Właśnie oglądam "Kropkę nad i" z udziałem prokuratora generalnego. Andrzej Seremet zaprzeczył informacjom ujawnionym ostatnio przez byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, a dotyczącym finansowania jakoby Platformy Obywatelskiej ze środków pochodzących z gangsterki.
Dotychczas często broniłem Mariusza Kamińskiego. Jako legalista uważam jednak, że swoim ostatnim wystąpieniem przekroczył granice, a co do końca życia będzie mu wypominane. Sytuacja ta będzie miała też niewątpliwy wpływ na jego wiarygodność. Czy jest to zatem dobra cena?
Nie odbieram Mariuszowi Kamińskiemu zaangażowania i determinacji, ale mam coraz więcej wątpliwości, czy środki prawne i operacyjne, którymi posługiwał się podczas szefowania CBA, były w danej sytuacji najodpowiedniejsze. Mówiąc inaczej, nie mam już pełnego przekonania, że stanowisko szefa CBA było dla niego odpowiednie i - mówiąc kolokwialnie - czy przypadkiem nie trafił na cwaniaków i sytuacje, które go po prostu przerosły.
Dla Polski najlepsza byłaby sytuacja, gdyby Mariusz Kamiński tylko konfabulował. Niestety, mam przekonanie graniczące z pewnością, iż b. szef CBA ma rację. Tyle że co z tego, skoro ta racja została spalona na stosie dokładnie nie wiem nawet czego. No bo czego? Prywatnych ideałów? Ambicji? Bieżącej gry politycznej?