Czy można sfingować czyjeś samobójstwo? Bezproblemowo. Nie będzie tutaj instruktażu, a zainteresowani z łatwością znajdą odpowiednie informacje. Argument, że śp. Andrzej Lepper był silny i w młodości trenował boks, a w związku z tym pozostałyby jakieś ślady walki, jest śmieszny. Jest bowiem wystarczająco dużo środków (także w formie aerozoli), które służą do obezwładnienia i po krótkim czasie nie pozostaje po nich żaden ślad. Oczywiście nie mam podstaw twierdzić, że tak było w tym przypadku. Irytują mnie jedynie osoby, które z XIX-wieczną wiedzą próbują w XXI wieku robić za autorytety i twierdzą, że to niemożliwe.
Jak grzyby po deszczu pojawiły się robocze hipotezy, które nie wiedzieć czemu nazywa się "teoriami spiskowymi". Jeśli bowiem ktoś czyha na życie innej osoby i chciałby pozostać niewykryty, to jak nazwać taką sytuację? I w mediach, i w S24 jedni atakują drugich za tworzenie owych teorii spiskowych. Czyli standardowa polska hipokryzja.
Jak Kali upatrywać w śmierci Andrzeja Leppera udziału osób trzecich w związku z rzekomymi sensacyjnymi informacjami, które AL miał ujawnić, to zły uczynek! Jak Kali przypisywać to tragiczne wydarzenie Jarosławowi Kaczyńskiemu i PiS (pośrednio i bezpośrednio, bo przeczytałem nawet, że JK ma krew Leppera na rękach) to dobry uczynek! W moim przekonaniu idiotyzmem jest dopatrywanie się w tej śmierci czynników stricte politycznych. Jeśli już, to co najwyżej z polityką w tle.
Polityka to nb. sport ekstremalny, a nie zabawa w berka. Wie o tym każdy, kto choćby otarł się o politykę. Doskonale wiedział o tym śp. Andrzej Lepper, wie Jarosław Kaczyński, wiedzą inni politycy.
Przechodząc do tytułowego, kontrowersyjnego pytania, chciałem nim zwrócić uwagę na to, że gdyby polityka miała bezpośrednio skłaniać do samobójstw, to bezapelacyjnie pierwszym kandydatem na wisielca byłby Jarosław Kaczyński. Nie ma bowiem polityka, który w mediach byłby opluty bardziej, niż Jarosław Kaczyński. Ktoś powie, że w podobnym stopniu był opluwany Andrzej Lepper. Owszem, był, tyle że nigdy w akcje opluwania AL nie wkładano tyle sił i środków, co w JK. Były one zresztą dość prymitywne. Poza tym, Jarosława Kaczyńskiego dotknęła boleśnie tragedia smoleńska. Stracił bliskich oraz całe mnóstwo wartościowych współpracowników. A jednak nie poddał się i walczy.
Podobną naturę fightera miał Andrzej Lepper. Obaj politycy różnią się przeszłością. Samoobrona powstała w mocno niejasnych okolicznościach, a teraz w mocno niejasnych okolicznościach odszedł jej lider. Czy to nie wystarczający powód do dyskutowania w domach, do tworzenia różnych hipotez roboczych zwanych "teoriami spiskowymi"? W mojej ocenie wystarczający. Jedyne, czym różnią się owe hipotezy, to stopień logiki i nasączenie bieżącymi potrzebami politycznymi. Rozsądni ludzie, którzy - niestety - są w mniejszości, potrafią jednak oddzielić ziarno od plew i wyłowić ciekawe skojarzenia, nieprawdopodobne sploty okoliczności czy podejrzane zachowania. I niech tak pozostanie.