Krytyczno-cyniczny Krytyczno-cyniczny
2672
BLOG

Wściekłe owieczki i konkurs na najlepszego pasterza.

Krytyczno-cyniczny Krytyczno-cyniczny Polityka Obserwuj notkę 33

O ACTA, hakerach, Bonim i reszcie tych pierdół nasi salonowi bloggerzy napisali już tyle, że starczyłoby na małą książęczkę. Swoje trzy groszę dorzucę, ale w skrócie, bo chciałbym poruszyć inną kwestię, która z całą sprawą jest powiązana, a której nikt zdaje się nie zauważać.

Dobra. To najpierw trzy grosze.

ACTA to świstek bez wartości. Boni dobrze powiedział. Polskie prawo szerzej obejmuje kwestie związane z piractwem. Wniosek z tego taki, że całe to zamieszanie odbywa się w oparciu o legislacyjny bubel (przynajmniej z perspektywy Polski), który do gardła wpychają nam pospołu Wujek Sam i Merkozy. Sam traktat zatem wisi mi serdecznie. Mój sprzeciw budzi jednak sposób w jaki go tworzono. Robiono to w tajemnicy, bez konsultacji społecznych, do wiadomości publicznej podając go w jakimś pierdu pierdu o rybołówstwie. Skoro już koniecznie musimy mieć taki a nie inny ustrój, to niech będą zachowane jego fundamentalne cechy, a taką cechą, moim zdaniem, w przypadku demokracji jest możliwie największa transparentnośc działań rządu. Że demokracja to ustrój fasadowy? Wiem. Jednak bezczelność rządzących w tym przypadku przekroczyła dopuszczalne granice. Gnoje zapomniały chyba z czyjego nadania piastują urzędy. A że Tuskowi wstawili Baśkę Kwarc na stronę? Dobrze zrobili. I tak się łagodnie z nim obeszli, w moim przekonaniu. I tyle w tej kwestii. 

W środę byłem na protestach w Toruniu. Nie jako uczestnik, broń Boże!, ale z czystej ciekawości. Co zobaczyłem? Otóż zobaczyłem masę naprawdę młodych ludzi. Głównie licealiści i studenci, ale i z gimnazjum się trochę dzieciarni zebrało. Poważniejszego towarzystwa raczej zabrakło, a jeśli gdzieś tam było, to zupełnie niewidoczne w tym tłumie. Nietrudno zatem domyśleć się, że wykrzykiwane hasła, jak i transparenty nie były na zbyt wysokim poziomie. Wiadomo - ACTA, Tusk, komuna i pornosy. Super. Mój znajomy, z którym się na tą szopkę udałem, zwrócił moją uwagę na jeszcze jedno. Otóż, większość manifestantów chodziła po toruńskiej starówce ze szczerymi uśmiechami na twarzach. Autentycznie się cieszyli, że manifestują. Owszem, byli i smutni chłopcy w kapturach i szalikach, ale pomijając ich, kwiat narodu po prostu kipiał radością. 

Powiedzmy sobie jasno jedną rzecz - to nie jest jakiś wspaniały ruch społeczny, to nie jest zaangażowanie młodych w kształtowanie państwa, i nie jest to też wstąpienie lemingów na wyższy szczebel ewolucji umysłu. Jest to niebezpieczna hołota, która wyszła na ulice nie tylko z nieporadnej chęci obrony swojej wolności, lecz przede wszystkim z anarchistycznych zapędów i przyjemności, jaką dawała im myśl, że mogą sterroryzować własne państwo. 

Surowa ocena? Pewnie. Z pewnością pośród tych tłumów byli ludzie, których pobudki były słuszne i którzy wiedzieli o co w ogóle w całej sprawie chodzi. Niemniej, proszę mi wybaczyć, lwia część populacji jest, łagodnie rzecz ujmując, niezbyt rozgarnięta. Większość tych osób nie wiedziało nic o dokumencie, przeciwko któremu strajkują. Ba! dałbym sobie rękę uciąć, że rozwinąć akronim jakim jest ACTA potrafiło może z 20% zgromadzonych. Po co zatem wielu z tych ludzi wyszło na ulice, tym bardziej, że było dość zimno? Oto pytanie kluczowe. 

Wspomniałem o anarchistycznych zapędach. Chodzi mi konkretnie o antypaństwowość wyssaną z mlekiem matki, której to mleko przesiąkło wyniesionym z komuny podziałem na "nas" i "ich". Wiadomo, "oni" to ci źli. Tak więc młodzi, tak a nie inaczej wychowani, zawsze będą stawiali siebie w opozycji do instytucji państwowych, bez względu na to jakie by one nie były.

Jest jeszcze jedna opcja - młodzi dali się po prostu zmanipulować. Ot, parę Demotywatorów, jakieś wrzuty na Kwejku, a potem akcje i fanpage na Facebooku, i jedziemy. Resztę załatwi stadna mentalność. 

Jakkolwiek by nie było, wygląda to niewesoło, bo każda opcja opisuje ludzi naiwnych, porywczych i przeciętnie inteligentnych. W całej Polsce znalazło się takich wesołków około sto tysięcy (wiadomo, media trochę zaniżyły). To sto tysięcy reprezentuje ideowo rzeszę znacznie większą. A owa rzesza na prawa wyborcze. 

Przechodząc zatem do sedna - ciekaw jestem niezmiernie, jak zostanie wykorzystany ten niestabilny, chaotyczny elektorat? Kto przytuli do swej piersi tych młodych ludzi walczących o wolność? Tusk już schował butę do kieszeni i nieśmiało zaczyna się podlizywać, starając się zrobić z siebie idiotę i ugrać wyborców na własnej wpadce. PiS nie ma pomysłu, jak zareagować, więc miota się w mediach nieporadnie. PSL gdzieś wsiąkł. SLD (stare wygi) się solidaryzują z manifestantami, zamykając swoją stronę internetową w akcie protestu. A Palikot? Pewnie gdzieś tam krzyczy o pornolach pospołu z młodymi na którymś tam z kolei przemarszu. 

O tym chętnie przeczytam. Sam będę śledził uważnie, jak to się skończy. Ale ciekaw jestem też opinii naszych salonowych kolegów. Ma ktoś coś trzeźwego do powiedzenia na ten temat? Jak sądzicie, komu uda się zapanować nad tym żywiołem? 

Uprzedzam solidarnie, że będę masakrował wszelkie objawy głupoty w sposób tak kulturalny i do bólu logiczny, że żaden cenzor mnie nie tknie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka