Prasa doniosła wczoraj, że na 30-lecie „Solidarności” osiągnięto wielki sukces – budowa nowej siedziby Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku ma być tańsza o 85 mln zł, czyli nie 292 mln zł lecz 207 mln.
Postawiony z betonu, szkła, marmurów i stali powykrzywiany klocek, w którym ma rosnąć zboże, trawa i drzewa – na znak czystości ekologicznej, ma wyglądać tak:
To coś rdzawego koloru ma niby przypominać budowany statek albo halę...
Ta budowla ma być „połączeniem muzeum, ośrodka kongresowego, placówki badawczej i archiwum – jednym słowem wszystkiego, co jest związane z ruchem Solidarności”. „Wszystkiego, co jest związane” – czyli z niczym, gdyż „Solidarność” od momentu swego powstania była związana z pracownikami zatrudnionymi we wszystkich dziedzinach życia i z ruchem społecznym. Nie była związana z martwą bryłą, choćby nawet z trawką w środku, których pełno jest na całym świecie – i to dużo piękniejszych.
Życie było solidarnością, idea była związana nieodłącznie ze stocznią, z robotnikami, z industrialną zabudową, maszynami i ludzką pracą. Wciąż jest z tym związana. Nie ważne ile osób w habitach lub w garniturach i w krawatach, prezesów, dyrektorów, polityków i „zbowidowców” będzie perorowało, że „Solidarność” to muzeum i archiwum, miejsce rautów i akademii, a służy temu, aby się tu pokazać i zebrać oklaski. Siedziba ECS będzie bez ducha, będzie pełna sztucznego blichtru, komputerów i multimedialnych atrakcji za miliony złotych.
Nowa siedziba ECS w miejscu powstania „Solidarności” wygląda jak gwóźdź do trumny idei pomocy wzajemnej.
Dziś wyburza się budynki stoczniowe. Ostatnio Fundacja Droga do Wolności postanowiła, zamiast wyremontować i wykorzystać budynek byłej stołówki stojącej przy bramie nr 2 Stoczni Gdańskiej, ją zburzyć. Pewnie teren sprzedadzą i za kilka milionów złotych dalej będa mieli na swoją statutową działalność - czyli pensje i delegacje. Być może ja przyczyniłem się do tego. Nie dość, że na blogu opublikowałem zdjęciatego doprowadzonego do ruiny obiektu z plakietkami "Droga do Wolności, Teren prywatny wstęp wzbroniony", to jeszcze upomniałem Borówę, czyli Jurka Borowczaka, który jest dyrektorem Fundacji, żeby chociaż na czas obchodów przysłonili ten pełen smutku obraz nędzy i rozpaczy ogromnym banerem, aby nie straszył tych, którzy przyjadą tu w sierpniu.
Cóż.... po co inwestować, po co cokolwiek z obiektów stoczniowych uratować, lepiej zburzyć a zarobione pieniądze skonsumować. Prezes tejże Fundacji, czyli Bogdan Lis, ostatnio marudził, że o. Zięba, dyrektor ECS skarży się, że dostał jedynie 13 mln zł na obchody, a nic nie jest w stanie dobrze zorganizować, a on 5 lat temu za jedynie 6 mln złotych zrobił "wspaniałe obchody". O ile dobrze pamiętam to 2 mln zł dostał na swoją wystawę "Drogę do wolności" a za resztę pospraszał wielu gości zagranicznych i urządził trzydniową konferencję. Jaką to wystawę można by zrobić za dwa miliony złotych... romarzyłem się.
Obecnie za sprawą własnych pieniędzy i społecznych datków "Solidarność" sama od podstaw wyremontowała budynek BHP, w któym były podpisane sierpniowe porozumienia. Ogromny wysiłek finansowy i organizacyjny. Jego otwarcie po remoncie jest zaplanowane na 24 sierpnia. Jednocześnie zostanie w nim otwarta wystawa. Nie, nie... "S" nie dostała tak jak prezes Lis 2 mln zł dofinansowania z budżetu państwa na wystawę. Robi ją za 100 tys. złotych.
Niektórzy budują pałace, inni burzą powierzone im obiekty stoczniowe. Jedynie "Solidarność" uratowała, to, co była w stanie uratować i za bardzo skromne środki próbuje przedstawić na wystawę ideę "Solidarności" - aktualną do dziś. Niestety, możnaby pokazać na niej o wiele, wiele więcej, ale i czasu brak - bo był remont, i funduszy brak.
W moim przekonaniu zamiast budować nową siedzibę ECS należało ratować ze stoczni to, co jeszcze można uratować, co już samo w sobie jest zabytkiem, a nie ruiną przeznaczoną do wyburzenia. Siedziba ECS mogłąby mieścić się w takim, jeszcze jakimś cudem zachowanym obiekcie Stoczni Gdańskiej:
To jest duch "Solidarności", tylko hala fabryczna może przypomnieć o tym, że ideą "S" nie była jedynie polityka i walka o władzę, że to nie była trampolina dla karierowiczów i politykierów, ale była to obrona godności człowieka pracy, aby, jak mówił ks. Tischner praca nie była kłamstwem.
Nic mnie nie przekona, że wewnątrz hali nie mogłoby się mieścić centrum "muzealno-archiwalno-kongresowe", a nawet, że tej hali nie możnaby przenieść w miejsce planowanej budowy nowej siedziby. Cóż, dziś już za późno na jakiekolwiek zmiany. Trójmiejscy konserwatyści budują dla siebie następne mauzoleum - po stadionie na euro i hali widowiskowej sopocko-gdańskiej będzie następny kolosalny obiekt za setki milionów złotych - bez fantazji, bez ducha, bezmyślny.