Krytyka Polityczna Krytyka Polityczna
279
BLOG

Machalica: Wybieram życie

Krytyka Polityczna Krytyka Polityczna Rozmaitości Obserwuj notkę 120

Obok Orła znak Pogoni,

Poszli nasi w bój bez broni!

Hu! ha! krew gra!

Duch gra! Hu! Ha!

Niechaj Polska zna,

Jakich synów ma.


Pieśń powstania styczniowego

Powstanie warszawskie było wymierzone militarnie przeciw Niemcom, politycznie przeciw Sowietom, demonstracyjnie przeciw Anglosasom, faktycznie przeciw Polsce – te słowa Pawła Jasienicy doskonale podsumowują dyskusję na temat „powstania ‘44”, jak to teraz modnie się mawia. Dowódcy AK myśleli, że w swoim geniuszu ograją wszystkich. Nie ograli nikogo. Doprowadzili do śmierci 200 tysięcy osób i zniszczenia jednej z największych europejskich stolic. Hipotetycznie, może by i coś ugrali, gdyby armia, którą dowodzili była armią prawdziwą, a nie tylko potencjalną. Armia prawdziwa to armia uzbrojona. Armia potencjalna to taka, która przed walką uzbroić dopiero należy. Tak przynajmniej rozumuje się na całym świecie. U nas: Hu! ha! krew gra! Duch gra! Hu! Ha! Bez harmat bez oręża, lecz Pan Bóg za nas zwycięża…  

W ostatnim „Przeglądzie”  ukazał się rewelacyjny wywiad z prof. Janem Ciechanowskim, powstańcem warszawskim i autorem wybitnej monografii dotyczącej politycznego tła powstania. Wspomina on, że w momencie wybuchu powstania jego oddział na 170 osób miał trzy karabiny i siedem pistoletów. 1 sierpnia doszło do dramatycznej rozmowy między dowódcą jego kompanii a dowódcą zgrupowania. Ten pierwszy usłyszawszy rozkaz szturmu na gmach Sejmu tłumaczył, że ma tylko trzy karabiny. Dowódca zgrupowania odpowiedział „ A ja mam scyzoryk. Szczęść Boże”.  

I jak można oceniać dowództwo AK, które w takiej sytuacji zdecydowało się posłać swoich żołnierzy do walki? Gen. Anders miał na ich postępowanie proste słowo „zbrodnia”. A umieszczając to słowo w szerszym kontekście, „nie tylko głupota, ale wyraźna zbrodnia”. Ciechanowski rozprawia się również z mitem, że „powstanie wybuchnąć musiało, bowiem parła do niego młodzież warszawska”. Przypomina dwa proste fakty. Po pierwsze, AK to jednak było karne wojsko, działające na rozkaz. Po drugie, ten mit powstał już w czasie powstania, stworzony został przez tych, którzy chcieli usprawiedliwić swoje tragiczne w konsekwencjach błędy.

Te konsekwencje, to posłanie na śmierć 200 tysięcy warszawiaków. W większości cywili. Prawa decydowania o ich życiu generałom Komorowskiemu, Okulickiemu i Pełczyńskiemu nikt nie dawał. Trafnie pisze w tym samym numerze „Przeglądu” Paweł Dybicz: „Powstanie warszawskie to była ŚMIERĆ, PRZEDE WSZYSTKIM ŚMIERĆ”. Śmierć tych, którzy – powodowani romantycznym paradygmatem – szli do boju na śmierć niemal samobójczą. I śmierć tych, którzy mieli troszkę inny paradygmat i woleli pożyć trochę dłużej niż lat kilkanaście, albo pożyć jeszcze lat kilkanaście. Warto o tym pamiętać, kiedy zobaczymy zaproszenie na jakiś trendy powstańczy koncert, ujrzymy trendy powstańczy mural, czy inny wykwit prawicowej polityki historycznej.  

Jeśli powstanie warszawskie miało jakiś pozytywny skutek, to taki, że do tej pory nie wybuchło drugie powstanie warszawskie. Polacy na kilkadziesiąt lat zostali zaszczepieni szczepionką na polityczny romantyzm. Mniejszość bowiem stanowi grupa do dziś lamentująca, że nie udało się jej drugiego powstania warszawskiego wywołać. Powstania, w którym Niemców zastąpiliby czerwoni przeznaczeni do wieszania na latarniach. A nawet jeśli takie wieszanie byłoby tylko wstępem do krwawej hekatomby  to i tak nie byłoby źle. Świat stałby się na kilka, kilkanaście dni prosty, a i mieliby co wnukom opowiadać. Oczywiście, ci którzy by przeżyli.

Bartosz Machalica

Tekst ukazał się nawitrynie Krytyki Politycznej.

Krytyka Polityczna

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości