We wczorajszym meczu Manchester City pokonał beniaminka Swansea 4:0. Przepaść w umiejętnościach zawodników tych drużyn jest ogromna, ale w pierwszej połowie nic nie wskazywało na to, że wynik będzie aż tak wysoki.
Na początku meczu zespół City na pewno nie zachwycał. Dobrze grał Edin Dżeko, ale nic nie mógł zdziałać przy dobrej obronie gości. Gola próbował zdobyć Yaya Toure, ale piłka po jego strzałach mijała słupki bramki Walijczyków w dużej odległości. Najgroźniejsze sytuacje to uderzenia Davida Silvy i Garetha Barry'ego. Oba trafiły w poprzeczkę.
Natomiast Swansea w początkowych fragmentach spotkania wyglądała naprawdę dobrze. Zawodnicy wymieniali między sobą sporą ilość podań. Kilka razy nieźle dośrodkowali w pole karne gospodarzy. Jednak nie przyniosło to większego skutku.
W drugiej połowie gra całkowicie uległa zmianie. Manchester od początku nacierał na bramkę przeciwnika. Skończyło się to golem Edina Dżeko, który dostał piłkę po odbiciu jej przez bramkarza i skierował futbolówkę do pustej bramki.
Około 60 minuty na boisko wszedł nowy nabytek Citizers, Sergio Agüero, zmieniając Nigela de Jonga. Argentyńczyk przy pierwszym kontakcie z piłką uderzył groźnie na bramkę. Na pewno wprowadził dużo ożywienia na murawę. Potem po ziemi dośrodkował Micah Richards i Agüero dopełnił formalności, kierując piłkę do pustej bramki.
Były piłkarz Atletico nie spoczął na laurach. Zrobił świetną akcję i z linii końcowej podał górną piłkę do Silvy a ten strzelił gola. Majstersztyk. Kilka minut przed końcem meczu, Agüero znowu popisał się świetnymi umiejętnościami technicznymi i zdobył fantastyczną bramkę po strzale z dystansu.
Debiut - marzenie Agüero w Manchesterze City, to chyba najważniejsze zdarzenie pierwszej kolejki Premiership. Nie wiadomo jak jego kariera na Wyspach potoczy się dalej, ale jedno jest pewne - początek miał znakomity. Widać, że do ligi angielskiej trafił świetny zawodnik.
