Bliskość wywołuje lęk. Bo zmusza do odsłonięcia się, ujawnienia niepewnych, czasem bolesnych spraw.
Do rezygnacji z mechanizmów obronnych.
Porzucenia kontroli.
To wszystko kojarzy się z zagrożeniem.. Sprawia, że bliskość może być pełna napięcia, niestabilna.
Rany nie zabliźnią się, jeśli nie zostaną odsłonięte.
Lęk przed bliskością związany jest ze wstydem.
Osho mówi:
Dla prawdy zaryzykuj wszystko, inaczej pozostaniesz w stanie odłączenia.
Będziesz robił wiele rzeczy, ale żadna z nich nie przydarzy ci się naprawdę.
Będziesz zmieniał miejsca, ale nigdy nigdzie nie dotrzesz.
Wszystko stanie się absurdalne..
Próbując się chronić, niszczysz siebie.
Jeśli potrafisz zachować odrębność siebie, łatwiej ci pozwolić sobie na bliskość.
Rezygnując z siebie, swej prywatności - budujesz dystans a nie bliskość.
Bliskość to nie permanentny kontakt z partnerem." J .M. Berent
Nie wstydzę się odsłonięcia.
Nie obawiam się ani braku wzajemności, ani odrzucenia.
Bliskość to żaden cud. To naturalna kolej rzeczy.
Bliskość nie obnaża, choć są tacy, co odsłonić się nie potrafią, ale z uporem pragną obnażyć innych.
Sam proces odsłonięcia uzdrawia.
Nawet gdy nie ogrzewa się w dłoniach drugiego.
I owa odrębność.
Kluczowa.
Obligatoryjna.
Bo w niej tkwi płomień ukochania tej drugiej osoby, szacunek wobec niego i pielęgnacja stref nienaruszalnych.
Cudowna naturalna chropowatość życia w bliskości...
Czujesz?