ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
127
BLOG

Szekspir i małpy

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Kultura Obserwuj notkę 1

Opowiadanie ludziom mniej lub bardziej zmyślonych historii może być zajęciem dochodowym. Zdarzają się autorzy, których dzieła powielane są w milionach egzemplarzy jeszcze w czasie ich ziemskiej egzystencji, co przekłada się na odpowiednio wielocyfrową zawartość konta bankowego. Mogą sobie pozwolić na dostatnie życie dzięki temu, że ich opowieści chciało poznać tak wielu ludzi i jeszcze za to zapłacić.

Najczęściej jednak opowiadanie innym świata i tego, co się na nim faktycznie lub fikcyjnie wydarza, kokosów nie przynosi. Niedawno pewna młoda pisarka bardzo się zdenerwowała, a nawet popadła w publicznie wyrażone rozgoryczenie, bo za książkę, nad którą pracowała szesnaście miesięcy, dostała niespełna siedem tysięcy złotych. Kto biegły w rachunkach, szybko sobie wyliczy, ile średnio miesięcznie zarobiła na swym dziele. Lepiej tej sumy nie porównywać z krajową płacą minimalną.

Gdy o tym dyskutowaliśmy w pewnym gronie, ktoś - odchodząc od kwestii czysto finansowych - rzucił uwagę stawiającą pod znakiem zapytania w ogóle potrzebę istnienia opowiadaczy historii, a już na pewno takich, którym trzeba za to płacić, bo się narracją zajmują zawodowo. „Powiedzcie sami, czy nie jest tak, że każdy ma swoją własną historię, którą w razie potrzeby może sam sobie opowiedzieć? Każdy posiada też wyobraźnię, dzięki której może na własny użytek opowieść ubarwić i uatrakcyjnić. A skoro tak, to nie ma potrzeby poznawania tego, co się lęgnie w innych mózgach. Nie mówiąc już o płaceniu za to” – stwierdził autorytatywnie.

„A co robiłeś wczoraj przez cały wieczór?” – zapytała jego żona, przerywając na chwilę inwentaryzację zawartości swojej znacznych rozmiarów torebki. Wszyscy skupili na nim wzrok. „Czytałem najnowszą powieść” – przyznał niechętnie, wymieniając nazwisko dość znanego pisarza. „Wszyscy o niej mówią, to chciałem sprawdzić, dlaczego” – wytłumaczył się pospiesznie. „Wydałeś na nią czterdzieści złotych” – wypomniała mu zaraz żona, z triumfalną miną znajdując wreszcie to, czego poszukiwała od dłuższego czasu w swojej torebce. Chodziło o telefon.

„A ja myślę, że profesjonalni opowiadacze historii są bardzo potrzebni” – odezwał się jedyny w naszym gronie posiadacz szpakowatej brody. „Oczywiście, znam teorię, że stado małp uderzających przypadkowo w klawiaturę, może napisać „Hamleta”. Ale fakty są takie, że jednak trzeba było Szekspira, aby „Hamlet” i parę innych fantastycznie zrobionych opowieści na stałe zagościło w dorobku ludzkości” – powiedział pogodnie.

W tym momencie przyłapałem się na myśli, że nie brak ludzi na stanowiskach decyzyjnych, którzy bardzo chętnie zastąpiliby Szekspira stadem małp. Nie tylko z powodu oszczędności. stukam.pl


Tekst wygłoszony na antenie radia eM

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura