Lewastronamocy Lewastronamocy
141
BLOG

Eurolibacja

Lewastronamocy Lewastronamocy Kultura Obserwuj notkę 0

Nie należę ani do grupy "euroentuzjastów", ani też "eurosceptyków" w kontekście organizacji i przebiegu finałów Mistrzostw Europy w piłce nożnej na terenie naszego kraju. Dostrzegam zarówno plusy, jak i minusy trwającego właśnie okresu, nie tak jednak wyobrażałem sobie inaugurację turnieju w stolicy.

Nie - nie miałem okazji uczestniczyć w innych turniejach finałowych piłkarskich mistrzostw świata bądź jakiegokolwiek kontynentu. Nie umiem sobie jednak wyobrazić, aby podobnie wyglądały ulice Grecji, Austrii lub Szwajcarii. Dwa dni temu miałem dziwne przeczucie, że wystarczy iskra, a będziemy świadkami totalnego armagedonu.

Zapewne "ze środka" czyli z perspektywy Stadionu Narodowego bądź centralnych punktów strefy kibica pod Pałacem Kultury i Nauki wszystko wyglądało dużo bardziej przyjemnie, jednak postanowiłem zbadać sytuację dokładniej, robiąc sobie w trakcie dnia kilku dłuższych spacerach po ulicach w centrum miasta. To, co działo się wokół strefy kibica zarówno przed, jak i po meczu z Grekami mogło przypawić o niemały ból głowy.

Hordy pijanych wyrostków, wydzierających się w niebogłosy nie odnośnie konfrontacji z Grekami, ale tej, na którą każdy stuprocentowy Polak-patriota czeka najbardziej, czyli z Rosjanami, dziesiątki tysięcy butelek i puszek po piwie, porozrzucanych wzdłuż ul. Marszałkowskiej w dużej mierze przez osoby niepełnoletnie, masowe kradzieże w sklepach. Niestety nie były to obrazki odosobnione, ale wszystkie zarejestrowane przeze mnie zaledwie podczas 2-3 godzin spędzonych w centrum miasta.

Niewiele lepiej było po meczu. Nieważne było Euro, ważne było wylewanie prywatnych frustracji i kompleksów. W efekcie "je*aliśmy" więc "Ruskich", "pie*doliliśmy Polonię", "kochaliśmy Legię" i tak dalej i tak dalej. Dla niewielu - przynajmniej tych rozwrzeszczanych - ważna była Polska, Grecja czy Euro. Najważniejszy był fakt, że tego dnia na ulicach zasady nie panowały, było za to rozluźnienie i krew rozcieńczona w alkoholu płynącym przez żyły małolatów i małolatek, którzy opanowali ulice miasta.

Nie wiem, może miałem po prostu słabszy dzień i widziałem to co chcę? To jednak mało prawdopodobne, bo moja opinia nie należy do odosobnionych. Było mało europejsko, z całą pewnością natomiast na wskroś polsko. W najgorszym tego słowa znaczeniu - nie żebym przeciwko wielu naszym zwyczajom i tradycjom miał coś przeciwko.

Może na meczu z Rosją będzie lepiej? Należy mieć nadzieję, choć patrząc na to, co w mediach i na ulicach dzieje się jeszcze przed 12 czerwca wydaje się, że zastosowanie będzie miała tutaj maksyma "nadzieja matką głupich".

Bezpartyjny. "Na lewo od PO"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura