intel-e-gent intel-e-gent
391
BLOG

Krokodyle łzy pracodawców

intel-e-gent intel-e-gent Polityka Obserwuj notkę 13

Pracodawcy znów płaczą, że rząd chce odebrać im ich zyski. Ten sam rząd, który od lat głaszcze ich, zaspokaja na wyprzódki na klęczkach i bez zabezpieczenia oraz robi wszystko, by dialog społeczny nie istniał. Rząd obudził się, bo zbliżają się wybory, a stare paliwo wyborcze przestało działać, więc trzeba zrobić coś pod publiczkę. A jednym z największych problemów ostatnich lat są tzw. umowy śmieciowe.

Pal licho, że do rozwiązania problemu wystarczyłoby nieznaczne zwiększenie uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy oraz modyfikacja kar za łamanie prawa pracy tak, by biły one po kieszeni prezesów i właścicieli firm, a nie wykonawców ich poleceń. Rząd szuka łatwych rozwiązań (jak z alkomatami) i chce oskładkować hurtem wszystkie umowy cywilnoprawne. Artyści i dziennikarze już nie są, widać, rządowi do niczego potrzebni.

Pracodawcy, najbardziej roszczeniowa grupa społeczna w Polsce, oczywiście uderzyli w płacz. Ci pożal się boże przedsiębiorcy i menedżerowie nie potrafiący zarządzać inaczej, jak poprzez cięcie kosztów (no bo po co lepsza organizacja pracy, ja pytam, skoro mają chłopów pańszczyźnianych?) leją krokodyle łzy i odgrażają się, że nałożenie składek na umowy o dzieło i kolejne umowy zlecenia zaowocuje większym bezrobociem.

Być może tak będzie. Zapewne w pierwszej chwili padnie część fabryczek i zakładów istniejących tylko dlatego, że siła robocza jest zbyt tania. Ale nieliczni menedżerowie i przedsiębiorcy z prawdziwego zdarzenia staną na wysokości zadania i będą umieli zmienić organizację pracy tak, by zrekompensować sobie wyższe koszty. Przełoży się to na lepszą konkurencyjność gospodarki.

Ale gdyby PIP stwierdziła istnienie stosunku pracy dla tysięcy zatrudnionych na tzw. śmieciówkach w setkach sklepów, dziesiątkach call centers itp. to dla tych ludzi oznaczałoby to faktyczne podwyżki, gdyż teraz częstokroć zarabiają znacznie mniej niż wynosi minimalne wynagrodzenie. To oznaczałoby impuls popytowy dla gospodarki, która dusi się od zbyt niskich płac (tak, nieortodoksyjni ekonomiści już to zauważyli).

Cały płacz pracodawców, to w rzeczywistości płacz marnych menedżerów i marnych przedsiębiorców, których powinno wyeliminować się z rynku w trosce o konkurencyjność polskiej gospodarki. Skoro bowiem nie potrafią oni zarządzać, to po co się tym zajmują? Tym bardziej, że płacz ten pokrywa jeszcze jedną rzecz - płaczą oni, bo gdy koszty pracy wzrosną, to nie będą mogli sobie za firmowe pieniądze fundować wakacji na Bali (Seszelach itp.) oraz nowej fury każdego roku.

Niestety, rząd wybrał najgorszą możliwą drogę walki ze śmieciówkami. Taką, która wkurzy tych nielicznych, którzy umowy cywilnoprawne wybierają dobrowolnie. W związku z czym pracodawcy mogą przestać płakać. Nic z tego nie będzie.

Z czego, być może, zdają sobie sprawę. I ich płacz jest, w takim wypadku, tylko na pokaz.

Do następnego (?)

Intel-e-gent

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka