej", którą swego czasu Michnik wprowadził do kierownictwa KOR-u, a która później stała się pomostem pomiędzy Kiszczakiem i Jaruzelskim a Solidarnością, gdy doszło do rozmów przy Okrągłym Stole. 

Owszem, istnieje na polskim rynku gazeta o nazwie "Gazeta Wyborcza". Niemniej, uważam, że większość dziennikarzy i komentatorów, pisząc tak a nie inaczej, omija pewien problem językowy. A problem jest. No bo jak nazwać współczesną "lewicę laicką", skoro nie stanowi ona żadnej zwartej i oficjalnej grupy, lecz rozpełzła się po strukturach państwowych oraz środowiskach dziennikarskich i artystycznych na wszystkie strony? Pisząc o tej grupie, jako o jakimś "układzie" to ryzyko przyklejenia sobie etykietki "prawicowego oszołoma", zamykającej drzwi do wielu wydawnictw. 

Dlatego, w moim przekonaniu, wielu dziennikarzy, felietonistów, komentatorów czy też po prostu blogerów, pisze o "Gazecie Wyborczej", względnie o "środowiskach związanych z Gazetą Wyborczą". Jest to pewien skrót myślowy, a zarazem obejście problemu z byciem zaszufladkowanym na podstawie już nawet nie poglądów, ale doboru słów. 

Ale kto wie? Może się mylę? Dziennikarza żadnego osobiście nie znam. Blogerów znam paru, ale nie interesują się zbytnio polityką. Mogę więc tylko zgadywać, jak jest. Jednak gdy czytam o GW, często czuję, że autorowi jednak nie chodzi o prasę. A raczej - nie tylko o nią. 

Dlatego też, sądzę że fakt, iż "Gazeta Wyborcza" dociera jedynie do drobnego wycinka polskiego społeczeństwa, nie jest zbytnio istotny. Bo GW w formie papierowej to tylko jedna z głów hydry. 

Uprzedzam solidarnie, że będę masakrował wszelkie objawy głupoty w sposób tak kulturalny i do bólu logiczny, że żaden cenzor mnie nie tknie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka