Kristoff104 Kristoff104
40
BLOG

I zrozum-że to!

Kristoff104 Kristoff104 Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 

Było sobie kiedyś  skrzyżowanie. Niezbyt bezpieczne, droga ruchliwa przecinała się  z mniej ruchliwą, w dodatku widoczność z tej ostatniej mocno ograniczona. Toteż problem rozwiązano – i słusznie – za pomocą świateł. Przypadek oczywisty – i nie byłoby co komentować, gdyby nie jedno małe “ale”. Otóż światła – jak donosi jeden obywatel, o którym napiszemy dalej – nie działają poprawnie.
Na drodze ruchliwej – jak to często bywa na ruchliwych drogach, samochody jadą nie tylko w dużym natężeniu, ale i szybko. Zapewne, znając realia, możemy założyć, że przekraczają  one nagminnie dozwoloną w omawianym miejscu prędkość. Problem pojawia się, kiedy to gaśnie dla nich światło zielone. Jasna rzecz, ostatni przejeżdżają jeszcze na żółtym. W momencie, kiedy przeskakują skrzyżowanie, Bogu dziękujmy, że pewnie dodają w tym celu gazu, zapala się światło dla oczekujących na przejazd kierowców z drogi mniej ruchliwej. Tej, która ma dodatkowo ograniczoną widoczność. Ufając zielonemu światłu, wyjeżdża więc z mniej ruchliwej drogi kierowca i… często-gęsto spotyka jeszcze “przeskakującego” na żółtym delikwenta z drogi bardziej ruchliwej.
Jak widać z powyższego opisu, problem rozwiązać można za pomocą prostej regulacji czasu, upływającego pomiędzy zgaśnięciem światła zielonego na jednej drodze, a zapaleniem go na drugiej.
Obywatel, o którym wspomnieliśmy przed momentem, postanowił coś ze sprawą zrobić, napisał więc do paru urzędów, zgłosił sprawę Policji, a w końcu, kiedy reakcja na pisma nie była zadowalająca, zwrócił się do mediów, konkretnie do portalu Interia.pl, który to portal sprawę odpowiednio nagłośnił. Po jakimś czasie poinformował on też czytelników także o reakcji, wywołanej publikacją.
Jaka to była reakcja? Czy podziękowano i obiecano szybko zająć się sprawą, praktycznie bez kosztów poprawiając bezpieczeństwo na feralnym skrzyżowaniu? Otóż – nie.
Policja generalnie nawet się  zgadza z diagnozą przedstawioną przez obywatela, ale jak wnioskujemy, mazasadniczoodmienny pomysł na rozwiązanie. Otóż, jest nim...  wzmożenie patroli w okolicy miejsca, tak aby nie dochodziło do przekraczania dozwolonej prędkości. Mandaty i radary mają pomóc.
Uprzedzając pytania, czy w ten sposób policjanci zapobiegną wypadkom także w czasie, kiedy akurat żaden patrol się w pobliżu nie zjawi, spróbujmy zrozumieć zaprezentowany tok rozumowania. Otóż, być może, przyczyną problemu jest faktycznie łamanie przepisów. Cóż, w większości miejsc ograniczenia prędkości są zbyt surowe, jeśli w ogóle potrzebne, ale mogło się zdarzyć, że mamy wyjątek.
Wypada zadać teraz pytanie: jeśli nawet to prawda, to dlaczego na przykład nie połączyć obu metod? Przecież jest oczywiste, że regulacja świateł wprawdzie nie ograniczy temperamentu kierowców, ale za to rozwiąże problem niebezpieczeństwa zderzenia na skrzyżowaniu. Przecież wyregulowanie świateł nie przeszkodzi chyba patrolom? I będzie działało także wtedy, kiedy policjanci oddalą się na pączki albo na interwencję do kolizji na jakimś innym skrzyżowaniu, gdzie jeszcze nie dostrzeżono potrzeby “wzmożonych patroli”.
Dlaczego nie pomyślano w ten sposób? Dlaczego naraża się życie, zdrowie – i przecież majątek – niczego niewinnych ludzi? Przecież nie trzeba być geniuszem, żeby akurat ten problem mieć z głowy!
Nie pojmę tej zbrodniczej logiki.
Link do materiałów na temat:
(w zalinkowanym artykule są odnośniki do wcześniejszych artykułów, można więc odtworzyć całą historię)

 
Kristoff104
O mnie Kristoff104

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości