ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
190
BLOG

O przemianach

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

„My już nie jesteśmy parafią górniczą” – powiedział ksiądz pracujący w jednym ze śląskich miast. Czy nie ma w jego parafii górników? Są. Jest ich nadal całkiem sporo, chociaż zapewne nie stanowią największej grupy zawodowej wśród powierzonych temu duchownemu wiernych. Do pracy jeżdżą do sąsiednich miast, bo w ich miejscowości kopalnia została zamknięta.

W takich parafiach nadal 4 grudnia odprawiane są Msze święte barbórkowe. Ale ich intencje coraz częściej brzmią na przykład tak: „Ku czci św. Barbary w intencji górników, emerytów, rencistów, ich rodzin i zmarłych górników”. Z naciskiem na emerytów, rencistów oraz zmarłych. I rodziny, w których po wielu pokoleniach pracowników kopalń ster przejmuje generacja, która z wydobywaniem węgla nie ma już nic wspólnego. Rodzi się pytanie, czy to jeszcze są rodziny górnicze? A jeśli tak, to jak długo nimi będą? Bo przecież górnicza rodzina na Śląsku to nie tylko kwestia miejsca zatrudnienia. To konkretny etos. Sposób życia. Patrzenia na świat. System wartości. Wzór kulturowy.

Pewnych historycznych, społecznych i ekonomicznych mechanizmów zatrzymać się nie da. Przemiany są czymś naturalnym i oczywistym. Ważne jest jednak, jak do nich dochodzi. W jaki sposób przebiegają. Przede wszystkim istotne jest, jak odbijają się na ludziach, których dotykają. Czy odbywają się na zasadzie niszczenia, wykorzeniania, wykluczania, czy też dokonują się z poszanowaniem ludzkiej godności i szeroko pojętego dorobku poprzednich pokoleń.

Ponad trzydzieści lat temu na katowickim lotnisku Jan Paweł II zwrócił uwagę, że na Śląsku dokonała się istotna przemiana, a równocześnie wskazał pewien stały punkt odniesienia. „Niegdyś, gdy jeszcze nie było współczesnego Śląska, był już wizerunek Matki Bożej w Piekarach” – powiedział, po czym, nawiązując do pozdrowienia „Szczęść Boże”, wygłosił słowa, które zaczęto nazywać „ewangelią pracy”. Niektórzy uważają, że były one związane z ówczesną konkretną sytuacją ustrojową i rzadko do nich po latach nawiązują. Czy mają rację? Czy stwierdzenie, że praca ludzka stoi pośrodku całego życia społecznego, że przez nią kształtuje się sprawiedliwość i miłość społeczna straciły aktualność? Czy i dziś nie należy z naciskiem przypominać, że całą dziedziną pracy musi rządzić właściwy ład moralny, bo jeśli go zabraknie, na miejsce sprawiedliwości wkrada się krzywda, a na miejsce miłości nienawiść? Czy w zmieniających się warunkach nie trzeba przypominać z naciskiem, że praca posiada swoją zasadniczą wartość dlatego, że jest wykonywana przez człowieka?

Trzeba bardzo uważać, aby w zamieszaniu, jakie niosą konieczne i nieuniknione przemiany, nie zagubić tego co najważniejsze. Tego, co najcenniejsze. Do czego mają prawo następne pokolenia.

Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo