Mateusz Bobek Mateusz Bobek
1285
BLOG

IDA a sprawa Polska

Mateusz Bobek Mateusz Bobek Kultura Obserwuj notkę 18

Ten Oscar mimo wszystko jest bardzo zaskakujący. Oczywiście na końcowym etapie, po zdobyciu innych prestiżowych nominacji i nagród "Ida" była już murowanym faworytem do statuetki, ale fakt, że do tego doszło dziwi mnie do dziś.

 

***

Zachodzę w głowę dlaczego. Pamietam dobrze jeszcze swoje wrażenia z premierowej projekcji i pamietam druzgoczący tekst napisany na gorąco: http://panmlody.blogspot.com/2013/11/ida-seans-ogromnego-rozczarowania.html

 

Jak teraz patrzę na tę recenzję, to jest mi, co tu dużo mowić, bardzo nieswojo. Bo moja negatywna opinia na temat filmu pokazuje, że albo się nie znam na kinie albo podświadomie coś mnie w nim ubodło. Bo przecież zbiorowa euforia krytyków musiała powstać na podstawie czegoś, to nie może być tylko nadmuchany balon medialny, którego nikt do tej pory nie przekłuł.

 

I dodatkowo, niezbyt fortunnie w obliczu sukcesów “Idy” obnosić sie z krytycznymi opiniami skazując się tym samym na reputację polskiego malkontenta. Ucieszyłem sie więc autentycznie z sukcesu Pawlikowskiego, choć zdania znacząco nie zmieniam. No może pod presją deszczu nagród dla “Idy”, obecnie byłbym skłonny do łagodniejszego potraktowania niektórych kwestii.

 

Podtrzymuję jednak swoją opinie, że to film podręcznikowy i nazbyt ułożony, żeby rościć sobie prawa do arcydzielności. Brak w nim ochoty do pogłębiania wątków, reżyser ślizga się po powierzchni: cytuje Szkołę Polską, ale to są tylko takie formalno-treściowe gierki. Żal nawet spłycenia tych głownych wątków związanych z problemem żydowskim i religijnością lub jej brakiem u bohaterki (znak tych czasów – estetyka dominuje nad istotą rzeczy).

 

****

Natomiast, na czym chciałem sie teraz głownie skupić, a czego niemal nie przewidziałem obejrzawszy “Idę”, to jej polityczna kontrowersyjność, podchwycona najpierw przez część środowiska historyków, a następnie prawicową publicystykę.

 

Chodzi głównie o zarzut rzekomej antypolskości ”Idy” prowadzący do zwyczajowej, radyklanej polaryzacji opinii. Prawica nie cieszy sie z Oscara i wali w “Idę” jak w bęben, z kolei mainstream podłącza się pod chór pochlebców filmu z równie fałszywą tezą, że główny atut “Idy” tkwi w pokazywaniu naszego, gorszego, polskiego “ja”.

 

Oczywiście to tylko polityczne uproszczenia złożonej kwestii, jaką jest kinowa jakość dzieła. Prawica nie cieszy sie z Oscara, bo rozpowszechnia się niby mit Polski antysemickiej, która pokornie musi kajać się za popełnione grzechy zamiast móc sie szczycić historyczną prawdą o “kraju bez stosów”, a potem najliczniejszych na świecie Sprawiedliwych wobec Żydów. I pewnie coś w tym jest, kiedy już na tą ścieżkę rozumowania się zejdzie.

 

***

Fałszywość takiego przekonania opiera się na tezie, że kino jest narzędziem publicystyczno-propogandowym, jak swego czasu chciał tego Lenin. Otóż nie.

 

Kino to przede wszystkim sztuka, to konglomerat technicznych elementów (zdjęcia, montaż, scenografia) i tych, artystycznych - nieuchwytnych (aktorstwo, reżyserskie dotknięcie, emocje przy zetknięciu się z filmem każdego widza z osobna). Gdyby liczyła sie tylko polityka - a co za tym idzie każdy antypolski film otrzymywałby nagrody, co roku finiszowalibyśmy z szeregiem wyróżnień. A przecież fatalne, dużo słabsze niz “Ida”, “Pokłosie” Pasikowskiego nie otrzymało żadnych laurów na większych festiwalach.

 

“Ida”, pomimo braków, ktore w niej widzę, nie jest filmem politycznym.

 

 

***

Filmy patetyczne, patriotyczne czy nawet skromniejsze, ale skupione na pokazywaniu cnót i wartości skazane są na niepowodzenia na festiwalach i podsumowaniach. Jurorzy (najczęściej inni twórcy) oczekują filmów, w których odbywają sie interesujące konflikty, których bohaterowie sa niejednoznaczni. Niemal niemozliwe jest zrealizowanie filmu gloryfikującego coś lub kogoś i zebrania za to wysokich ocen artystycznych.

 

Twórca, który zdecyduje sie zrealizować taki film, otrzyma pewnie swoją nagrodę. Widzowie -, ci których ten film pośrednio lub bezpośrednio dotyczy będą się nim wzruszać i zachwycać z uwagi na osobistą więź. Dodatkowo może walor dydaktyczny filmu spowoduje, że na film natrafi młodzież, co da autorom satysfakcję, że czegoś nauczyli innych. Ńatomiast niekonieczmie zostaną dostrzeżeni na zachodnich festiwalach, czy docenieni na Oscarach. Paradygmat współczesnej sztuki jest od wielu lat inny i nie warto z tym polemizować.

 

Oczywiście czasem prześliznie sie przez Oscary jakiś politycznie zorientowany na patriotyzm film amerykański. Kiedyś pewnie nawet tak się często zdarzało, ale dziś model kultury filmowej promuje raczej: poszukiwania, błądzenie i pytania niż przemawianie ex cathedra. Film, choć w swej naturze umożliwia patos i epicki przekaz, równie łatwo może od tej broni zginąć i zamienić sie w nieznośną propagandę.

 

***

 

Filmy, takie jak “Ida” dają się lubić. Wyważone, skromne, które nawet poruszając wątki społeczne jak polski antysemityzm czy antypolski syjonizm - czynią to subtelnie, jakby od niechcenia. Jakby mówiąc do nas: nie to nas nie do końca interesuje. Najważniejszy dla nas jest ten magiczny świat przeszłości, ta wędrówka niczym kino drogi, ta nostalgia. Zresztą, argumentując już czysto praktycznie - każdy, kto obejrzał ”Idę” wie, że nagonka polityczna na ten film jest akurat z gruntu niesłuszna, choćby dlatego, że rzekomy antybohater - Polak, który zamordował filmowych Żydów, zrobił to ze strachu o swoją rodzinę. I przed śmiercią pokazywany jest cierpiący, udręczony.

 

Czy naprawdę akurat tego typu ujęcie problemu wojny czyni nam Polakom krzywdę?

 

 

***

Zaprzeczę teraz trochę sobie, ale pewnie jest coś takiego, jak oczekiwania kultury zachodniej względem Polaków. Nadal chcą nas widzieć, jako naród z bolesną przeszłością wojny i komunizmu. Stąd też sukces “Idy” - takie kino polskie jest dla świata zachodu najbardziej zrozumiałe.

 

Ale musimy też zrozumieć, że zachodnia krytyka filmowa to także szereg ludzi, którzy od lata zajmują się kinem. A kino europejskie jest współcześnie traktowane w USA z dużo większą swobodą, niż produkcje amerykańskie. A to z prostej przyczyny, że nie są w żaden sposób powiązane kapitałowo.

 

 

***

Starajmy sie więc nie popadać w przesadę. Walczmy o dobre imię Polski wtedy, kiedy mówią o polskich obozach lub polskich ludobójstwach, ale nie atakujmy twórców, którzy naprawde nie mają ochoty wpisywać sie w fałszywie postawioną polaryzację - dobry Polak patriota i zły Polak kosmopolita.

 

Jednoczesnie starajmy sie też patrzeć na kino, nie jako oręże propagandy, ale wolną tubę artystów. Bo dziś dyskutujemy politycznie nad “Idą”, a jutro zaczniemy wypominać PISFowi wyłożenie pieniędzy na jakikolwiek niedydaktyczny i nieprzysługujący się krajowi film. Naprawdę o to miałoby chodzić w kinie?

Absolwent kulturoznawstwa, spec.filmoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przedsiębiorca, właściciel studia produkcji filmowej. Reżyser i scenarzysta filmów fabularnych, dokumentalnych. Producent filmów reklamowych, edukacyjnych. Muzyk związany ze sceną alternatywną. Z zamiłowania piszę i dyskutuję. Ponadto czytam i słucham.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura