ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
95
BLOG

Przechodzenie

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 

Była noc. On przechodził. Oznaczyliśmy drzwi naszych domów, ale i tak drżeliśmy. A jeśli nie zobaczy znaku? Słyszeliśmy wielki krzyk i płacz wokoło. To było przejście, które tak wielu przeraziło i doprowadziło do rozpaczy. To było przejście, które dla nas było wybawieniem. Które otworzyło nam drogę do wolności. Ku temu, do czego tęskniliśmy od pokoleń. 

Nie jest łatwe przechodzenie ze zniewolenia do wolności. To tylko wydaje się proste. Ale gdy trzeba zrobić ten pierwszy krok, pojawia się wątpliwość. Pojawia się coś więcej, niż ona. Pojawia się lęk. Czy damy radę? Czy naprawdę warto wyruszać w niepewność? W niewiadomą? A jeśli to wędrówka donikąd? Jeśli cena, którą przyjdzie nam zapłacić, jest tak ogromna, że w ostatecznym rozrachunku okaże się, iż przepłaciliśmy? Czy warto tracić to, co znajome, do czego już się przyzwyczailiśmy, co dawało jakie takie poczucie bezpieczeństwa? Ograniczonego, ułomnego, ale jednak bezpieczeństwa. Przewidywalności następnego dnia. Znanego zagrożenia. Nieprzyjaciela, z którym już nauczyliśmy się żyć. Z którym nieraz już się dogadywaliśmy. Który czasem wcale nie był taki zły, potrafił tu czy tam okazać życzliwość. 

Bo przejście wcale nie jest tam, gdzie się go człowiek spodziewa. Nie tam, gdzie wydawało się, że jest zawsze. Nie tam, gdzie według nas być powinno. Ono jest gdzie indziej. Tam gdzie się go nie spodziewamy. 

Przechodzenie to dzieło, które wymaga ciągłej czujności. Gotowości. Błyskawicznej orientacji. Przejście, to prawdziwe przejście, to najważniejsze, zwykle przerasta ludzkie siły i możliwości. Aby się udało, musi być Jego dziełem.

Była noc. On przechodził. Oznaczyliśmy drzwi naszych domów, ale i tak drżeliśmy. A jeśli nie zobaczy znaku? Słyszeliśmy wielki krzyk i płacz wokoło. To było przejście, które tak wielu przeraziło i doprowadziło do rozpaczy. To było przejście, które dla nas było wybawieniem. Które otworzyło nam drogę do wolności. Ku temu, do czego tęskniliśmy od pokoleń. 

Nie jest łatwe przechodzenie ze zniewolenia do wolności. To tylko wydaje się proste. Ale gdy trzeba zrobić ten pierwszy krok, pojawia się wątpliwość. Pojawia się coś więcej, niż ona. Pojawia się lęk. Czy damy radę? Czy naprawdę warto wyruszać w niepewność? W niewiadomą? A jeśli to wędrówka donikąd? Jeśli cena, którą przyjdzie nam zapłacić, jest tak ogromna, że w ostatecznym rozrachunku okaże się, iż przepłaciliśmy? Czy warto tracić to, co znajome, do czego już się przyzwyczailiśmy, co dawało jakie takie poczucie bezpieczeństwa? Ograniczonego, ułomnego, ale jednak bezpieczeństwa. Przewidywalności następnego dnia. Znanego zagrożenia. Nieprzyjaciela, z którym już nauczyliśmy się żyć. Z którym nieraz już się dogadywaliśmy. Który czasem wcale nie był taki zły, potrafił tu czy tam okazać życzliwość. 

Bo przejście wcale nie jest tam, gdzie się go człowiek spodziewa. Nie tam, gdzie wydawało się, że jest zawsze. Nie tam, gdzie według nas być powinno. Ono jest gdzie indziej. Tam gdzie się go nie spodziewamy. 

Przechodzenie to dzieło, które wymaga ciągłej czujności. Gotowości. Błyskawicznej orientacji. Przejście, to prawdziwe przejście, to najważniejsze, zwykle przerasta ludzkie siły i możliwości. Aby się udało, musi być Jego dziełem.

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo