ladynoprofit ladynoprofit
376
BLOG

Triatlon...

ladynoprofit ladynoprofit Społeczeństwo Obserwuj notkę 6

„Odwagą jest pokonywanie obaw, lęków czy ograniczeń, a nie ich brak” Anna Wantuła.

Pisanie i bieganie to samotne zajęcia, ukończenie powieści oraz maratonu wymaga tej samej dyscypliny. Pierwszą jej składową jest umiejętność oddzielenia samotności od osamotnienia, zrozumienia różnicy między tą pierwszą, która chroni, i tym drugim – stanem, który „wyżera” i rozpuszcza serce.

Samotność wiąże się z wolnością, przynosi spokój i ukojenie, wytchnienie od przymusu, ale przede wszystkim stwarza przestrzeń do refleksji, analizy, twórczej pracy, zadawania pytań i wsłuchiwania się w odpowiedzi, które płyną tylko z wnętrza. Tak pojęta samotność sprzyja dokonywaniu świadomych wyborów. Ten proces oczywiście nie ma końca.

Bo dyscyplina nie jest niczym innym jak wyrazem miłości do samego siebie. Ćwiczenie jogi, pływanie, malowanie obrazów, medytowanie czy właśnie bieganie lub pisanie może wydarzyć się jedynie wtedy, gdy wynegocjuję ze sobą odpowiednią ilość czasu. Te same decyzje podjęte ze względu na osamotnienie bywają kompensacją, mogą wybuchnąć namiętnym początkiem i równie szybko zgasnąć, gdy w wyniku zewnętrznych wydarzeń osamotnienie zniknie. To nie jest dyscyplina, tylko chwilowy zryw, impuls, w najlepszym wypadku zapowiedź dyscypliny, o ile podjęte działania będą przynosiły wyraźne i szybkie korzyści.

Dyscyplina w dorosłym życiu to nie tylko realizacja prawa do przeżycia, ale przede wszystkim zdolność wybierania dróg, na których możemy osiągać sukcesy, doświadczać szacunku, prestiżu, uznania, poczucia samorealizacji, rozwijać siebie, swoje talenty, zainteresowania i poczucie własnej wartości. Podobnie jak w przypadku rozróżnienia samotności od osamotnienia i w tej sytuacji warto uczciwie zbadać swoje intencje. Czy wybieram określoną pracę i sposób, w jaki ją wykonuję, ze względu na lęk o przetrwanie, czy ze względu na potrzebę samorealizacji? Czy moje życie, tu i teraz, jest naprawdę zagrożone? Czy o mojej wartości świadczy liczba przyjaciół, pieniędzy i metrów kwadratowych, czy jakość relacji, osiągniętych celów i nastrojów towarzyszących mi na owych metrach kwadratowych?

Zdyscyplinowany tryb życia oznacza niewątpliwie zamianę pasywnego na aktywne, jest świadomym wyborem, autonomicznym życiem. Kiedy odnajduję to, co jest dla mnie ważne, konieczne, by czuć satysfakcję, lub co daje zwykłą codzienną radość czy dumę, w końcu gdy wiem, kiedy moi bliscy są bezpieczni i zadowoleni, zaczynam poruszać się po osobistej mapie.

Gdy Haruki Murakami miał szesnaście lat i nikogo nie było w domu, rozebrał się do naga, stanął przed dużym lustrem i obejrzał się od stóp do czubka głowy. Sporządził na tej podstawie listę swoich niedoskonałości, na przykład: za gęste brwi, dziwny kształt paznokci. Gdy dotarł do dwudziestej siódmej wady, zrobiło mu się niedobrze i zrezygnował. Doszedł do wniosku, że kiedy zacznie przyglądać się bardziej skomplikowanym obszarom, takim jak charakter, inteligencja czy wytrzymałość, lista będzie nieskończenie długa. To doświadczenie stało się „smutnym arkuszem kalkulacyjnym mojego życia, ukazującym, jak bardzo straty przewyższa-ją zyski. Teraz, jakieś czterdzieści lat później, gdy stoję nad brzegiem morza w czarnej pływackiej piance, w okularach pływackich na głowie i czekam na start triatlonu, wracają do mnie niespodziewanie tamte wspomnienia. (...) Za kilka minut przepłynę tysiąc pięćset metrów, przejadę na rowerze czterdzieści kilometrów i przebiegnę dziesięć. Co chcę tym udowodnić? Czym to się różni od napełniania wodą starego wiadra z małą dziurką na dnie?”.

Murakami, jak każdy z nas, uczył się metodą prób i błędów osiągać cele, dostawać od życia to, czego się chce, i odrzucać to, co zbędne, bolące. W końcu wypracował własną definicję dyscypliny, która pomaga mu pokonywać triatlony, pisać bestsellery i radzić sobie z codziennością. „Gdy zaczyna się rozpoznawać własne wady i godzić z faktem niemal nieskończonej liczby niedoskonałości, najlepiej zająć się swoimi mocnymi stronami i nauczyć żyć z tym, co się ma. (…) Mój czas, miejsce, które zajmuję, mój zewnętrzny wygląd – wszystko to ma drugorzędne znaczenie. Dla biegacza takiego jak ja liczy się tylko osiąganie o własnych siłach celu, który przed sobą stawiam. Poświęcam temu wszystko, wytrzymuję to, co trzeba wytrzymać, i jestem w stanie odczuwać na swój własny sposób satysfakcje. /Robert Rient/

 

Zakochana w suwerenności. Smakoszka autentyzmu. Ze słabością do erekcji intelektu. ministat liczniki.org

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo