Różne są pomysły na kampanię wyborczą, tak jak różni są kandydaci. Kilka osób zostało już wskazanych przez swoje partie do podjęcia walki o stanowisko prezydenta Wrocławia. Wyborcy zapewne chcieliby poznać ich programy i pomysły na rozwiązanie konkretnych problemów dręczących nasze miasto. Sami kandydaci chcieliby z kolei doprowadzić do debaty z urzędującym prezydentem. Ale kandydat Platformy Obywatelskiej pełniący obecnie tę funkcję, wielokrotnie zapowiadał, że z konkurentami rozmawiać nie będzie. Nie ma takiego zamiaru, bo podobno nie ma z kim przegrać. Nie znaczy to jednak, że sam nie prowadzi kampanii wyborczej. Robi to zresztą w sposób szczególny.
W ostatnią niedzielę wybrał się na mszę św. do kościoła pw. św. Boromeusza przy ul. Kruczej. Jak przypuszczam, znalazł się tam spontanicznie i zupełnie przypadkowo na sumie o godz. 13. Również przypadkiem zauważył go ksiądz, który poinformował wiernych o obecności w ich świątyni pana prezydenta z małżonką. A już z całą pewnością zupełnie przypadkową była informacja o hojnym geście kandydata Platformy Obywatelskiej, który łaskawie przeznaczył znaczną sumę (ludzie mówią o stu tysiącach złotych) na remont kościoła. Związek z wyborami samorządowymi opisanej sytuacji jest naturalnie przypadkowy.
Przed niedzielą wyborczą będzie jeszcze jedenaście niedziel zwykłych i jedno święto narodowe, co daje przy minimalnym wysiłku możliwość położenia na tacy równie sporych kwot w dwunastu kościołach. Jakiś milion z groszami na pewno da się jeszcze w budżecie miasta znaleźć. Gdyby jednak na trasie spontanicznie i przypadkowo wybieranych kościołów znalazła się wrocławska katedra, to przypominam o zakazie ruchu na Ostrowie Tumskim.
