Przyszłość PIS jest świetlana. Prezydentem w 2015 zostanie były czołowy polityk Samoobrony a Premierem prawdopodobnie jego syn, który już załatwił sobie synekurę u ojca w partii. Oczywiście motywy działania młodych Czarneckich są szlachetne – to miłość do Ojczyzny i przywiązanie do tradycji. Możemy być pewni, że jeśli Rysio Czarnecki z rodziną dalej będą nadawać ton w wypowiedziach i działaniach PIS to partia ta uzyska większość konstytucyjną - bezwzględną.
Przedwczoraj miała miejsce katastrofa kolejowa spowodowana przez bałagan i zaniedbania, może nawet presję bez finansowych środków jaką wywierał podwładny Tuska – ministra Nowak. Zamiast skupić się na ataku ad personam na tego popularnego prezentera, Rysio Czarnecki snuje fantasmagorie o roku 2015. Zupełnie tak jakby chciał zasłużyć na uśmiech Prezesa.
Czarnecki nie pierwszy raz wykazał się brakiem wyczucia czasu a jego lizusostwo budzi moją dezaprobatę. Rozumiem, że Czarnecki musi być bardziej papieski od Papieża tak jak w Samoobronie był bardziej lepperowy od samego Leppera. Pamiętam czerwono-biały krawat noszony z dumą na sejmowych korytarzach, pamiętam zadumaną twarz kiedy Łyżwiński z Anetą K. tworzył program Samoobrony.
Do Czarneckiego zawsze miałem wielki szacunek. Za przywiązanie do barw partyjnych i za pełnioną funkcję Winkelrieda prawicy. Nigdy nie baczył na swoje bezpieczeństwo czy osobiste korzyści materialne. Zawsze Ojczyznę stawiał na pierwszym miejscu a czerwono-biały krawat był tylko ozdobnym kutasem zdobiącym kamuflaż patrioty.
Patriota Czarnecki i jego syn muszą być dumni ze swojej politycznej akcji. Zapunktowali w końcu u samego Prezesa i dowalili prawicowej konkurencji od Ziobro. A, że odpuścili Nowakowi i Tuskowi? Cóż, nawet wielcy patrioci muszą czasem podejmować dramatyczne decyzje.