Lewastronamocy Lewastronamocy
351
BLOG

Brunatne 0-1

Lewastronamocy Lewastronamocy Polityka Obserwuj notkę 1

Można powiedzieć, że wciąż gramy na własnym boisku. My, broniący obecnego ustroju i państwa, którym podoba się Rzeczpospolita Polska. Bez względu na sympatie polityczne gramy u siebie. Jeśli jednak trzymać się terminologii piłkarskiej do przerwy dostajemy w dupę na własnym boisku, bo okazało się że młodzi, utalentowani w brunatnych koszulkach pokazali kilka ciekawych trików.

Powyższy wstęp to duże uproszczenie, jednak nie jest dobrze. Mądre głowy w TV i gazetach przekonują nas, że wszystko jest okej, bo niby na "Marszu Niepodległości" był tłum ludzi, niby bywało niebezpiecznie, ale w sumie było grzeczniej niż rok temu. To totalna kapitulacja i to na własnym boisku. Na straży tego ładu  stoi rzekomo Prezydent Komorowski, który kontynuując rozważania z zielonej murawy jako trener - mówiąc językiem młodzieżowym - "nie kuma bazy." Wygląda niczym Andrzej Stejlau albo Antoni Piechniczek, dający w przerwie światłe rady w studiu TVP dla gości pokroju Mourihno czy Guardioli. 

Jego przemówienia pisane przez mądre głowy w porozciąganych swetrach w Pałacu Prezydenckim nie trafiają do młodych. Do młodych trafiają Ci, którzy na ulicy potrafią powiedzieć to, czego młodzież oczekuje. "Jesteśmy wkurwieni", "chcemy zmiany", "rząd ma nas w dupie", "trzeba zrobić coś z tym gównem". Ich nie interesuje, że mówią do nich faceci, którzy o rządzeniu mają takie pojęcie jak ja o hodowli jedwabników. Ważne, że socjotechnicznie rozgrywają to mistrzowsko.

Rozgrywają mistrzowsko bo w obozie ich rywali same kontuzje, symulki i niejednokrotnie stare gwiazdy. Dziś polityki nie robi się w gabinetach, na ładnych kolacjach czy w przypadku wielu polityków młodego pokolenia na wódzie i whisky w klubach. Dziś - w czasach coraz mocniej odczuwalnego kryzysu - politykę robi się na ulicy niejednokrotnie zaciśniętą pięścią, groźbą i po bandzie. Blisko tych, na których chce się później liczyć przy wyborczej urnie. Jeśli grający na własnym boisku tego nie zrozumieją wówczas spadek do drugiej ligi jest nieunikniony. A na zapleczu ekstraklasy wiadomo jak sie gra. Mniejsza kasa, mniejsza siła przebicia i łatwiej o zakulisowe roszady przy zielonym stoliku, co do których drużyna brunatnych nie będzie miała skrupułów.

Okej. Odejdźmy na chwilę od piłkarskiej terminologii. Należy sie otrząsnąć, bo dzwonek zabrzmiał wczoraj ostatni. Gdy czytam w mediach, że jednak nie jest źle to opadają mi ręce. Drodzy dziennikarze! Drodzy politycy! WY SIĘ PO PROSTU BOICIE! Boicie się, bo nie razi Was grad kamieni, płyt chodnikowych i rac rzucanych w policje. Bo na legalu można dziś powiedzieć, że cały ład, na który ZAPIERDALAŁY (jak słusznie określiła jedna z faktycznych gwiazd ostatnich dni - Władysław Frasyniuk) przez lata różne grupy społeczne dziś jeden gnojek z drugim chce wypieprzyć w kosmos i ma posłuch dziesiątek tysięcy fanów w kraju!

Czas na ostrą burę w szatni. W drugiej połowie nie można stosować starych, wyświechtanych trików, których skuteczność podważył mistrzowsko w ostatnich wyborach Janusz Palikot. Jedna sondażownia z drugą nie zakłamią głosu ulicy. Mądry politolog, który ulice widzi zza szyby swojego nowoczesnego samochodu nie przekona widzów, że to garstka radykałów. To NIE JEST ŻADNA GARSTKA! Jeśli ktoś -  jak Robert Winnicki - może stwierdzić bez żenady, że zadymy to "prowokacja zamaskowanej policji, która zaatakowała niezamaskowaną, aby ta potem zaatakowała niewinnych patriotów" - to jest nieco śmieszno, nieco straszno. Skoro poklask znajduje taki tekst, czemu za miesiąc nie sprawdzić wytrzymałości opinii publicznej i nie stwierdzić, że kilkaset tysięcy emigrantów w naszym kraju zabiera prawcę prawdziwym Polakom i w sumie powinno "wypierdalać"? No, czemu?!

Czemu gospodarze pozwalają na to, aby miesiącami banda dziennikarzy-polityków pastwiła się nad garstką niemieckich antyfaszystów, którzy sprali nieprzypadkowego skrajnego prawicowca na Nowym Świecie, podczas gdy wczoraj po ulicach stolicy hasały setki węgierskich nacjonalistów. Używając terminologii prawicy - w nasze święto!? Czy we wrocławskim squacie dokonano samopobicia? Chyba nie, ale o tym w swoim wieczornym programie realizowanym w moich podatków nie powie Janek Pospieszalski. On zajmie się wywiadem z jakimś oszołomem, któremu odrzuli kamień i chciał się pożalić, że zrobili to celniej od niego.

Jest fatalnie... Wczorajszy marsz antyfaszystów pokazał jak bardzo jesteśmy rozbici i jak bardzo bagatelizujemy problem skrajnej prawicy. Niecałe 1000 osób czyli mniej więcej tyle, ilu uczestników Marszu Niepodległości... z samych Węgier. 1000 osamotnionych osób, które twierdzą, że blokowały faszyzm, w głębi ducha modląc się, aby bandzie kiboli nie wejść w drogę i nie zostać przez nich przemielonym. To nie jest normalne i nie piszę nawet w formie pretensji do antyfaszystów. Nie Wasza wina, że tak chore i zdominowane przez prawicę mamy społeczeństwo.

Czekam tylko na płaczliwe i STRACHLIWE statystyki mediów, które na dowód poprawy zaczną podawać, że w stosunku do zeszłego roku zużyto o 50 pojemników gazu łzawiącego mniej, wyrwano 400 kg mniej kostki brukowej i ucierpiało o dwóch mniej policjantów, tymczasem liczba sklepowych witryn wybitych przez nacjonalistów obniżyła się o 24%!

Czekam na to, jak coraz pewniejsza siebie skrajna prawica nie tylko pobije, a zabije jakiegoś "lewaka", Żyda czy afrykańskiego sprzedawcę w kebabie. Wtedy przekaz mamy prosty. Do ciupy pójdzie więzień sumienia, a nie daj Boże, niech w jakichś starciach radykałów skrajny prawicowiec zginie. Oczywiście po pierwsze dlatego, że ginąć nie może i nie powinien w zamieszkach nikt, po drugie historia martyrologii gotowa. Nic bardziej nie jednoczy niż takie wydarzenie.

Potrzeba zmiany. Dziś wiatr wieje w żagle radykałów, bo takie są tendencje w Europie, ale także bo tak radykałom pozwolono. Winowajców mamy wielu. Od nijakich mediów, po nijakich polityków którzy zamiast zapieprzać, troszczą się w większości o siebie. Z partią rządzącą na czele! Tak! I tutaj słów kilka o rzekomo największych na polskiej scenie politycznej.


Premierze Tusk! To głównie Tobie "Drogi Premierze" zawdzięczamy, że dziś na ulicach Warszawy coraz wyżej głowę podnosi brunatna przemoc! Stworzyłeś przy pomocy PR-owców i mediów coś, co jest niestrawną i NIESPRAWNĄ papką bez żadnego jednolitego przekazu. Tego młodzież nie lubi.

Śledztwo smoleńskie, arogancja władzy, afery i aferki oraz przekonanie o własnej nieomylności połączone z zadufaniem. Wytoczyłeś "Drogi Premierze" nieodpowiedzialną walkę najbardziej odrzuconym grupom społecznym w sposób najgorszy z możliwych. Ludzie nie są baranami. Im nie można zamykać stadionów "bo tak", nie można nawiedzać mieszkań o 6 rano bez wyraźnych powodów, nie można wreszcie na równi stawiać faszysty z antyfaszystą! To nic innego jak LEGITYMIZOWANIE! To zrobiłeś "Drogi Premierze" rok temu "będąc ponad tym". Nie potępiając inicjatywy skrajnej prawicy zanim wyszła na ulicę! To dzięki Panu, Panie Premierze dziś obciachem nie jest gadać o zamachu, paradować w prawicowym mundurze czy w kominiarce na manifestacji, bądź też wspierać gości pokroju Artura Górskiego czy Stanisława Pięty!

Obciachem nie jest, bo sam takich Górskich ma Pan w swoich szeregach! Dopóki ludzie pokroju posła Żalka w PO będą, nikt nie przekona mnie, że jesteście nowoczesną partią, która w tym kraju może zatrzymać brunatne morze, które rozlewa się po Polsce. Nie przekona mnie, bo coś Panu w tajemnicy powiem. Gdy Żalek, Górski i Pięta zobaczą, że brunatny jest trendy, chętnie ucywilizują powstającą partię swoimi twarzami. Ale ja nawet te błędy rozumiem. Przed 11.11.11 tak podpowiedziały tabelki dostarczone przez doradców. Na Wilanowie brunatnej przemocy jeszcze nie doświadczyli i pewnie znowu się nabiorą.

No i ukochany PiS. Drogi wyznawco Jarosława Kaczyńskiego! Nie ciesz się! Wczoraj Twój Prezes oddał pałeczkę! ZDEZERTEROWAŁ z ulicy w święto, które powinno być dla niego i wyznawanej przez niego wizji najważniejszym politycznie świętem w roku. Ja rozumiem. Twój lider bał się, że powiedzą coś złego, że się wymknie. Też bym się pewnie bał. Przede wszystkim utraty poparcia. Ale wczoraj Drogi Wyborco PiS straciłeś coś, czego jeszcze nie rozumiesz. Tysiące  tych, którzy - przy całym szacunku - o sile kraju będą z racji wieku będą decydowali nie  przez 10 może 20 lat, ale  tych, którzy mają wszystko przed sobą!

Dla nich idolem przestaje być Kaczyński, a staje się Winnicki. Zauważają to chyba nieliczni i tutaj muszę przyznać, że dobrze wyczuł to redaktor Sakiewicz. Dla tych młodych jesteście drodzy PiS-owcy bezjajecznymi lewakami i rozgrywają Was, jak i nas - przeciwników smoleńskiej obsesji - mistrzowsko. Doprowadzono do tego, że dziś liberalny jest Giertych i całkiem serio twierdzi, że "szuka swojego miejsca na scenie politycznej". Czyli, że co... może w ramach jego liberalnego coming-outu wstąpi do SLD albo będzie uznawany za "liberalne skrzydło PO"?

To nie Giertych się zmienił. To zmieniła się Polska każdego dnia modelowana przez młodych, sprawnych organizatorów z NOP, ONR czy MW. Gdy oni modelują, dziesiątki tych, którzy powinni działać wykorzystując gasnący z dnia na dzień autorytet myślą o swoich miejscach na listach i jak zapomnieć o problemach w oparach otaczającego ich absurdu.

 

"...Als die Nazis die Kommunisten holten, habe ich geschwiegen; ich war ja kein Kommunist.
Als sie die Sozialdemokraten einsperrten, habe ich geschwiegen; ich war ja kein Sozialdemokrat.
Als sie die Gewerkschafter holten, habe ich nicht protestiert; ich war ja kein Gewerkschafter.
Als sie mich holten, gab es keinen mehr, der protestieren konnte".

 

 

Bezpartyjny. "Na lewo od PO"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka