Zdjęcie - Digiart, M.Burczyk.
Zdjęcie - Digiart, M.Burczyk.
Lodzermensch76 Lodzermensch76
841
BLOG

Mit neokolonializacji polskiego przemysłu.

Lodzermensch76 Lodzermensch76 Technologie Obserwuj notkę 11

Po dwudziestu pięciu latach Polacy wyjaśnili sobie przy pomocy m.in. pana profesora Witolda Kierżuna, że cała transformacja z PRLu do III RP była fiaskiem i neokolonializacją.W porządku więc. Już wszystko jasne. Winni zostali znalezieni. Co za ulga.

 

Szanuję Pana Profesora, jego życiorys i osiągnięcia. Jest ekonomistą i na pewno ja nie mam zielonego pojęcia o wiedzy, która on ma w małym palcu.

Ale pomówmy o czymś innym.

 

Produkcja. Przemysł.

 

Ja znam się na produkcji. Nie dostaje się za to tytułów, ani stopni. W zasadzie już nawet się tego nie uczy. To takie niemodne. I trzeba się potem napracować fizycznie. Trzeba samemu nauczyć się w praktyce jak to wszystko działa, żeby móc potem oceniać i szkolić innych. Znam się bo muszę. Nie da się prowadzić zakładu produkcyjnego nie znając się na produkcji. Ach, oczywiście można próbować. Jest przecież mnóstwo embiejów, marketingowców i socjologów w zarządach spółek. Można na wiele wyrafinowanych sposób zamordować przemysł. Wskaźnikami i tabelkami, złym planowaniem. Generalnie brakiem wiedzy. Sam dorobiłem sobie studium MBA z ciekawości. Szczerze mówiąc strata czasu. Życie i tak zmusiło mnie do poznania większości zagadnień wcześniej.

Żeby więc bawić się w ekonomię i holistyczne oceny otaczającego nas świata trzeba mieć co oceniać. Bo bez przemysłu – i to tego realnego, który wydobywa, topi, odlewa, kuje , spawa i montuje żaden ekonomista nie zarobiłby na chleb. Ani ekonomista, ani socjolog, ani etnolog. Ani nawet informatyk. Tak, tak. Wszyscy gremialnie umarliby z głodu. Na czele z blogerami modowymi i hipsterami. Ci mądrzejsi może zdążyliby do lasu zbierać grzyby i borówki. Bez scyzoryka, bo przecież nie byłoby przemysłu. Albo Ci być może zjedliby się nawzajem. Bez gotowania w garnkach oczywiście.

Świat jest mechanistyczny. Żeby coś zrobić należy to wydłubać z drewna, stali czy kamienia. Cała reszta to dodatek. Konieczny już obecnie, ale nadal tylko dodatek. Bez miedzianych kabli z huty i walcowni prąd nie popłynie. Zapadnie ciemność i wyć będą wilki.

Polska nigdy nie była krajem przemysłowym. Rzymianie, którzy niegdyś dotarli do Odry, spojrzeli przez rzekę, westchnęli i się odwrócili. Widać za dużo było dzikusów i niedźwiedzi nawet jak na ich standardy. Stary podział przemysłowy wynikający z zaborów widać do dziś. Czasy PRL to wbrew pozorom rozkwit polskiego przemysłu. Rozkwit siermiężny, okupiony ogromnymi stratami i kradzieżami, chwilami karykaturalny. Czyli w sumie jak wszystko w Polsce.

W każdym razie te hale, których nie udało się rozwalić, zniszczyć sprzedać za bezcen – stoją. Można nadal w nich produkować różne rzeczy o których politycy i etnologowie sądzą, że spadają w nieba. Ale wyrastają z ziemi same.

Tracimy w Polsce bezpowrotnie wiedzę. Łudzimy się, że już jest pięknie. No jest niewątpliwie dużo lepiej. Niemal każdy ma samochód, LCD, komputer i dużo chemicznego jedzenia z dyskontu. Ale nikt już nie potrafi toczyć, frezować, spawać. Nikt nie chce się tego uczyć. Pod względem technologicznym oddalamy się od czołówki. Są oczywiście firmy – wyjątki. Niemal wizjonerzy biznesu. Nieliczna garstka. Ekonomia EU i świata nie boi się gospodarek takich jak ta polska. Niskodochodowe montownie są w sumie dla Polski korzystne. Przynajmniej rodacy mają szanse nauczyć się „zachodniej” organizacji pracy, porządku. Mają kontakt z technologią. Tak, nawet żeby zmontować lodówkę trzeba wiedzieć jak to zrobić.

Chcecie więc dobrobytu w Polsce? Darmowych przedszkol, złobków, praw dla wszystkich mniejszości seksualnych i politycznych? Wysokich pensji, becikowego i co tam jeszcze populistyczni politycy wymyślą w chwili uniesienia? Proszę bardzo! Zacznijmy od przemysłu. Od edukacji technicznej i zawodowej. Od pracy.

Do maszyn, do hal produkcyjnych drodzy Państwo . Zapraszam serdecznie. Inaczej będziecie się tylko dziwić, dlaczego za wasze coraz większe pieniądze możecie kupić coraz mniej chińskiej odzieży, południowoamerykańskich owoców i niemieckich samochodów.

Jak już popracujecie sobie uczciwie te osiem godzin, to po pracy możecie robić co dusza zapragnie. Będzie Was stać na każde ekstrawaganckie hobby. Nawet na bycie ekonomistą.

 

Rafał Malinowski.

Jestem inżynierem i zarabiam na życie pracując w polskim przemyśle. Dużo czytam i czasem coś napiszę. Ojciec i mąż.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie