Kuqi Kuqi
243
BLOG

Kocham Arsenal

Kuqi Kuqi Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Kanonierzy znowu zaskoczyli. Dokonali rzeczy niewykonalnej - wreszcie zwyciężyli Barcelonę! Była to droga przez mękę. Udało się dzięki bramkarzowi Blaugrany i ... Jackowi Wilsherowi.

Ten dziewiętnastoletni zawodnik pokazał charakter. Według mnie bezapelacyjnie był najlepszym zawodnikiem meczu. Rozsądnie rozgrywał piłkę. Łatwo mu nie było - przecież rywalizował w środku pola z Xavim i Iniestą. W tym meczu był praktycznie bezbłędny. Często pracował w obronie i wykonywał czarną robotę. Być może - wbrew pozorom - to on zbudził swoją drużynę z katalońskiego snu.

Pierwsze dziesięć minut meczu to dobra gra Arsenalu i ciągły atak. Fajnie pokazał się Theo Walcott. Wykorzystał swój największy atut - szybkość. Później wyraźnie uwidoczniła się przewaga zespołu z Katalonii. Kanonierzy wyprowadzali konrataki. W pierwszej połowie jeszcze kilkakrotnie zagrozili bramce Valdesa. Przede wszystkim strzelał Van Persie. Jednak jego czas nadszedł później.

W 25 minucie miał miejsce świetny kontratak Arsenalu. Dobra akcja Walcotta, podanie do Fabregasa a ten niedokładnie dośrodkwuje do. holendersiego napastnika. Za chwilę szybkie rozegranie piłki przez Barcelonę. Fatalny błąd obrońców (przede wszystkim Johana) i egzekucja Daviana Villi na Wojciechu Szczęsnym. W pierwszej połowie przewaga katalończyków była wyraźna ale drużyna z Londyna grała o niebo lepiej niż rok temu w tym samym miejscu.

Druga połowa, a szczególnie jej początek, to uspokojenie gry przez mistrzów Hiszpanii. W pewnym momencie mecz stał się po prostu nudny, co mogło bardzo denerwować kibiców The Gunners (wiem to po swoim zachowaniu). Mimo to Szczęsny miał kilka okazji do interwencji i nie zawodził.

Wszystko zmieniło się, gdy Cesc dał znak mobilizujący kolegów. Słynny gest - wykonany kiedyś przez Stevena Gerrarda w pamiętnym finale Ligi Mistrzów w 2005 roku.

Dzięki Van Persiemu a przede wszystkim dzięki Valdesowi, Arsenal zdobył gola n 1:1. Potem sytuacja uległa zmianie a kolejny kontratak Kanonierów  okazał się sikcesem. Po dograniu Nasriego bramkę strzlelił Andriej Arshavin, zapewniając zwycięstwo Angielskiemu zespołowi. Później świetna obrona Szczęsnego i można było świętować na całego.

Arsenal dokonał rzeczy niesamowitej, za co należy mu się ogromny szacunek. Oczywiście był to słabszy występ Johana Djourou i nawet Samira Nasriego, który zagrał swój pierwszy mecz po kontuzji. Gratulacje należą się Wengerowi. Znalazł receptę na najlepszy klub Europy! W rewanżu piłkarze Arsenalu muszą być jeszcze bardzie skoncentrowani. Barcelona będzie cisnąć 100 razy bardziej.

Kuqi
O mnie Kuqi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości