Kristoff104 Kristoff104
173
BLOG

„Rewers” - skrótowa recenzja

Kristoff104 Kristoff104 Kultura Obserwuj notkę 2

Uwaga! Będzie o fabule, więc jeśli nie oglądałeś i nie chcesz sobie psuć zabawy, nie czytaj.
Film, reklamowany jako najlepszy w tym roku, rzeczywiście trzyma wysoki poziom. Kto nie widział jeszcze – polecam wyprawę do kina. Widzów czeka ponad sto minut dobrej zabawy i zupełnie przyzwoity film, w którym złych rzeczy jest niewiele i właściwie żadna nie irytuje.
Rewers” to, podszyta opowieścią o ponurych latach pięćdziesiątych, kiedy to obawę w ludziach budzić może nawet posiadanie złotej monety z XIX wieku, czarna komedia o trzech kobietach, mieszkających pod jednym dachem: babce, matce i córce. Każda na swój sposób życiowo mądra, choć na pewno z innym bagażem doświadczeń oraz zestawem przyzwyczajeń i dziwactw. Postaci zostały dobrze stworzone i nieźle zagrane. Nawet Agata Buzek, o której aktorstwie nie mam najlepszego zdania, jako młoda Sabina nie ma się czego wstydzić, choć ginie w cieniu talentu Krystyny Jandy. Nie brakuje w pokazanych czasach stalinizmu donosicieli i funkcjonariuszy bezpieki. Nie brak partyjnego, „słusznego” szefa, którego sposób mówienia i argumentowania bardzo zgrabnie odtworzono.
Istotne są „smaczki” historyczno – obyczajowe. Kiedy bohaterka – Sabina – wraz z matką słyszą wieść o śmierci Stalina, szczerze cieszą się i śmieją dopiero znalazłszy zaciszną bramę i... natychmiast milkną, gdy orientują się, że ktoś je obserwuje.
Główna historia oparta jest na wątku miłosnym, który kończy się... nienajlepiej, bo w końcu ktoś ginie. Jest tu i zakochanie, i szantaż i zbrodnia. I niemal klasyczny motyw „trupa w szafie”, sprawie zresztą odegrany. Wszystko to w sosie dobrego, czarnego, a jednak niewulgarnego humoru. Humor ów, prowadzący nas od początku do końca, uwidaczniający się nawet w miejscu pochówku zabitego, to właśnie to „coś”, największa zaleta, jaką film pokazuje.
Nie wiem tylko jak opowiedziana historia ma się do zupełnie niefikcyjnych wydarzeń współczesnych. Bo w filmie doskonale wiadomo co dobre, a co złe. Złe na przykład jest donosicielstwo, co w dzisiejszej paplaninie antylustratorów nie stanowi oczywistości. Albo: jak uwodzenie przez przystojnego tajniaka koreluje z rewelacjami kilku pań, skarżących się na dwulicowego „agenta Tomka”? Mam tylko nadzieję, że to nie tym się inspirowano;-)
Dodatkową zaletą filmu jest poprowadzenie fabuły w sposób dwutorowy. Oprócz głównego wątku, pokazywanego w czerni i bieli, poznajemy także i współczesną Sabinę, trzęsącą się staruszkę, która odwiedza miejsca sprzed pół wieku.
I tutaj właśnie wyłazi największa wada filmu. Nie wiem: albo to Agata Buzek nie potrafi grać staruszki (wiem, to może być trudne zadanie, zwłaszcza gdy pokazuje się zbliżenia, bo nie wystarczy się zgarbić i trząść, trzeba się jeszcze odpowiednio poruszać; nie wyszło: nie to tempo chodu, nie ta mimika), albo to charakteryzatorzy nie podołali zadaniu (co oczywiście nie jest łatwe, tym bardziej przy dużej ilości zbliżeń twarzy). Albo jedno i drugie.
Być może należało po prostu rolę „starej” Sabiny powierzyć komuś innemu? Nie wiem, w każdym razie oglądając „staruszkę”, trzeba włożyć sporo wysiłku, żeby nie widzieć w niej przebranej i ucharakteryzowanej, zupełnie młodej Agaty Buzek.
Poza tym jest jeszcze kilka drobiazgów, ale wszystkie, łącznie z powyższym, da się wybaczyć. Reszta filmu to sama przyjemność.
PS
Co to są za zwyczaje z tymi reklamami? Jeszcze bym zrozumiał kilka reklam. Jedną, dwie, zapowiedź filmu... Ale dwadzieścia minut? Toż to tyle co jedna piąta filmu! Już bym chyba kronikę oglądać wolał!
Kristoff104
O mnie Kristoff104

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura