ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
97
BLOG

Ambicja i motyka

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Polityka Obserwuj notkę 0

Czasami już na pierwszy rzut oka widać, że człowiek nosi w sobie jakąś ogromną zgryzotę i trzeba nie tyle się nad nim z troską pochylić, ile wesprzeć go, bo w przeciwnym razie przygnieciony ciężarem gotów upaść. Tak właśnie było z pracownikiem sporej, ekspansywnej firmy, który dołączył do naszego grona, gdy dyskusja znajdowała się już w fazie poszerzających perspektywę uogólnień. Nawet nie przeprosił za spóźnienie, usiadł ciężko i jednym haustem wypił dużą szklankę domowej roboty lemoniady.

„Oni sobie podejmują decyzje, składają obietnice, a potem ja muszę świecić oczami, gdy wszystko się sypie i nie ma szans na dotrzymanie terminów” – wyrzucił z siebie, odstawiając zamaszyście naczynie. Stół się zatrząsł, a pani domu, wykazując niesamowity refleks, złapała dużą butelkę, która straciła równowagę. Nie czekając na pytania nowy uczestnik naszego spotkania zreferował sytuację, która tak bardzo go zestresowała. Poszło o to, że szefowie jego firmy postanowili poszerzyć działalność na nową branżę, w której spodziewali się dość znacznych zysków. Podjęli szereg zobowiązań wobec kontrahentów i między innymi jemu zlecili wprowadzenie pomysłu w życie. „Ale ani oni ani ja się na tym nie znamy!” – doprecyzował istotę problemu spóźniony gość i rozejrzał się za dzbankiem z lemoniadą. Pani domu napełniła mu szklankę, szczerze zatroskana o całość eleganckiego kompletu, z którego korzystaliśmy.

Siedzący na drugim końcu prostokątnego stołu licealista zachichotał i z miną telewizyjnego eksperta ocenił: „Normalne w tym kraju”. „Co normalne? Co normalne?” – agresywnie zapytał jego ojciec. Przyszły maturzysta zachował ironiczny uśmiech na twarzy. „Priorytet ambicji przed profesjonalizmem” – wyjaśnił, oszczędzając słowa i odchylił się razem z krzesłem do tyłu. „Zachowuj się” – dorzuciła swoje trzy grosze do dyskusji jego matka i przepraszająco popatrzyła na gospodarzy. W oczach pani domu pojawiło się współczujące zrozumienie, a pan domu wzruszył ramionami.

Pracownik sporej firmy nadal był skupiony na własnych problemach. „Już mamy trzy miesiące opóźnienia” – wyznał głucho. „A będzie jeszcze więcej. I pewnie to ja będę wszystkiemu winien”.

„Mnie to wygląda na klasyczne porywanie się z motyką na słońce” – zdiagnozował przysłuchujący się dotychczas bez słowa właściciel spółki zaliczanej do małych i średnich przedsiębiorstw. „Na moje oko nie ma to nic wspólnego z ryzykiem biznesowym” – dodał. „A z czym?” – zaciekawił się licealista. „Jak trochę pożyjesz, to sam się dowiesz” – wyręczył właściciela spółki ojciec licealisty, a mnie przypomniało się, że kiedyś pracował on w tej samej ekspansywnej firmie, co spóźniony uczestnik naszego spotkania. stukam.pl

Tekst wygłoszony na antenie radia eM

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka