Komórka jajowa i plemniki
Komórka jajowa i plemniki
lexblue lexblue
1023
BLOG

Refundacja in vitro, a przedłużanie życia

lexblue lexblue Społeczeństwo Obserwuj notkę 75

Notka jest inspirowana niedawnym wpisem Animeli, który sprowadza się do poglądu, że in vitro to tak, czemu nie, ale tylko za własne pieniądze. Zdaniem Animeli ma być dokładnie tak jak z powiększeniem piersi, czy poprawą podbródka - płaci klient. Wpis zaskoczył mnie nie absurdem argumentów, ale sprowadzeniem problemu do sfery merkantylnej. Sądząc po komentarzach pogląd taki jest bardzo popularny, co dla mnie jest tym bardziej zaskakujące i warte refleksji.

By oprzeć te refleksje na czymś konkretnym podam parę statystyk związanych ze służbą zdrowia. Liczby pochodzą ze Stanów Zjednoczonych bo wszystko jest tam lepiej policzone, ale struktura wydatków jest podoba we wszystkich krajach o zaawansowanej służbie zdrowia.

Około 50% wszystkich wydatków na zdrowie jest przeznaczane na leczenie 5% społeczeństwa. Tak, to nie pomyłka – 50% środków idzie na poprawę zdrowia 5% ludności. Nie jest niespodzianką, że w tej grupie dominują ludzie starsi. I tak, 30% z tych 5% to chorzy między 65-79 rokiem życia, a kolejne 14% to chorzy od 80 lat w górę. Jest oczywiste, że tych ludzi należy leczyć i tak się oczywiście robi. Ale na ile można im realnie pomóc i o ile przedłużyć życie? Zapytajmy wprost i nieco brutalnie – o ile można przedłużyć życie i jak poprawić komfort życia schorowanemu 85-latkowi z rakiem płuc, niewydolnością nerek i chorobą serca?

Autor tego bloga jest lekarzem, który uczył się medycyny nie tylko na uniwersytecie, ale też od swojego Ojca, również lekarza, tyle, że bardziej doświadczonego i dużo lepszego. Częścią tej nauki było przekonanie, że jest nieetyczne ratowanie za wszelką cenę (na wszelki wypadek jeszcze raz podkreślam, że za wszelką cenę) życia osobom terminalnie chorych. Na przykład energiczna resuscytacja osoby z zaawansowanym nowotworem lub chroniczną niewydolnością serca. Starzy lekarze wiedzieli, że taką osobę można wprawdzie wyprowadzić z zapaści i nieco przedłużyć jej życie, ale kosztem połamanych żeber przy masażu serca i szeregu innych dodatkowych cierpień. Pacjent umrze bo jest nieuleczalnie chory; tak więc jedyny skutek zabiegów lekarskich w takich przypadkach to śmierć w większych cierpieniach.

Od tego czasu poglądy się zmieniły. Jeżeli opisany wcześniej staruszek trafi do szpitala to współczesna medycyna zaoferuje mu wszystko co możliwe nie zważając na koszty. Przedłuży mu przez to życie może o 2 dni, 2 tygodnie lub 2 miesiące (jak dobrze pójdzie), równocześnie jednak dostarczając kolejnych cierpień przez ciągłe intubowanie, zastrzyki, żywienie pozaustrojowe, cewnikowanie, oddychanie za pomocą respiratora, itd. Do tego dochodzi kreowanie fałszywej nadziei na wyleczenie, podczas gdy od początku nie ma na to szans. Jeżeli chory jest nieprzytomny lub z demencją to nawet nie powie rodzinie i lekarzom żeby już w końcu przestać go leczyć i pozwolić umrzeć. Tak jak powiedział to swoim lekarzom JPII.

Statystyki są jednoznaczne: Terminalnie chorzy, czyli tacy, których nie da się wyleczyć i można im jedynie nieco przedłużać życie (a właściwie to przedłużać konanie) kosztują 30% budżetu państwa na służbę zdrowia. Z tego aż 80% to koszty poniesione w ostatnim miesiącu życia tych pacjentów.

Opisane powyżej koszty są ponoszone przez całe społeczeństwo i nikt kto ma serce nie zgłasza sprzeciwu. Ja oczywiście też nie. Byłem szczęśliwy jak moja Mama otrzymała świetną opiekę po zdiagnozowaniu choroby nowotworowej. Opieka ta przedłużyła jej życie o parę miesięcy za co byłem niezmiernie wdzięczny. Po diagnozie specjaliści dawali jej 6 miesięcy życia, a żyła 9 miesięcy. Ja byłem i nadal jestem wdzięczny za każdy z tych dni. Niestety, przedłużyło to też jej cierpienia związane z kolejnymi zabiegami i operacjami jakie miała w ciągu tego okresu.

Codziennie i w każdym szpitalu przedłuża się życie (bo przecież nie leczy) osobom terminalnie chorym i robi się to nie zważając na koszty. W związku z tym się pytam dlaczego tak wielu ludziom przeszkadza refundowanie zapłodnienia in vitro? Dlaczego uważa się, że właśnie ten zabieg koniecznie i bezwzględnie musi być opłacony ze środków prywatnych? Jeżeli całe społeczeństwo dokłada się do przedłużenia życia czyjegoś terminalnie chorego dziadka, to dlaczego to społeczeństwo nie chce się dołożyć do powstania nowego życia? Z punktu widzenia społecznego nowe życie powinno być ważniejsze niż dodatkowy miesiąc życia osoby terminalnie chorej. Przecież to dziecko, kiedy już dorośnie, będzie pracowało przez kolejne 40 lat na rzecz tegoż samego społeczeństwa i dokładało się do emerytur tych samych ludzi, którzy teraz tak stanowczo odmawiają pomocy w finansowaniu zabiegu.

lexblue
O mnie lexblue

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo