ladynoprofit ladynoprofit
227
BLOG

Rewolucji analogie...

ladynoprofit ladynoprofit Kultura Obserwuj notkę 0

"Chciałem mieć Platonowa przy sobie, gdy będę na to wszystko patrzył. Ponieważ wiedziałem, że jestem zbyt głupi, zbyt przywiązany do własnych i cudzych sądów. Gdyby nie on, nigdy bym się tu nie wybrał, ponieważ nie wiedziałem wcześniej, że chodziło o unieważnienie kosmosu. O zbawienie Kosz-Agacza.

O zasypanie tej mogiły, którą był świat, ponieważ zmarli mieli powstać aż po najstarsze pokolenia, do Ewy i Adama, a żywi już nie umierać.
Tak miało być.
Tak wierzył ślusarski syn spod Woroneża i potem oglądał klęskę największego zamierzenia w dziejach.
Dlatego w końcu tu przyjechałem.. Dlatego teraz, w Środę Popielcową, próbuję to opisać.
Ten kataklizm, w którym ludzka energia przez chwilę, a może tylko w Płatnowskiej wyobraźni, osiągnęła moc żywiołu z początków stworzenia, i wszystko, łącznie z odwróceniem praw kosmosu i wskrzeszeniem, stało się możliwe.

Popielec.
Mój Boże, ta smętna duchowa nędza kałmuckich i osetyjskich nieudaczników i oprychów. Ich pomysły dla świata, żeby go zelektryfikować i potem przy żarówkach, szczuć biednych na bogatych, głupich na mądrych, brzydkich na ładnych, młodych na starych.

Elektryczność i nienawiść. Co to miało wspólnego z rewolucją? Nic. To był tylko szaber na globalną skalę, z którego Kosz-Agacz dostał ochłap, strzęp zamiast nieśmiertelności. Zamiast wyzwolenia z kołowrotu narodzin i śmierci zakurzone skrzyżowanie dróg wiodących ku granicom, których pilnuje strach i rekruci w rozdeptanych butach.

No więc, gdyby nie "Wykop" nigdy bym tu nie przyjechał i nie wspinał się na stoki Kurajskiego chriebietu, by popatrzeć z góry na człowiecze siedziby

Gdy latem wylądowałem w Bracku, zobaczyłem, jak szary deszcz pada na stary beton, na rdzę, na spękane szkło. W jednej chwili, w przedziwnym jasnym błysku pojąłem, że widzę ślady klęski.
Lecz wcale nie tej, o której przywykliśmy rozprawiać z wyższością, satysfakcją i wzgardą, że oto ruski komunizm upadł, ten wynalazek dzikich i niedomytych rozpadł się w proch i to dzięki nam, dzięki naszemu odwiecznemu pragnieniu wolności. Bo my załapaliśmy się tylko na resztki.

Kiedy w Bracku deszcz padał na pokruszony beton, na zardzewiały metal i na poszarzałe szkło, pojąłem, że tutaj w tym kraju, wszystko jest przesiąknięte klęska na skalę o której nie mamy pojęcia.

Wyobrażaliśmy sobie jakąś zabytkową, staroświecką rewolucję, w której jedni zabiorą drugim, zlikwidują własność oraz zbędną cześć społeczeństwa.
Oglądaliśmy upadek biorąc go za zwycięstwo. Tymczasem ci, którzy znali prawdziwy sens, wiedzieli, że szło o unieważnienie materii, o jej przekroczenie. Materializm był tchórzostwem. Chodziło nie o jakieś dziecinne zniesienie własności, ale o zniesienie jej przedmiotu.
Różnicująca, dzieląca ludzi materia miała odejść w przeszłość pomiędzy wszystkie minione zabobony.
Nie wiem dlaczego pojąłem to w Bracku, gdy samolot zatrzymał się na mokrym spękanym betonie."  A. Stasiuk "Wschód", str184-6.
* * *

Fenomenalny portret wciąż żywego potwora....
Fenomenalny...

* * *

I niepowtarzalność miłości. Nienaruszalny kapitał ...podmiotu.....

Kiedy krzyczysz - wszyscy cię słyszą. Kiedy szepczesz - słyszy cię tylko ten, który jest blisko ciebie. Kiedy milczysz, słyszy cię tylko ten...kto cię kocha...

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura