Lewastronamocy Lewastronamocy
641
BLOG

Ach Ci biedni narodowcy

Lewastronamocy Lewastronamocy Polityka Obserwuj notkę 4

Wrzenie zapanowało na prawicowych stronach internetowych po wczorajszej "Manifie" w Warszawie. Złe, agresywne i znające sztuki walki feministiki oraz ich partnerzy dotkliwie pobili grupkę niewinnych narodowców, którzy w imię pokoju pragnęli zamanifestować, jednocząc się z większością postulatów Manify. Tak między innymi na antenie TVN starała się przedstawić sprawę Maria Piasecka-Łopuszańska, co przy nijakim i nieprzygotowanym Piotrze Gadzinowskim wyszło jej w niedzielny wieczór dość sprawnie i przekonująco.

Tak się pechowo dla owej "poszkodowanej" grupy składa, że całe zajście obserwowałem od początku do końca z odległości pięciu metrów. Nikt nikogo nie uderzył, nikt nie doznał obrażeń, a przepychanki owszem - były z dwóch stron i miały na celu odsunięcie od głównej grupy uczestników jak zwykle niewinnych narodowców, próbujących hasła i idee Manify wyśmiać. Ileż to żali wylała wczoraj Pani Piasecka. Przecież one poszły tam z miłości do kobiet, zgodnie z duchem feminizmu, poczuły się zaproszone jako "Kobiety dla narodu". Skrajną głupotą i nieodpowiedzialnością jest przychodzenie na manifestację reprezentującą o 180 stopni odmienne poglądy. Jeśli taką głupotę się robi, należy liczyć się z nieprzychylną reakcją. W tym przypadku owa nieprzychylna reakcja polegała na wypchnięciu grupki poza centralny punkt manifestacji.

Dodajmy. Wszyscy manifestujący narodowcy płci obydwu stali obok Manify jeszcze dobre 20 minut, rozmawiając z mediami i policją. Obrażenia uczestniczek pojawiły się nagle i niespodziewanie po oddaleniu się w niewiadome miejsce. Można i tak. Karetka jednak nie przyjechała, skarg na policję raczej też nie składano, a i sama policja obserwująca zdarzenie nie musiała zbytnio interweniować.

Lamenty i płacze narodowców nie mają jednak końca. Od wczoraj zwiększyła się zresztą liczba rzekomo pobitych. Maria Piasecka-Łopuszańska w TVN mówiła o jednej dziewczynie na obdukcji, dziś mamy już całe stadko. Jutro okaże się, że narodowców próbowano na Manifie zabić. Ustalanie adresów i tożsamości przypadkowo sfotografowanych osób na prawicowych stronach (oczywiście w obronie polskości) jest zresztą  jak najbardziej na miejscu i prawa nie narusza. Więcej tutaj.

O czym zresztą cała debata ciężko zrozumieć. Przyjście na manifestację reprezentującą odmienne poglądy, z obraźliwym dla Wandy Nowickiej (jednej z ikon Manify) transparentem to jawna prowokacja. To tak, jakby na marsz "Żołnierzy Wyklętych" przyjść z transparentem dotyczącym ich ofiar cywilnych bądź na Marsz Niepodległości z flagami Antify. Ciekawe jak narodowcy zachowali by się wówczas. Zapewne pokojowo i kulturalnie wyproszono by nieprzychylną grupę z tłumu.

Przykre. Prezentowana w tej sytuacji przez małą, krzykliwą grupkę 10-15 osób będących na Manifie narracja  jest  szczytem hipokryzji. Sprawa rozejdzie się po kościach, bo na Manifie nic się nie stało. Była nad wyraz spokojna. PR-owo akcja narodowców wypadła jednak wyśmienicie. Po raz kolejny polskie media nie skupiły się na przesłaniach, jakie tego dnia płynęły od protestujących. Najważniejsza wszak jest sensacja, bo ta lepiej się sprzedaje. Szkoda. A można było rzeczowo. Do tego potrzeba jednak dwóch stron zainteresowanych wymianą argumentów, nie natomiast zbijaniem kapitału politycznego na ludzkich emocjach. Mediom, hipokrytom i będącej na ich czele Pani Piaseckiej życzę więcej rozsądku, obiektywizmu i oleju w głowie.

 

 

 

Bezpartyjny. "Na lewo od PO"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka